Ojcowie c.d.

53 8 8
                                    

Rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla czytelników poniżej 16 roku życia.

Obraca w dłoniach broń jeszcze kilka razy, dokonując w swojej głowie kalkulacji. Z jednej strony nie widzi innego wyjścia z tej sytuacji, ale z drugiej zdaje sobie sprawę, że swoją śmiercią również skrzywdzi bliskich, tylko w innych sposób. Śmierć jest nieodwracalna, a o wybaczenie córki może jeszcze powalczyć. Jednak nie wie, czy chce o to walczyć. Zanim jednak dokonuje wyboru, do gabinetu bez pukania wchodzi Halina. Patrzy tylko na pistolet w ręku męża, a potem na niego. On od razu odwraca wzrok.

- Co się dzieje?- pyta kobieta.

- Nic takiego...

- Kłamiesz- stwierdza stanowczo.-  Znam cię wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że coś się stało.

Robert milknie i nadal unika patrzenia na żonę. To oczywiście jeszcze mocniej sygnalizuje, że jednak stało się coś poważnego.

- Miej chociaż odwagę, aby mi to powiedzieć- Halina prosi cicho. Dopiero wtedy Mrozowski na nią patrzy i dostrzega łzy w jej oczach.

Robert nawet nie potrafi znaleźć odpowiednich słów, by przeprowadzić z żoną rozmowę, więc dalej tylko na nią patrzy.

- Miałam jednak nadzieję, że ten dzień nigdy nie nadejdzie- mówi Mrozowska i wyciera wierzchem dłoni łzę spływającą po policzku. Teraz to ona odwraca wzrok i dotyka swojej obrączki na drugiej ręce.- Pamiętasz zapewne, że pierwsze miesiące po ślubie nie układały nam się za dobrze. Nie chciałeś mi powiedzieć, co się stało w osiemdziesiątym szóstym. Pewnego dnia, kiedy wróciłam z pracy do domu wcześniej od ciebie, przeszukałam twoje rzeczy. Znalazłam jego teczkę. Wtedy Arkadiusz Krajewski był dla mnie całkowicie obcą osobą, ale zdawałam sobie sprawę, że dla ciebie nie jest. Kiedy wczoraj się mi przedstawił, od razu wyczułam kłopoty. Tym bardziej, że ty udawałeś, że go nie znasz. 

- Nie widziałem go dwadzieścia cztery lata- mówi Robert, jakby to miało cokolwiek zmienić.

- Czasami zastanawiałam się, kim on dla ciebie był- kontynuuje, jakby w ogóle nie słyszała tego, co powiedział jej mąż.- Zawsze miałam wrażenie, że uciekasz myślami do kogoś innego, ale nigdy nie dałeś mi powodów do tego, aby podejrzewać cię o zdradę. Do wczoraj.

- Przepraszam.

Robert jest zdolny powiedzieć tylko tyle. Wie, że jego zachowania nie jest w stanie usprawiedliwić żaden racjonalny argument.

- I tak cię podziwiam, że przez tyle lat byłeś takim dobrym mężem. Naprawdę byłam z tobą szczęśliwa, Robert. Szkoda, że przez cały ten czas nie udało ci się pokochać mnie tak mocno jak jego.

Halina nie daje mu czasu na reakcję. Po prostu wychodzi z pomieszczenia i zostawia Roberta samego ze swoimi myślami. Mrozowski naprawdę chciałby jej powiedzieć, że ona też była dobrą żoną i też był szczęśliwy, ale zdaje sobie sprawę, że teraz jego słowa już nic nie zmienią.

*** 

Arek odchodzi od zmysłów. Nie ma pojęcia, gdzie mieszka Robert. Może to dobrze, bo pewnie zaraz by tam poszedł, choć wie, że nie powinien tego robić pod żadnym pozorem. Jednak strasznie się o niego boi. Nie wie, co Robert zaplanował, ale zdaje sobie sprawę, że nie rzuciłby "kocham cię" od tak. W końcu w akcie desperacji wyciąga swoją komórkę i dzwoni do Ewy. Dziewczyna odbiera po kilku sygnałach.

- Dzień dobry- Słyszy zaspany głos dziewczyny.

- Dzień dobry. Przepraszam, że dzwonię tak rano, ale wczoraj trochę popiliśmy z twoim tatą i nie wiem, czy udało mu się dotrzeć do domu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Hiacynt [One shots]Where stories live. Discover now