Wszystko sie wali

7K 200 6
                                    

26.07.2023

Siedziałam w samolocie rozmyślając nad tym, jak moje życie będzie teraz wyglądać. Od dziecka mieszkałam w Hiszpanii, tu było i zawsze będzie moje miejsce. To w tym kraju się wychowałam, tu miałam wszystkich moich znajomych i miałam też tu kiedyś rodzinę, ale niestety nagle zostałam zmuszona zostawić swoje dawne życie, żeby rozpocząć nowe w Londynie, bo tam właśnie teraz leciałam, żeby zamieszkać z moim starszym bratem.

Śmierć mojej mamy była nagła. Fakt wiedziałam, że choruje na raka ale lekarze mówili, że ma przed sobą co najmniej 2 lata życia, cóż najwidoczniej się pomylili.

Przez kilka tygodni, mieszkałam w domu dziecka, z racji, że z rodziny miałam tu tylko mamę. Zastanawiałam się, czy nagle znikąd nie pojawi się jakaś moja ciotka, o której istnieniu nie miałam pojęcia. W filmach zawsze tak się działo. I poniekąd moje myśli stały się rzeczywistością, tylko, że zamiast ciotki, której nie znałam pojawił się mój brat, z którym kontaktu nie miałam od ponad 5 lat.

Czyli w teorii mogłam powiedzieć, że go nie znałam.

Po rozwodzie rodziców mój tata i Bruno wyjechali razem do Londynu, a ja z mamą zostałyśmy w Hiszpanii. Od tamtej pory z żadnym z nich nie miałam kontaktu. Miałam 13 lat gdy się to wydarzyło. Byłam wtedy dzieckiem i potrzebowałam wsparcia, potrzebowałam wtedy kogoś - mojego brata. Moja mama w tamtym momencie była nieobecna, ciągle płakała, siedziała codziennie w pokoju i nawet ze mną nie rozmawiała. A o zachowaniu taty wolałam nie wspominać. Byłam wtedy skazana sama na siebie i potrzebowałam brata, ale on mnie zostawił . Ani razu nie zadzwonił, ani nie napisał.

Coś, co zabolało mnie najbardziej, to to, że razem z tatą i Bruno wyjechali też oni. Logan i Thomas byli dla mnie jak bracia, a on był zawsze czymś więcej. Lecz teraz się tym nie przejmowałam, cała trójka znaczyła dla mnie tyle co nic, ponieważ oni również od 5 lat nie starali się o kontakt, a byliśmy ze sobą bardzo blisko.

Wysiadłam z samolotu, szłam za resztą pasażerów, a po chwili dotarłam do miejsca, gdzie odebrałam swoje walizki i w tym momencie nie wiedziałam co robić. Nie znałam tego lotniska, nigdy wcześniej nie byłam w Londynie. Nie wiem czy szukać wyjścia, czy może czekać w środku. Zastanawiałam się, czy ktoś w ogóle pamiętał, że dziś miałam przylecieć.

Z tych myśli wyrwał mnie dźwięk wiadomości na telefonie.

Od : Kochany Braciszek <3

-Nie dam rady cię odebrać, bo mam prace, któryś z chłopaków cię zgarnie.

Powinnam już dawno zmienić tą nazwę...

Mój stres po przeczytaniu tej wiadomości wzrósł o sto procent, bo gdyby to mój brat  mnie odbierał, to nie było jeszcze tak źle. Może i nie rozmawiałam z nim od 5 lat, ale to nadal jest moja rodzina, ale chłopaki ? Byli dla mnie kimś ważnym za dzieciaka, a teraz byli dla mnie totalnie obcy.

Od : Loganek <3

-Czekam na zewnątrz przy wyjściu C, stoję przy czarnym audi.

Naprawdę muszę zmienić te nazwy...

Teraz znałam odpowiedź na jedno pytanie, które zadawałam sobie w głowie od kilku lat. "Czy oni wszyscy mają ze sobą kontakt ?" Dzisiaj, poznałam odpowiedź, która brzmiała "tak".

Jednie tyle dobrze, że przyjechał Logan a nie ten, którego imienia nawet nie chciałam wymawiać.

Layla musisz przestać. Już dawno przecież ci przeszło. Prawda ?

Wzięłam swoje walizki w ręce i zaczęłam szukać wyjścia C, o którym wspomniał Logan. Zajęło mi to znacznie dłużej niż powinno, bo totalnie nie wiedziałam gdzie ono się znajduję i też bałam się kogokolwiek o te wyjście zapytać. Zaczęłam się powoli denerwować i czułam, że w oczach zaczynają mi się pojawiać pierwsze łzy. Strasznie nie lubię takich sytuacji, gdy nie wiedziałam gdzie się znajduje i w jaką stronę miałam iść. Dopiero po około 15 minutach, pojawił się przede mną napis " Exit C -> ". Odetchnęłam z ulgą, że w końcu mogłam opuścić te przeklęte lotnisko. Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam się rozglądać za pojazdem Logana.

Świetnie, że na tym parkingu stało z milion czarnych audi. Ciężko było podać numer rejestracji ? Ja nawet nie wiedziałam, jaki był dokładny model i marka tego audi, nie wspominając o tym, że totalnie nic nie wiedziałam o teraźniejszym wyglądzie Logana. Jednak 5 lat, mogło mocno zmienić człowieka.

- Hej Layla - usłyszałam głos po mojej prawej, więc od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Poczułam, że mój oddech znacznie przyspieszył, a moje dłonie zaczęły się lekko trząść w momencie, gdy wysoki, szczupły blondyn podszedł do mnie i wyciągnął rękę.

- Daj, wezmę twoje bagaże- powiedział uśmiechając się, ale po jego ruchach zauważyłam jakąś niepewność. Logan nie zmienił się tak mocno jak myślałam. Oczywiste było to, że wyglądał doroślej, ale jego uśmiech nadal był taki sam, jak kiedyś. Jego blond włosy, były teraz krótsze niż wcześniej. Podając mu walizkę, zauważyłam, że mocno przy pakował, ale coś co mnie najbardziej zdziwiło to pojedyncze tatuaże na rękach.

- Chodź, tam stoi moje auto - powiedział od razu kierując się w tamtą stronę, więc od razu ruszyłam za nim, a po drodze ściągnęłam z siebie bluzę, ponieważ było tu z jakieś 50 stopni. Blondyn schował moje bagaże, po czym otworzył mi drzwi z lewej strony. Stanęłam w miejscu i popatrzyłam się na niego zszokowana.

Ten idiota serio myślał, że ja po prawie 3 godzinach lotu będę prowadzić i to jeszcze w mieście, którego kompletnie nie znałam ? Nie wspominając o tym, że nie miałam prawa jazdy.

- Layla, w Anglii jest ruch lewo stronny - powiedział śmiejąc się delikatnie.

- Dobrze wiesz, że jestem tu pierwszy raz - odpowiedziałam, przewracając oczami, ale w duchu dziękowałam wszechświatowi, że nie musiałam prowadzić, bo nawet nie wiedziałam jak. Podeszłam do otwartych przez niego drzwi i wsiadłam do środka. Logan nic nie więcej nie mówiąc, zamknął drzwi, obszedł samochód i już po kilku sekundach zajął miejsce kierowcy. Blondyn odpalił samochód i wyjechał z parkingu lotniskowego. Jechaliśmy w niezręcznej dla mnie ciszy, której ja nie miałam zamiaru przerywać. Nie miałam totalnie pojęcia o czym mogła bym z nim rozmawiać, bo jednak byliśmy dla siebie teraz jak obcy. Ja nie znałam już jego, a on nie znał już mnie. Przez 15 minut wpatrywałam się w okno podziwiając widoki Londynu i musiałam przyznać, że jak na razie te miasto robił na mnie dobre wrażenie.

- Za jakieś 10 minut powinniśmy być w domu. Bruno nie wróci do mieszkania, aż do wieczora, Thomas z tego co mi wiadomo, to siedzi nadal w chacie z Mateo - przerwał tą ciszę Logan. Spojrzałam na niego i kiwnęłam głową.

Tak dawno nie słyszałam tego imienia

Gdy już miałam z powrotem odwrócić się w kierunku okna, uświadomiłam sobie coś.

Coś co miałam nadzieję, że się nie wydarzy.
—————————————————————————
Witam was w 1 rozdziale tej książki, nie przejmujcie się, że może być trochę nudno na początku, bo ja się tylko rozkręcam. Obiecuję, że jeszcze was zaskoczę❤️

It was always you - Cześć pierwszaWhere stories live. Discover now