Rozdział V " It's impossible "

1.2K 36 3
                                    

- Coś się stało ? Spojrzałam na niego zakłopotana. Usiadłam nad patrząc  na Jason'a nie wiedząc o co chodzi. - Um..coś nie tak ? Naprawdę zaczynałam się niecierpliwić o co mu chodzi? 

- Czemu masz plamę krwi na bluzce ! Wreszcie, gdy przemówił, pokazał swoją dłoń, była cała w krwi, otworzyłam buzie i dotknęłam jego dłoni, jakby nie wierzyła, że właśnie to krew. Jednak czemu w ogóle to go nie ruszało ? Chodzi mi o to,  że jego twarz była bez mocji...żadnych grymasów na zapach czerwonej cieczy, czy  bladej twarzy. - Musze Cię opatrzyć ! Wstał, podając mi swoją dłoń, jednak ja nie byłam  pewna czy powinnam, ją chwycić. 

- Um...ja sobie poradzę. Oznajmiłam zakłopotana, całym tym wydarzeniem. - Naprawdę. To niemożliwe. Ostatnie słowa wypowiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Jason cofnął dłoń, która opadła spokojnie przy jego tułowiu. Wstałam z łóżko, ostatni raz patrząc w jego brązowawe oczy i skierowałam się do łazienki. Nie wiedziałam co mam zrobić, odwrócić się i zobaczyć co  mam na plecach, czy jednak poprosić go o pomoc ?! Kurde, przecież ja sobie nie poradzę. Debilka. Czasem strasznie wolno myśle, odwróciłam się w stronę lustra, spoglądając na sam środek pleców, faktycznie była tam duża plama krwi. Mam pecha. Czemu nie mogę żyć spokojnie?  Przez  Brad'a wszystko sie zaczęło to on zniszczył moje spokojne, lekkie życie ! Byłam zwykłą dziewczyną, słuchająca niemiłych komentarzy ze strony facetów, ale żaden z nich, ale to nigdy nie odważył się mnie dotknąć ! W ogóle nie podobało mi się to jak na mnie patrzą, pewnie nie jedna by chciała tego, ale ja nie. Czy mogę komuś oddać ten "urok" czy coś ?! Z moich oczu wypłynęła łza, opadłam na podłogę, przyciągając swoje nogi do klatki piersiowej, skryłam głowę w swoich kolanach. Chcę wróci do momentu, kiedy Kate nie poznała tego padalca. Uspakajając się wstałam podpierając się o ścianie, uchylając lekko drzwi, ujrzałam Jason siedzącego na moim łóżku ze spuszczoną głową, najwidoczniej był zmartwiony całym tym wydarzeniem, ale co ja mam mu powiedzieć ? Oh, Jason, twój kolega czy kim dla ciebie jest ten koleś, chciał mnie zgwałcić, bo uważa, że może pieprzyć się na boku z siostrą swoje dziewczyny.  Tak to by było coś. 

- Jason. Bardziej szepnęłam do samej siebie. Wstydziłam się, poprosić go o opatrzenie mnie.- Mógłbyś mi pomóc ? Znajdując gdzieś tam jakąś odwagę podeszłam do niego nieco bliżej. 

- Oh, tak...jeśli chcesz, znaczy...nie ważne. Zakłopotany podrapał się po karku i stanął przede mną, wpatrując się w moje podpuchnięte oczy. Kiwając głową na tak, spojrzałam przelotnie w jego oczy.- Chodź do łazienki, masz apteczkę ? Zwrócił się do mnie wchodząc  do łazienki, przeszukując drewniane szafki . Ouh...to nie jest fajne. 

- Tak mam w tamtej szafce. Pokazałam na półkę o bok jakiegoś kwiatka, którego moja mama mi wsadziła, żeby niby było ładnie...tylko, że on strasznie śmierdzi chlorem. Skrzywiłam sie na samą myśl o tym zapachu. Było dosyć niezręcznie, szczerze mówiąc, chyba wołałabym zadzwonić po Kate, ale co ja powiem, wpadłam na pręt sama. To takie oczywiste. Powędrowałam ponownie do swojego pokoju za chłopakiem, który trzymał apteczkę. Spojrzał na mnie, po czym poklepał miejsce na przeciwko niego, aby usiadła. oh. Będzie jeszcze bardziej niezręcznie  niż, jest. Wahając podeszłam do niego, siadając na krawędzi łóżka pomiędzy jego rozsuniętymi nogami na bok, robiąc mi w ten sposób miejsce. UGH. Nie podoba mi się to...

 Nie skrzywdzę Cię. Oznajmił szepcząc mi do ucha. Jego oddech dotarł do moich nozdrzy, pieszcząc je miętowo-tytoniowym  zapachem. Mięta zbytnio dobrze mi się nie kojarzy. Ouh. Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze, szczerze mówiąc dziwnie szybko się przez to odprężyłam. Gdy poczułam jak jego zimna ręka powędrowała pod mój sweter, wzdrygnęłam się z przerażenia. - Tori, musisz zdjąć, sweter..bo. 

- Uhum...okey. Przerwałam mu nie pewnie, podnosząc górną cześć mojego ubrania, odsłaniając mój  czarny koronkowy stanik. Świetnie. Jason odkrzyknął cicho, ale i tak  to usłyszałam, jest tak zle z moim ciałem ? Czułam lekkie pieczenie i ten metaliczny zapach krwi, nienawidzę tego ! - Auć ! Jęknęłam nie zadowolona z bólu, który po czułam. 

- Przepraszam, po prostu masz duże rozcięcie i myśle, że ten sweter nie będzie do użytku stwierdził podnosząc go.  Jak to co z nim nie tak ?

- Ale czemu ? Zwróciłam głowę w jego stronę, zatapiając się w jego tęczówkach. Uśmiechnął się i położył sweter na moich kolanach, "przyklejając" się  swoim torsem do pleców. Nie zważając na ból jaki sprawił mi swoim działaniem, spojrzałam na ubranie, które miało duże rozcięcie. - Ohh.. Jeśli ja mam taką rane  to wow, mam kreske na 3 centymetry, a jaka głębokość?. To jakiś żart. Musiałam się przesunąć jakoś w trakcie, kiedy wpadłam na ten pręt, na początku się wbijając,  a później  poczułam jak właśnie coś się rozdziera. 

- Skończone. Oznajmił zadowolony ze swojej roboty. Wstałam z łóżka odwracając się tak, żeby zobaczyć co robi. Sprzątał wszystkie rzeczy, których potrzebował to opatrzenia mojej rany, po czym spojrzał na mnie, schodząc w dół na moją klatkę piersiową, a następnie na usta. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w staniku i spodniach, szybko się odwróciłam, rumieniąc, podreptałam do komody, szukając jakąś luźną bluzkę, po czym nałożyłam ją na siebie. 

- Chyba powinienem iść. Odwróciłam się by spojrzeć na niego, jego twarz nie przedstawiała żadnych emocji. Nie rozumiem, myślałam, że jest jak każdy chłopak, powie coś nieprzyzwoitego czy coś, a on jest zmieszany ?  

- Mógłbyś zostać? Zapytałam znów czując jak moje  policzki się czerwienią i spuściłam, szybko głowę.  Jason zaśmiał się i podszedł bliżej. 

ChangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz