- Kim, ja nie wiem czy to dobry pomysł...
- Weź no! Piękna jesteś, a ja chcę tylko zrobić zdjęcie na facebooka!
- Yghhh, no dobra.
Kimberly ustawiła aparat na szafce, włączyła samowyzwalacz i szybko do mnie podbiegła. Po kilku sekundach podczas których chyba zrobiłam najgłupszą minę na świecie, usłyszałam małe 'pik' i zdjęcie zrobione.
- Nie spodoba mu się...
- Weź, wg. Ty się nie znasz i nie masz nic do gadania! Dłużej stąpam po tym świecie... W obu znaczeniach.
Jak ta się doczepi to nie odpuści. Żartując wyszłyśmy od Kim z domu w kierunku szkoły. Obie jesteśmy inne, co ułatwi mi 'kontakt' ze światem na którym się teraz znajduję. Można powiedzieć, że wszystko jest inne. Moda, technologia... i przede wszystkim ludzie. Szacunek do innych jak i samego siebie zanika. A miłość? Czy w tym miejscu istnieje takie określenie? Niewiele osób jest tu dla mnie w ogóle miłych, a co dopiero okazuje miłość braterską, bo na inną pewnie nie mam co liczyć, a od niego szczególnie. O kogo mi chodzi? O jednego z najprzystojniejszych facetów w tej szkole, o -
- Sky, o czym tak zaciekle myślisz co? - szturchnęła mnie łokciem.
- Aaaaa, no o, eh, no o tej kartkówce z... grhhh, z biologii, taaak, biologii! - powiedziałam zadowolona z tak dobrej wymówki.
Dziewczyna uniosła jedną brew przypatrując mi się z zaciekawieniem.
- Ahaa? Nie masz dzisiaj biologii...
Przekraczając mury szkoły usłyszałyśmy dzwonek informujący o początku lekcji. Udałyśmy się w przeciwnych kierunkach, mimo, że jestem o rok młodsza zostałam przypisana do równoległej klasy Kim. Biorąc głęboki wdech przekroczyłam próg drzwi poprawiając torbę na ramieniu, czułam jak 27 par oczu kieruje się w moją stronę. Nauczyciel lekko zdziwiony spojrzał na mnie po czym lekko się uśmiechnął.
- Skyler Blakelee, prawda? - kiwnęłam lekko głową odwzajemniając uśmiech. - Klaso! To jest wasza nowa koleżanka, jest o rok młodsza, lecz to nie powinien być problem.
Wolne miejsce było jedynie przy biurku nauczyciela, nie rozumiem dlaczego nikt tu nie usiadł. Godzina wychowawcza, jakieś sprawy organizacyjne, zostałam wprowadzona w szczegóły i zaczęły się poważne tematy. Dzisiejszym poważnym tematem był... seks. Z zaciekawieniem przysłuchiwałam się temu co mówiły poszczególne osoby. Nie znam tego słowa, ale poczytam o tym więcej w domu.
- A ty nowa? Co myślisz o seksie? - coś mi się wydaje, że to pytanie zostało skierowane w moją stronę.
Co tu odpowiedzieć żeby nie wyjść na idiotkę? Śmiech zaczął się nieść przez całe pomieszczenie. Siedziałam w ciszy obmyślając odpowiedź, kiedy już chciałam coś powiedzieć, bardzo dobrze znana mi osoba powiedziała coś za mnie.
- Sean, zostaw ją, może ten temat ją krępuje? - obróciłam głowę uśmiechając się z podziękowaniem do mojego wybawcy.
Niejaki Sean przekręcił oczami i wrócił do rozmowy z resztą kolegów. Dzwonek. Lekko skrępowana wyszłam z klasy kierując się pod salę od geografii.
- Cześć. - poczułam jak ktoś całuje mnie w policzek.
- Hej Harry. Dziękuję, że uratowałeś mnie dzisiaj. - posłałam mu kolejny już dzisiaj uśmiech.
Dalej szliśmy już razem. Śmialiśmy się coraz to głośniej zwracając na siebie uwagę. Kątem oka zauważyłam postać podążającą w naszym kierunku.
- Tata? Co ty tu robisz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Przyjechałem po tego dżentelmena obok ciebie, ale skoro ciebie też znalazłem to zabiorę was oboje.
- Ale dlaczego?
- Harry ma próbę z zespołem. Widziałaś gdzieś Kimberly? Jej tata prosił bym ją również odebrał.
- Ta, zaraz ją znajdę. - rozejrzałam się po holu, a mój wzrok spoczął na miziającej się parce. - Znalazłam. Zaraz wracam. - powiedziałam i trochę odeszłam od towarzyszy. - Kimberly!
- Nie wiedziałem, że masz córkę... - wybełkotałem śledząc dziewczynę wzrokiem.
- Chciałem was dzisiaj zapoznać, ale chyba już się znacie.
- Tak, można tak powiedzieć.
YOU ARE READING
High for this
RomanceDziewczyna przybyła z bardzo daleka na ziemię, ponieważ... szczerze to sama nie wie dlaczego. Podobno została wygnana ze swojej planety, ale ta wersja wydaje jej się mało prawdopodobna. Skyler, tak ma na imię dziewczyna, wraz z ojcem i bratem, trafi...