[1]

67 0 0
                                    

Jake's POV

Kolejny wykład. Trzeci i ostatni na dzisiaj. Całe szczęście. Klasycznie zająłem miejsce z tyłu sali. Otworzyłem zeszyt i spisałem temat z tablicy. Jak zawsze, to pewnie jedyna rzecz jaką zapisałem na tych zajęciach. Odsunąłem od siebie brulion, wyciągnąłem telefon, podłączyłem do niego słuchawki i wsadziłem je do uszu. Musiałem się czymś zająć, żeby wytrzymać te kolejne półtorej godziny pierdolenia głupot. Puszczając swoją ulubioną playlistę, poczułem wibracje.

Dave:
O której kończysz?

Ja:
16:45

Dave:
Jesteś furą?

Ja:
Si

Dave:
Zgarniesz mnie po drodze? Jestem u Em

Ja:
Nie ma problemu

Zamknąłem Messenger i odpaliłem Instagram. Przeglądając zdjęcia nagle zesztywniałem. Zawsze się tak dzieje kiedy natykam się na profil Michelle. Wstawiła nowe zdjęcie.

michellesophia
Oslo

357 likesmichellesophia my squad is better than yours #ilovethesegirls #girlssquad 🔥View all 19 comments

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

357 likes
michellesophia my squad is better than yours #ilovethesegirls #girlssquad 🔥
View all 19 comments

Zaciskam szczękę i czuję jak skroń mi pulsuje. Zamykam Instagram i zbyt głośno odkładam telefon na stolik. Kilka osób odwróciło się w moją stronę. Nie wytrzymam tu ani minuty dłużej. Muszę zapalić. Zrywam się z miejsca, upycham telefon w kieszeni, chwytam plecak i zmierzam szybkim krokiem w stronę drzwi.

- Panie Lloyd...? Coś nie tak? - zapytała wykładowczyni kąśliwym tonem, patrząc na mnie spod swoich okularów.

- Pani wybaczy pani profesor, wizyta u ginekologa. - wzruszam ramionami i po chwili salutuję kobiecie dwoma palcami. Zamykając za sobą drzwi słyszę ciche śmiechy na sali. Mam nadzieję, że moja wyimaginowana wymówka dała jej do zrozumienia, że najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty tu dłużej siedzieć, bo po prostu mam taki kaprys. Idąc, zakładam na głowę kaptur i wyciągam z kieszeni fajki. Odpalam jedną tuż za drzwiami budynku. Ta dziewczyna mnie wykończy. Minął rok odkąd wyjechała. A ja nadal cierpię tak samo, jak w dzień pożegnania. Zapewniała mnie, że to tylko pół roku. Że nim się obejrzę, ona znowu będzie w moich ramionach cała i zdrowa. Wiecie jak to mówią, „nadzieja matką głupich"... Zaledwie po trzech miesiącach wszystko zaczęło się powoli sypać. Ona miała dla mnie coraz mniej czasu, a ja każdego dnia byłem coraz bardziej zazdrosny i zaborczy. Sprzeczaliśmy się codziennie. Zaczęliśmy rozmawiać rzadziej, pisanie ze sobą też szło nam jakoś opornie. Oczywiście cały czas powtarzałem sobie, że mam się uspokoić i tym nie przejmować. Bo wiedziałem, że mnie kocha i nieważne, że teraz jest daleko - ważne, że wróci i będzie jak dawniej. Ale po upływie sześciu miesięcy poinformowała mnie, że zostaje tam na kolejne pół roku. „Nie mogę nie skorzystać z takiej szansy Jake! Zrozum mnie, proszę." Kłótnie tylko przybierały na sile. Tygodniami chodziłem wiecznie wkurwiony. Nasz kontakt był dosłownie zerowy. Pewnego dnia dostałem od niej wiadomość, w której przeprosiła mnie i powiedziała, że to nie ma sensu, że tak będzie lepiej i powinienem żyć swoim życiem i na nią nie czekać. Ta wiadomość mnie totalnie zniszczyła. David widząc ile mnie to wszystko kosztowało, nieraz próbował przekonać ją do powrotu. Na marne. Zadomowiła się tam, zyskała nowych przyjaciół, nowe doświadczenia. Przez długi czas nie mogłem się z tym wszystkim pogodzić, ale w końcu odpuściłem. Przestałem dzwonić, pisać. Zacząłem imprezować i zalewać swoje smutki w szklankach wódki. Cholernie za nią tęskniłem, ale byłem bezradny. To ona podjęła taką decyzję, a ja miałem zamiar to uszanować. Mam tylko nadzieję na to, że wróci, zanim przestanie mi zupełnie zależeć...

old love never dies | SKAMWhere stories live. Discover now