ROZDZIAŁ 25

1.4K 66 15
                                    

Cała drżę. Wypowiadając te słowa, sama zrozumiałam, że nigdy nie wróci, to co było. Moje największe szczęście należy już do przeszłości.Jednego jestem pewna, nie mogę tutaj dłużej pracować. Nie jestem w stanie patrzeć na niego, gdy jest z innymi. Już chyba zawsze, ten widok będzie sprawiał mi potworny ból. Jest moim pierwszym i nigdy nie wymażę go ze swojego serca.

- Niall, postanowiłam, że odchodzę - rzuciłam do blondyna - to jest moja ostatnia zmiana.

- A Ryan wie? - zapytał, zaskoczony.

- Nie. Jutro przywiozę wypowiedzenie Colin'owi - uśmiechnęłam się resztkami sił.

Wróciliśmy do pracy i już więcej nie poruszaliśmy tego tematu. Niall wiedział, że jak coś postanowię, to musi tak być. Po 8 godzinach, ostatni raz weszłam na zaplecze i zabrałam wszystkie swoje rzeczy. Wracając do domu, byłam totalnie rozwalona. Wzięłam tylko szybki prysznic i zasypiając na kanapie, wspominałam te chwile spędzone razem.

Budzik zaczął dzwonić dokładnie o 10.00. Najchętniej to bym go wyłączyła i ponownie zasnęła.

- Life is brutal - pomyślałam i skierowałam się w stronę kuchni.

Z gorącym kubkiem w dłoni wróciłam do salonu i odpaliłam laptopa. Szybko napisałam wypowiedzenie i wysłałam parę CV. Dochodziło południe, gdy mój telefon się rozdzwonił.

- Jess, kochanie wszystkiego najlepszego, dużo uśmiechu, zdrowia i przede wszystkim miłości - usłyszałam po drugiej stronie głos mamy.

- O Boże, zapomniałam o swoich urodzinach - wyszeptałam na tyle głośno, że aż zrobiło mi się wstyd - dziękuję mamuś.

Następny telefon był od taty i gdy zadzwonił po raz trzeci to byłam święcie przekonana, że to Sean i nawet nie spojrzałam na wyświetlacz.

- Tak, tak, wiem. Mam dzisiaj urodziny, już ty chociaż się nie naśmiewaj - zakończyłam, uprzedzając falę donośnego śmiechu.

- To w takim razie musimy to uczcić - usłyszałam męski głos, lecz on nie należał do brata. Spojrzałam na wyświetlacz i kolejny raz tego dnia zrobiło mi się wstyd. To Raffael.

- Przepraszam cię, myślałam, że to mój brat.

- Nie masz za co, przynajmniej wiem, że muszę ci kupić prezent. Będę po ciebie o 18 - po czym się rozłączył, zanim do mojej głowy dotarł sens jego słów.

- Wychodzi na to, że cały dzień mam zaplanowany - pomyślałam, wychodząc z domu. Nawet mnie to cieszyło, bo nie będę miała czasu myśleć, wiadomo o czym.

Poł godziny później, ostatni raz wchodziłam do klubu jako pracownik. Przywitałam się z Mischą i poszłam prosto do Colina.

- Dzień dobry, chciałam złożyć wypowiedzenie - powiedziałam, podając mu biały kawałek kartki.

- A Ryan wie? - dlaczego kolejny raz słyszę to pytanie?

- To pan jest tutaj managerem i do pana obowiązku to należy. Żegnam.

Wychodząc na zewnątrz miałam ochotę wybuchnąć płaczem, lecz jako dzielna dziewczynka, powstrzymałam się. Kolejnym miejscem do odwiedzenia była galeria handlowa.

Od godziny szukałam czegoś odpowiedniego i szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, gdzie Raffael mnie zabiera. W końcu ją znalazłam, złota tunika, była idealna. Do tego kilka dodatków i byłam gotowa.

W domu byłam o 15.00 więc spokojnie zdążę. Włączyłam muzykę i nalałam do wanny, wody z olejkiem i zapaliłam świece. Chwilę przed umówioną godziną byłam już gotowa. Punktualnie, jak w zegarku, punkt 18 usłyszałam ciche pukanie. Otworzyłam drzwi i nie widziałam nic, poza ogromnym bukietem białych róż.

- Dziękuję Raffael - powiedziałam, całując go w policzek.

- Nie ma za co. Gotowa?

- Oczywiście, a mogę wiedzieć gdzie mnie zabierasz? - usmiechnęłam się.

- To tajemnica - odpowiedział tajemniczo.

Zapowiada się ciekawie.

Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w restauracji, przeglądając menu. Raffael przez całą kolację był czarujący, dużo rozmawialiśmy. W końcu wyszliśmy z restauracji i udaliśmy się na spacer. Szliśmy tam, gdzie niosły nas nogi.

- Może się napijemy? - zapytał mężczyzna, ciągnąc mnie w stronę najbliższego klubu, niestety znajomego klubu.

- A nie możemy gdzie indziej? - zapytałam, mając nadzieję, że zmieni decyzję.

- Jess, nie byłem tu jeszcze - i koniec tematu.

W środku był już spory tłok, a Raffael ciągnął mnie w inną stronę niż bar. Nagle z boksu dla vip'ów wyskoczyła Kat z Sean'em, a następnie Mischa z Niall'em i zaczęli śpiewać ''sto lat''. Byłam zaskoczona i prawie szczęśliwa. Niall z hukiem otworzył szampana, a reszta zaczęła składać mi życzenia. Ostatni był Raffael.

- To twoja sprawka? - zapytałam go wprost.

- Mam nadzieję, że niespodzianka ci się podoba. Proszę to prezent ode mnie - powiedział wręczając mi pudełko.

W środku był srebrny naszyjnik.

- Raffael, nie mogę tego przyjąć.

- Bo się obrażę - powiedział mi na ucho, zakładając biżuterię na szyję.

- Dziękuję - tym razem to ja wyszeptałam do jego ucha. W tym akurat momencie, kątem oka zauważyłam Ryan'a. Moje serce nie wytrzymało, zabrakło mi powietrza i musiałam wyjść na zewnątrz, lecz mój stan się nie poprawił. Zemdlałam, a ostatnie co zapamiętałam to głos Ryan'a, a może to były tylko omamy...

Gdy się ocknęłam to miałam przed oczami wszystkich znajomych. Wzrokiem szukałam jednej twarzy, lecz jej nie znalazłam. Więc były to tylko omamy...

* Ryan's POV *

Kurwa było dobrze, dopuki ich nie zobaczyłem. Mimo, iż nie jesteśmy razem to gdy mnie zauważyła, miała w oczach strach, jakby robiła coś złego. Dlaczego? Kierowała się w stronę drzwi i postanowiłem to wykorzystać. Wołałem ją, lecz ona nawet się nie odwróciła, a gdy ją dogoniłem to stała na chodniku, tyłem do mnie, nie odzywała się. Nagle zaczęła osuwać się na ziemie. Nie myśląc wiele, złapałem ją w ramiona, a moje serce zaczęło znów bić jak oszalałe. Sprawdziłem, czy nic jej nie jest i po upewnieniu się, że nic jej nie grozi, kazałem ochronie się nią zająć, a sam pojechałem dowiedzieć się prawdy.

- Tato, naprawdę spałeś z Jess? - wypaliłem z grubej rury.

- Co ty robisz tu o tej godzinie?

- Do cholery, nie przyjechałem tu na pogawędke, tylko, żeby się dowiedzieć czy Jess serio mnie zdradziła? - ciśnienie już mi się podniosło.

- Ona nie jest dla ciebie, wróć do Zoe.

- Kurwa tato, Zoe to pomyłka, błąd mojego życia. Pytam się ostatni raz: Spałeś z Jess?

- Nie - tego było za dużo, dałem mu w mordę.

Tego się nie spodziewałem, mój własny ojciec zniszczył mi życie. Muszę odzyskać Jess, zrobię wszystko by wróciła do mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Sorki, że taki krótki. Dziękuję wszystkim za to, że po prostu są :* :* :*

I'm sorryWhere stories live. Discover now