4. Czekam na ciebie

99 10 39
                                    

Styczeń 1993 r.

Wgryzłem się w małą babeczkę i się skrzywiłem. Zdawało się, że ciasto na wierzchu jest spalone, ale wcześniej tego nie zauważyłem, bo cały wypiek był ciemny. Popatrzyłem zza biurka na autorkę tej kulinarnej porażki.

- I mówisz, że przychodzisz do mnie w sprawie podwyżki, tak? Chcesz mnie przekupić tym?- zapytałem, wskazując na ciastko podobny wyrób leżący na moim biurku.

- Nie! Ja tylko chciałam być miła dla szefa. Ale pieniędzy potrzebuję naprawdę. Właściciel mieszkania podniósł mi czynsz...

- A co mnie obchodzi twoje życie prywatne? Jak ci nie pasuje praca tutaj, to znajdź nową. A podwyżki nie będzie. Nie wyróżniasz się niczym wśród innych pracowników, a właściwie...- wyjąłem puste kartki z szuflady biurka i udałem, że coś na nich sprawdzam.-... właściwie twoje statystyki są marne. Weź się do roboty, bo cię zwolnię, dziewczyno!

Młoda kobieta popatrzyła się na mnie pełnymi łez oczami.

- Weź się do roboty. I zabierz te ciastka, czy co to tam miało być, ze sobą, bo nie da się tego jeść- powiedziałem stanowczo.

Podwładna pociągnęła nosem, zabrała ze sobą swoje wypieki i wyszła. Za kilka minut w drzwiach mojego gabinetu stanął mój ojciec.

- Arek, popierdoliło cię?!- zapytał, wchodząc do środka.- Już druga w tym tygodniu wychodzi stąd z płaczem! Założyłem tę firmę po to, aby nam wszystkim było lepiej. Zaczynam żałować, że zaproponowałem ci współpracę, gdy skończyłeś studia. Pracownicy zaczynają narzekać, że za komuny było lepiej. Przyzwyczaj się, że zaczną przychodzić po podwyżki. Orientujesz się w ogóle na rynku? Jest wykurwista inflacja. I tak dostaną te podwyżki, bo chleb zaczyna kosztować niepokojąco dużo!

- Tato, ale czemu się denerwujesz? Trochę rygoru jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

- Kim ty jesteś i co zrobiłeś z moim synem?- zapytał z rozczarowaniem.- Odkąd poszedłeś na studia, coś ci odjebało, dzieciaku. Myślałem, że ci przejdzie, gdy je skończysz, ale w tym roku miną dwa lata, gdy je skończyłeś i jesteś coraz gorszy. Żebym ja nie zwolnił ciebie.

Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, ale ja nie zamierzałem nic powiedzieć.

- Zaraz mamy rozmowę o pracę z jakąś panią- powiedział po chwili.- Proszę cię, zachowuj się jak człowiek.

Ojciec popatrzył na mnie ostrzegawczym spojrzeniem i wyszedł. Wywróciłem tylko oczami. Poszedłem zrobić sobie kawę i za pół godziny przyszła kobieta na rozmowę o pracę. Na moje oko nie brakowało jej dużo do emerytury, więc od razu założyłem, że jej nie zatrudnimy, ale chciałem pokazać ojcu, że potrafię być miły.

- Dzień dobry- przywitała się.

- Dzień dobry, proszę usiąść.

Kobieta wykonała to polecenie i położyła na moim biurku jakieś papiery. Wziąłem je do ręki i pobieżnie przejrzałem. Nie wyglądało to dobrze. Na koniec spojrzałem na imię i nazwisko, by wiedzieć, jak się do niej zwracać i prawie spadłem z krzesła. Popatrzyłem tylko na nią z otwartą buzią.

- Ja wiem, że moje doświadczenie jest niewielkie- zaczęła się tłumaczyć.- Ale potrzebuję pracy. Nie dajemy sobie z mężem rady.

- Pani Mrozowska, proszę się uspokoić- powiedziałem spokojnie, choć sam czułem, jak do oczu napływają mi łzy. Byłem pewien, że to jest jego matka. Nie miałem z nim kontaktu od sześciu lat. Nie wiedziałem, co się z nim dzieje.- Proszę się uspokoić- powtórzyłem łamiącym się głosem, bardziej do siebie niż do niej.

Hiacynt [One shots]Where stories live. Discover now