6. Podglądanie jest karalne.

885 56 88
                                    

„Don't know why thinking of him makes me smile..."
— Mac Miller „My Favorite Part"

Estella

Podejmowanie decyzji nigdy nie było moją dobrą stroną. Zawsze wybierałam tę opcję, która w danym czasie okazywała się dla mnie lepsza. Właśnie, dla mnie. Zazwyczaj po kilku minutach, godzinach czy dniach rozumiałam, że to był najgorszy wybór, jakiego mogłam dokonać.

W takich momentach żałowałam tego, że nie przemyślałam dłużej propozycji, która była moją jedyną szansą na lepsze jutro. Nigdy jednak nie przyznawałam się do tego na głos, może było mi wstyd? Może było mi wstyd, że nie potrafię wybrać lepszej rzeczy? Może było mi wstyd, że zawsze podjęta decyzja spychała mnie na dół, zamiast zabrać ze sobą do góry? Może było mi wstyd, że ktoś inny umiałby wybrać lepszą opcję na moim miejscu?

Dusiłam wszystko w sobie, nie zdając sprawy, że to mnie zabija jak trucizna wyżerająca ciało od środka.

"Co, gdybym wybrała to..."

"Co, gdybym dłużej się zastanowiła..."

"Co, gdybym podczas dokonywania wyboru, pomyślała o sobie..."

Właśnie, nigdy nie myślałam o sobie, a to było jeszcze gorsze niż ta trucizna.

Zawsze patrzyłam na szczęście innych, mając nadzieje, że czują się jak najbardziej komfortowo, bezpiecznie i szczęśliwie. Przez to, że nie umiałam pomyśleć o swoim życiu, zniszczyłam swoje zdrowie psychiczne, jak i fizyczne tak bardzo, że miałam wrażenie jakbym upadła na samo dno.

I to przez jedno pytanie, które wciąż nie dawało mi spokoju.

– W takim razie proszę... Estella, chcesz dołączyć do cheerleaderek?

W tamtym momencie dokonywałam wyboru, zapominając o sobie, tak jakbym nie istniała. Myślałam jedynie o tym, aby Ava była wesoła, spełniając swoje marzenie, wiedząc, że ja swoich nigdy nie mogłabym urzeczywistnić.

Bo przecież tak jak mówią, marzenia się nie spełniają same. Marzenia się spełnia. A ja nawet tego nie umiałam zrobić.

Wypuściłam ostatni drżący oddech, gdy gotowa wreszcie postanowiłam pociągnąć za klamkę, dzięki której otworzyłam skrzypiące drzwi do sali geograficznej.

Pierwsze co zobaczyłam to puste ławki, przy których stały byle jak ustawione krzesła. Przejeżdżałam dalej wzrokiem, wpatrując się w jasne ściany, gdzie powieszone zostały idealnie proste mapy. Natomiast na wysokich półkach stały atlasy świata oraz duże i małe globusy, które oświetlało jaskrawe słońce wpadające przez długie okna. Dopiero wtedy przeniosłam oczy na starszego mężczyznę wstającego od biurka dla nauczycieli.

Prawie już siwe włosy były zaczesane do tyłu, ukazując czoło pokryte zmarszczkami, ciemne oczy przysłaniały powieki opadające na rzęsy, a ubrany był w białą koszulę, czarne spodnie garniturowe i brązowe buty.

Przełknęłam zgęstniałą ślinę, gdy mężczyzna zbliżał się do mnie szybkimi krokami.

– Estello... – zaczął, wypuszczając głęboki oddech. – Wszystko w porządku?

Pokiwałam głową, czując, jak moje policzki płonęły czerwienią ze wstydu, ponieważ dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak głupio to musiało wyglądać, skoro wyszłam do toalety dosłownie na całą lekcję.

Zacisnęłam za plecami dłonie w pięści, tak, że paznokcie zaczęły wbijać się w moją wrażliwą skórę.

– Już jest dobrze – odpowiedziałam, brzmiąc na lekko rozkojarzoną. – Bardzo mnie mdliło, ale wszystko z siebie wyrzuciłam. — Mówiłam to dosyć zawstydzona, tym że musiałam się tłumaczyć o takich rzeczach przed nauczycielem.

Love of butterflyWhere stories live. Discover now