1. Nauczyciel

180 17 54
                                    

Wróciłem właśnie do domu po ciężkim dniu w pracy. Usiadłem na krześle w kuchni i od razu zapaliłem papierosa. Bolała mnie głowa i nie miałem ochoty na żadne rozmowy. Byłem wykończony i marzyłem jedynie o tym, aby położyć się już spać. Jednak usłyszałem kroki na korytarzu i w progu stanęła trzynastolatka. Uśmiechnąłem się na jej widok.

- Cześć, słonko- przywitałem się z nią.

- Cześć, tato- odpowiedziała.

Od razu zauważyłem, że Maja czymś się stresuje. Nie dziwiłem się jej. Był wrzesień i właśnie rozpoczęła gimnazjum. Nowe środowisko było dla niej przytłaczające. Przez lata robiłem, co mogłem, aby wychować ją jak najlepiej. Kochałem to dziecko nad życie i była jedyną osobą, dla której wstawałem codziennie z łóżka. Chociaż gdy dowiedziałem się, że będę ojcem, nie byłem wcale taki szczęśliwy.

Miałem wtedy dwadzieścia trzy lata i bardzo burzliwy okres w swoim życiu. Zakochałem się w kimś innym, mając już narzeczoną. Na domiar złego, byłem jeszcze wtedy milicjantem. Wpakowałem się w bardzo duże kłopoty w związku z moją nową miłością. Arek musiał uciekać z miasta i nigdy więcej go nie widziałem, choć miałem nadzieję, że spotkamy się jeszcze. Dlatego powiedziałem o nim Halince, mojej ówczesnej narzeczonej i matce mojego dziecka. Rozstaliśmy się, ale okazało się, że moja niedoszła żona jest w ciąży. Właśnie dlatego zrezygnowałem z poszukiwań ukochanego.

Moi rodzice namawiali mnie na ślub z Halinką, ale oboje nie byliśmy przekonani do tego pomysłu. Postanowiliśmy, że nasze dziecko będzie miało dwa domy. Jednak moja córka nawet nie poznała swojej matki. Halina zmarła krótko po porodzie w wyniku komplikacji, z którymi lekarze nie potrafili sobie poradzić. A ja zostałem sam z małym dzieckiem. Byłem przerażony, ale postanowiłem wziąć całkowitą odpowiedzialność za człowieka, którego sam powołałem do życia. Z pomocą moich rodziców i rodziców Halinki, jakoś udało mi się wyjść na prostą.

- Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć, że dzisiaj jest zebranie z rodzicami- powiedziała, unikając mojego wzroku.

- O której?

- O osiemnastej. Byłoby dobrze, gdybyś poszedł. Wiesz, nowa szkoła...

Zerknąłem na zegarek. Była 17. 30. Młoda miała akurat bardzo blisko do szkoły, więc mogłem iść tam nawet na piechotę. I wiedziałam, że muszę to zrobić.

- Nie jesteś zły, że wyleciało mi to z głowy?

- Nie, kochanie. W której sali to zebranie?

- W osiemnastce.

- Dobrze, zaraz będę się zbierał.

- Tato, tylko cię ostrzegam, że nasz nowy wychowawca jest trochę... dziwny. On jest jakiś zupełnie nieogarnięty. Nie wiem, kto pozwolił mu być wychowawcą. Mówił, że dopiero co przeprowadził się do Warszawy, więc też jest w zasadzie nowy. Wcześniej mieszkał w Niemczech. Wiesz, uczy niemieckiego, więc to już wystarczający dowód na to, że ma nierówno pod sufitem.

- Miałem kiedyś przyjaciela, który studiował germanistykę. I ostatnie, co można o nim powiedzieć to to, że miał nierówno pod sufitem. Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka. Może okaże się, że będzie dobrym nauczycielem.

Wstałem od stołu i zacząłem zbierać się do wyjścia, a moje dziecko zniknęło u siebie w pokoju. Krzyknąłem do niej, że wychodzę i udałem się w stronę jej szkoły. Gdy wszedłem do klasy, prawie wszystkie miejsca były już zajęte, więc musiałem usiąść w pierwszej ławce. Byłem jedynym ojcem na tym wydarzeniu. Matki patrzyły się na mnie dziwnie i zapewne zastanawiały się, jakim cudem tu trafiłem. Samotni ojcowie zdarzali się bardzo rzadko, a w dodatku wyglądałem dość młodo. Nie zliczę, ile razy ktoś zapytał Mai, czy jestem jej starszym bratem.

Hiacynt [One shots]Where stories live. Discover now