3: Much more time later...

8 0 0
                                    

- Kim, ja nie wiem czy to dobry pomysł...

- Weź no! Piękna jesteś, a ja chcę tylko zrobić zdjęcie na facebooka!

- Yghhh, no dobra.

Kimberly ustawiła aparat na szafce, włączyła samowyzwalacz i szybko do mnie podbiegła. Po kilku sekundach podczas których chyba zrobiłam najgłupszą minę na świecie, usłyszałam małe 'pik' i zdjęcie zrobione.

- Nie spodoba mu się...

- Weź, wg. Ty się nie znasz i nie masz nic do gadania! Dłużej stąpam po tym świecie... W obu znaczeniach.

Jak ta się doczepi to nie odpuści. Żartując wyszłyśmy od Kim z domu w kierunku szkoły. Obie jesteśmy inne, co ułatwi mi 'kontakt' ze światem na którym się teraz znajduję. Można powiedzieć, że wszystko jest inne. Moda, technologia... i przede wszystkim ludzie. Szacunek do innych jak i samego siebie zanika. A miłość? Czy w tym miejscu istnieje takie określenie? Niewiele osób jest tu dla mnie w ogóle miłych, a co dopiero okazuje miłość braterską, bo na inną pewnie nie mam co liczyć, a od niego szczególnie. O kogo mi chodzi? O jednego z najprzystojniejszych facetów w tej szkole, o -

- Sky, o czym tak zaciekle myślisz co? - szturchnęła mnie łokciem.

- Aaaaa, no o, eh, no o tej kartkówce z... grhhh, z biologii, taaak, biologii! - powiedziałam zadowolona z tak dobrej wymówki.

Dziewczyna uniosła jedną brew przypatrując mi się z zaciekawieniem.

- Ahaa? Nie masz dzisiaj biologii...

Przekraczając mury szkoły usłyszałyśmy dzwonek informujący o początku lekcji. Udałyśmy się w przeciwnych kierunkach, mimo, że jestem o rok młodsza zostałam przypisana do równoległej klasy Kim. Biorąc głęboki wdech przekroczyłam próg drzwi poprawiając torbę na ramieniu, czułam jak 27 par oczu kieruje się w moją stronę. Nauczyciel lekko zdziwiony spojrzał na mnie po czym lekko się uśmiechnął.

- Skyler Blakelee, prawda? - kiwnęłam lekko głową odwzajemniając uśmiech. - Klaso! To jest wasza nowa koleżanka, jest o rok młodsza, lecz to nie powinien być problem.

Wolne miejsce było jedynie przy biurku nauczyciela, nie rozumiem dlaczego nikt tu nie usiadł. Godzina wychowawcza, jakieś sprawy organizacyjne, zostałam wprowadzona w szczegóły i zaczęły się poważne tematy. Dzisiejszym poważnym tematem był... seks. Z zaciekawieniem przysłuchiwałam się temu co mówiły poszczególne osoby. Nie znam tego słowa, ale poczytam o tym więcej w domu.

- A ty nowa? Co myślisz o seksie? - coś mi się wydaje, że to pytanie zostało skierowane w moją stronę.

Co tu odpowiedzieć żeby nie wyjść na idiotkę? Śmiech zaczął się nieść przez całe pomieszczenie. Siedziałam w ciszy obmyślając odpowiedź, kiedy już chciałam coś powiedzieć, bardzo dobrze znana mi osoba powiedziała coś za mnie.

- Sean, zostaw ją, może ten temat ją krępuje? - obróciłam głowę uśmiechając się z podziękowaniem do mojego wybawcy.

Niejaki Sean przekręcił oczami i wrócił do rozmowy z resztą kolegów. Dzwonek. Lekko skrępowana wyszłam z klasy kierując się pod salę od geografii.

- Cześć. - poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek.

- Hej Harry. Dziękuję, że uratowałeś mnie dzisiaj. - posłałam mu kolejny już dzisiaj uśmiech.

Dalej szliśmy już razem. Śmialiśmy się coraz to głośniej zwracając na siebie uwagę. Kątem oka zauważyłam postać podążającą w naszym kierunku.

- Tata? Co ty tu robisz? - zapytałam ze zdziwieniem.

- Przyjechałem po tego dżentelmena obok ciebie, ale skoro ciebie też znalazłem to zabiorę was oboje.

- Ale dlaczego?

- Harry ma próbę z zespołem. Widziałaś gdzieś Kimberly? Jej tata prosił bym ją również odebrał.

- Ta, zaraz ją znajdę. - rozejrzałam się po holu, a mój wzrok spoczął na miziającej się parce. - Znalazłam. Zaraz wracam. - powiedziałam i trochę odeszłam od towarzyszy. - Kimberly!

- Nie wiedziałem, że masz córkę... - wybełkotałem śledząc dziewczynę wzrokiem.

- Chciałem was dzisiaj zapoznać, ale chyba już się znacie.

- Tak, można tak powiedzieć.

High for thisWhere stories live. Discover now