Dawne więzi

4.9K 153 13
                                    




Zanim zeszłam na kolacje, to stwierdziłam, że muszę się przebrać, bo jednak ubrania które miałam na sobie, nosiłam już od kilkunastu godzin, a na dworze było tak gorąco, że wiem, że je przepociłam. Otworzyłam swoje walizki i zaczęłam szukać, czegoś wygodnego. Na dnie pierwszej znalazłam, czarny top na cienkich ramiączkach i do tego ubrałam zwykłe, szare dresowe spodnie, a włosy związałam w kitkę. Oczywiście, że przez wybranie jednej bluzki i jednych spodni w całym pokoju zrobił się bajzel.

Posprzątam to kiedyś.

Gotowa podeszłam do drzwi, lecz jednak zanim je otworzyłam to wzięłam trzy głębokie wdechy. Czy ja jestem jakaś nienormalna, że się stresuję tą kolacją czy może jednak jest to normalne. Nie widziałam się z nimi przez 5 lat, nie wiem jacy oni teraz są, jak się zachowują, jak wygląda ich życie, ale znam ich dosyć długo. Człowiek chyba aż tak mocno się nie zmienia prawda ? Poza tym to oni mnie tutaj przygarnęli, więc raczej nie mam czym się stresować.

Obym miała rację.

Gdy już się przygotowałam na to spotkanie, to wyszłam z pokoju i zaczęłam kierować się na dół. Już na schodach słyszałam jakieś rozmowy, śmiechy i uderzanie sztućców o talerze. To właśnie sprawiło, że zdałam sobie sprawę z tego co zaraz ma się wydarzyć. Ja, kolacja i czwórka chłopaków, których ostatni raz widziałam, jak byli w okolicach mojego wieku. Przez to zaczęłam się jeszcze mocniej stresować. No przecież ja tam umrę. Gdy już chciałam się wycofywać na górę, to zobaczyłam, że Logan właśnie mnie dostrzegł.

- Hej Layla dobrze, że już zeszłaś, chodź siadaj zanim te małpy ci wszystko zjedzą - powiedział śmiejąc się delikatnie. Sama to zrobiłam słysząc jak ich nazwał. Logan już od dzieciaka zawsze się tak do nich zwracał. Wzięło się to z tego, że kiedyś jak wszyscy w moim i Bruno starym domu siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś film przyrodniczy, to była pokazana scena, jak małe, wredne małpki, chodziły dookoła ludzi i zabierały im jedzenie, o ile miały taką możliwość. Logan widząc tą scenę zaczął się śmiać i powiedział, że Thomas, Bruno i Mateo, zachowują się dokładnie jak one. Zawsze kradną innym nie swoje jedzenie i mówił, że nawet wyglądem zbyt mocno się od nich nie różnią, więc od tamtego momentu zawsze oboje nazywaliśmy ich małpkami. 

Podeszłam do stołu i zaskoczyło mnie to, że pierwszą rzeczą jaką zrobił mój brat, gdy mnie zobaczył to mnie przytulił. Tak dawno nikt tego nie robił. Na początku stałam w szoku i nie wiedziałam co zrobić, ale po kilku sekundach odwzajemniłam uścisk. Był dokładnie taki sam jak kiedyś, tylko mocniejszy przez to, że mój brat zyskał na sile. Po kilku sekundach odsunął się ode mnie, a ja zauważyłam na jego twarzy szczery uśmiech.

- Dobrze cię w końcu widzieć Layla, tęskniłem - powiedział ciągle się uśmiechając. Jakoś nie potrafiłam uwierzyć, w to, że tęsknił, bo gdyby naprawdę tak było, to starał by się mieć ze mną jakikolwiek kontakt, a on nie odezwał się ani razu. Mój brat niewiele się zmienił, tak jak każdy z chłopaków był kilkanaście centymetrów wyższy, przybrał na sile i zrobił kilka tatuaży, ale czy nie każdy chłopak tak robi, gdy przekroczy wiek osiemnastu lat ? Jednak jego uśmiech pozostał ten sam, a w jego ciemnych zielonych oczach nadal widziałam ten sam błysk co kiedyś. Cieszyłam się, że tak pozostało, bo to dało mi małą nadzieję, że może uda nam się odratować, to co wcześniej straciliśmy.

- Usiądź - wskazał miejsce przy stole obok Thomasa, ale na przeciwko Mateo. Czy ja naprawdę byłam, aż takim okropnym człowiekiem, że wszechświat ciągle mnie dzisiaj karał ? Niechętnie zajęłam te miejsce, ale nie pokazałam tego, bo tak jak sobie obiecałam - będę ukrywać wszystko co jest z nim wiązane. Gdy usiadłam to Mateo posłał mi wredny uśmieszek i wrócił do jedzenia swojej kolacji.

It was always you - Cześć pierwsza Where stories live. Discover now