5

77 4 0
                                    

-Proszę nie bój się mnie- powiedział łagodnym głosem- Proszę, proszę...- Powtarzał- Dlaczego się mnie boisz?  Przykucnął chowając twarz w dłoniach- Dlaczego? Przecież nic ci nie zrobiłem- Ciągle mówił - Proszę nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. Obiecuję- Mówiąc to patrzył prosto w moje oczy.
Wstał ostrożnie kierując się moją stronę, a ja siedziałam nieruchomo nie wiedzą co zrobić.
- Daj sobie pomóc -Powiedział cicho- Tę rane trzeba opatrzyć- Zbliżył się podając mi rękę. Po dłuższym wachaniu przyjąłem jego pomoc.
       Pomógł mi wstać, po czym  skierowaliśmy się z powrotem w stronę jego domu. Chłopak widząc, że nie mogę chodzić wziął mnie na ręce, pomimo mojego sprzeciwu. Będąc wewnątrz zauważyłam Nore, która z zaciekawienie obserwowała nas z przejścia.
- Nie będę wnikać w to skąd się znacie- uśmiechnęła się -Niestety muszę już iść, ponieważ zaraz powinien przyjechać Jov- Na dowód jej słów przed domem rozbłysły światła samochodu- i mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. Dorian daj jej mój numer. Ja muszę już iść- Powiedziała zakładając buty- Cześć!- Rzuciła wybiegając.
I zostaliśmy sami. Po prostu świetnie....
Gdy samochód odjechał Dorian zaczął wnosić mnie po schodach.
-Gdzie mnie niesiesz?- zapytałam niepewnie.
-Do mojego pokoju -uśmiechnął się.
-Po co? Miałeś mnie zawieźć do domu domu!- krzyknęłam.
- Po pierwsze nie krzycz na mnie- Pograził mi palcem, kładąc mnie na łóżko- Po drugie musimy porozmawiać.
-Ja nic nie muszę -Założyłam ręce na piersi na znak sprzeciwu.
Nic nie powiedziawsz ruszył do drzwi, za którymi znajdowała się ogromna łazienka. Wszedł i po chwili wyszedł z małym ciemnym pudełeczkiem. Usiadł i popatrzył na mnie.
- Połóż się-powiedział ze spokojem.
-Co!?- krzyknęłam zdziwiona.
- Chcę opatrzeć ci rany -Wskazał na nogę, które swoją drogą wyglądała strasznie. Krew, wszędzie krew, cała pościeli I koszulka chłopaka była w krwi.
-Przepraszam- Powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Ej popatrz na mnie- powiedział spokojnie I  delikatnie dotykając mojego podbródka, uniósł go tak bym mogła spojrzeć w jego oczy-Nic się nie stało-powiedział.
-Oddam ci pieniądze za pranie pościeli- powiedziałam zrezygnowana. Za bardzo nie wiedziałam jak zdobędę pieniądze ale nie mogę być jego dłużniczka.
- Za nic nie musisz mi płacić- uśmiechnął się- Chcesz coś do picia, jedzenia- zapytał po chwili z uroczym uśmiechem.
-Poproszę Wodę-odpowiedziałam.

OcaleniWhere stories live. Discover now