01. Autobus

364 61 13
                                    

Okazało się, że na drodze był wypadek, dlatego Jisoo musiała spędzić kolejne trzydzieści minut na ławce, grając w grę na telefonie. Co nowe autobusy nadjeżdżały na przystanki obok których znajdowała się jej wygodna ławka. Może nie taka wygodna, bo po pięćdziesięciu minutach ślęczenia na niej, twarde deski zaczynały wżynać się w chudy tyłek Kim. Co jakiś czas podnosiła wzrok znad telefonu, żeby upewnić się, czy aby na pewno jej przyjaciel jeszcze nie przyjechał. W końcu znużona grą zablokowała telefon i splotła swoje ręce na wysokości klatki piersiowej.

Coraz więcej autokarów przyjeżdżało na miejsce, więc liczyła, że i pojazd Jungkooka wydostał się z wypadkowego korku i przy okazji sam nie sprowadził kolejnego nieszczęścia. Młodszy kolega już tyle czasu nie odpowiadał na jej wiadomości, że szatynka zaczynała mieć poważnie złe myśli i obawy, dotyczące bezpieczeństwa swojego przyjaciela.

Przystawiła ręce do buzi i ze stresu zaczęła prawie obgryzać swoje biedne, długo hodowane, paznokcie. Okropny nawyk z dzieciństwa, który został jej do dziś i w momentach podenerwowania robiła to instynktownie. Za każdym razem ganiła siebie w myślach, więc i teraz upomniała się, nie pozwalając na zepsucie miesięcy ciężkiej pracy i dbania o dłonie.

- Noona! - Usłyszała czyjeś wołanie i Jisoo nie musiała się długo zastanawiać, do kogo należał ten głos. Zerwała się z ławki, szybko wsuwając telefon do tylnej kieszeni swoich spodni. Po zlokalizowaniu dobiegającego dźwięku, pobiegła w kierunku Jungkooka, wpadając prosto w jego ramiona. Widzieli się już parę razy, ale pomiędzy swoimi spotkaniami mieli pewne okresy przerwy, przez co nigdy nie znudziły im się takie powitania. Zobaczenie kogoś i poczucie jego obecność nie jest w żadnym stopniu równe z samym pisaniem. Chociaż każdy kontakt jest dobry, prawda?

Pewnie niektóre dziewczyny pomyślałyby, że po takim okresie znajomości, przytulanek i różnych czułości, Kook zakochał się w Jisoo - i to może nawet ze wzajemnością - dlatego jemu również nie przeszkadzały takie powitania. Rzecz jasna wedle nich, podobały na innym tle, niż pomyślałaby szatynka razem ze swoim kumplem.

Przez myśli Kim nawet nie przechodziła taka możliwość, bo dobrze wiedziała, że jej przyjaciel zdecydowanie gustował w chłopcach. I powiedział jej to prosto w oczy, z kompletną szczerością. Nie przeszkadzało jej to, ponieważ nie pajała nietolerancją do żadnej z orientacji. I... w końcu niejedna dziewczyna chce mieć przyjaciela geja, prawda?

Jungkook złapał dziewczynę w ramionach podczas jej biegu, tym samym prawie tracąc swoją równowagę, ale utrzymał pion, nie pozwalając swojej małej, ale jednak nadal starszej przyjaciółce, choćby na chwilę wylądować na ziemi. Nawet gdyby miała upaść na niego to ta możliwość byłaby lepsza niż bezpośrednie spotkanie betonowego chodnika z tyłkiem Jisoo. Sam Jeon nie byłby całkiem zadowolony z wylądowania na twardej ziemi, ale czego nie robi się dla przyjaciół?

- No nareszcie! - zawołała, krzycząc mu do ucha, przez co szatyn zmarszczył niezadowolony brwi. - Już miałam nadzieję, że coś ci się stało! - skłamała gładko, odsuwając się od niego na długość swoich ramion.

- Jak zwykle troskliwa. - Wywrócił oczami, ale uśmiech nadal nie schodził z twarzy Jungkooka.

Był szczęśliwy, że widzi Kim. Pierwszy raz odwiedził ją w Busan, bo dziewczyna dorobiła się własnego mieszkania. Poważne, dorosłe decyzje, zapadły trochę ponad miesiąc temu. Wcześniej rodzice Jisoo nie patrzyli przychylnie na wizytę Jeona w ich domu. Dla chłopaka było to oburzające, jednak umiał zrozumieć ich podejście i nastawienie - w końcu ich córka spędzałaby czas z obcym dla nich chłopakiem i najprawdopodobniej mieszkałaby z nim w jednym pokoju. A na to chyba nie umie spojrzeć przychylnie i bez żadnych, głębszych rozmyślań większość rodziców. Albo babć, które prędzej wysłałyby biednego Jeona do piwnicy, niż by pozwoliły mu spać choćby na jednym piętrze z ich wnuczką. A o pokoju to nie ma w ogóle mowy - zawał u nich byłby murowany!

roommates | vkookWhere stories live. Discover now