𝐖𝐲𝐧𝐨𝐬́ 𝐬𝐢𝐞̨

417 15 27
                                    


24.11.1939 ~Warszawa~

Minęło kilka długich dni przepełnionych bólem i cierpieniem. Lecz nadszedł już czas i Róża zaczęła odzyskiwać siły i wracać do zdrowia. Cały czas mieszkała u Zawadzkiego. Zastanawiacie się pewnie czy są już parą? Skądże! Te sieroty nie są na tyle odważne by wyznać sobie to co czują do siebie. Niemca zabiją, bo wiadomo Niemiec zabity, to Polak szczęśliwy. Tadeusz, taki odważny dowódca, strateg ale w sprawach z kobietami to u niego cienko, bardzo cienko. A Tośka? Za dużo myśli. Po prostu ma milion myśli na minutę i tą ją pewnie powstrzymuje.

- Tośka, ja idę na akcje. Będę za godzinę - krzyknął chłopak z korytarza do pokoju w którym znajdowała się dziewczyna

Miał już nacisnąć klamkę, gdy usłyszał stłumiony krzyk Róży, natychmiast cofną się od drzwi i wleciał do pokoju jak poparzony.

Róża jedną ręką trzymała się za blat biurka, drugą trzymała się za brzuch. Po jej nodze spływała krew. Tadeusz był w szoku i nie wiedział co się wogóle dzieje, za to Tosia wiedziała doskonale.

Serduszko maluszka którego nosiła pod sercem przestało właśnie bić. To koniec.

- Róża, co Ci się dzieje?! - niemalże wykrzyczał Tadeusz, był spanikowany

- Tadeusz, leć po doktora Brzozowskiego, szybko- wrzasnęła kobieta

Tadeusz jak z procy wybiegł z mieszkania i kierował się w kierunku gabinetu doktora. Ludzie gapili się na niego dziwnymi spojrzeniami, bo przecież nikt go nie gonił a ten biegł, jakby od tego zależało jego życie. Wpadł do gabinetu doktora i sapał jak niepojęty.

- Panie doktorze, Tośka, krwawi, brzuch. Niech mi Pan pomoże, błagam! - wysapał Zawadzki, z tych emocji nie mógł sklecić normalnego zdania

***
- Tosia, to niestety koniec. Straciałaś je. - rzekł smętnym głosem doktor, wstając od łóżka Tadeusza w którmy leżała Tośka

Dziewczyna dusiła się łzami. Jednocześnie nie chciała tego dziecka, bo bała się odpowiedzialności i tego że sobie nie poradzi. Bała się też reakcji Kotwickiego na to że straciła swoje dziecko. Ich dziecko

- Panie doktorze, czy mógłby Pan nic nie mówić Tadeuszowi. - rzekła dziewczyna, na co doktor tylko pokiwał głową i wyszedł.

Zamierzał w kierunku wyjścia. Za drzwiami na klatce schodowej czekał Tadeusz. W ciągu pół godziny z nerwów wypalił pięć papierosów. Niecierpliwie chodząc po klatce schodowej w te i wewte modlił się do Boga by nic nie było jego ukochanej. Te pół godziny zdawały się być wiecznością

- Panie doktorze, co z Antosią? - natychmiast zarzucił go tym pytaniem chłopak gdy tylko lekarz wyszedł z mieszkania

- Ona powie Ci sama. - rzekł lekarz unikając kontaktu wzrokowego z Kotwickim - Tosia musi teraz dużo odpoczywać. Potrzebuje dużo miłości- dodał po czym odszedł

Kotwicki natychmiast ugasił papierosa i wbiegł do mieszkania. Wleciał do Tośki jakby go Niemcy gonili.

- Nie wstawaj, leż - powiedział do niej gdy ta zaczęła wstawać lecz Tosia to zignorowała

- Poroniłam - powiedziała dziewczyna nie mogąc już dłużej tego wytrzymać, Zawadzkiego zamurowało. Stanął jak wryty i nie mógł przez dłuższą chwile nic z siebie wydusić prócz jakiegoś żałosengo dźwięku.
Tośka stała naprzeciwko niego i nerwowo bawiła się palcami

- Byłaś w ciąży ? - zapytał Kotwicki po jakimś czasie - Z kim?

- Z Tobą - odparła dziewczyna, po Tadeuszu było widać że jest zmartwiony ale i jednocześnie zły na nią

Przecież nosiła jego dziecko. Czemu mu nic nie powiedziała ? Czy ma prawo być na nią zły? On sam już nic nie wiedział

- A pomyślałaś kurwa że wypadałoby żebym wiedział, skoro było to też moje dziecko ? - rzucił sarkastycznie Tadeusz

- Bałam się - odparła cicho Tośka, wiedziała że zaraz wybuchnie jakaś kłótnia

- Kurwa, bałaś się, bałaś się - prychnął Kotwicki - A pomyślałaś choć przez chwilę o mnie? Ty zawsze myślisz tylko o sobie

Obydwoje już się nie hamowali, z ust obojga leciały najgorsze bluzgi i wyzwiska. To był koniec, koniec ich wieloletniej przyjaźni. Już nigdy nie będą sobie tak bliscy. Już nigdy nie będą dla siebie wsparciem. Może i kiedyś się pogodzą ale ich kontakt zapewne będzie ograniczał się do żałosnego "Cześć" i ewentualnym przekazaniu jakiś informacji. Wszystko zostało zniszczone przez zatajenie prawdy przez Tośkę. Była zła na Tadeusza ale w duchu obwiniała się że to jej wina.

- Mam tego dosyć! - krzyknęła dziewczyna i skierowała się do szafy, otworzyła mebel, sięgnęła po torbę i zaczęła upychać tam swoje rzeczy

- I co gdzie teraz pójdziesz? Wrócisz do tatusia alkoholika? - syknął z ironią Zawadzki krzyżując ręce na klatce piersiowej

- Nie Twój zasrany interes - prychnęła zmierzając do wyjścia - Będziesz tak kurwa za mną lazł ?

Wyszła z mieszkania i zatrzasnęła drzwi z wielkim hukiem. W tym momencie oboje poczuli pustkę, mimo że obydwoje mieli do siebie żal w jakimś stopniu nie chcieli tego kończyć. Nie widzieli życia bez siebie. Chcieli cofnąć czas by wszystko potoczyło się inaczej, gdyby nie ta cholerna noc, gdyby nie to kłamstwo Zawadzkiego i zatajenie prawdy przez Tośkę.

***

Dziewczyna znalazła się pod budynkiem szpitalu, gdy tylko przekroczyła próg było słychać jęki rannych, wszędzie naokoło wszystko było we krwi. Ranni leżeli wszędzie gdzie się tylko dało. Tośka skierowała się do pokoju pielęgniarek, na wstępie przywitała ją jej najlepsza przyjaciółka Lidia Kruk-Urynowicz.

- Tośka Ty żyjesz - powiedziała nie kryjąc szczęścia i przytuliła Tośkę

- Żyje, żyje ale puść mnie bo mnie udusisz - powiedziała a Lidka podeszła do biurka, wzięła stamtąd kopertę i podała ją Tośce

- Jakiś chłopak kazał Ci przekazać - powiedziała - przyjdź za chwilę do sali 32 tam są najgorzej ranni - rzekła i wyszła

Tośka usiadła na tapczanie i otworzyła kopertę, był to rozkaz od Orszy. Za dwa tygodnie miała wyjechać na akcję do Brwinowa. Miała śledzić folksdojcza Antoniego Jamrożego. Na te akcję nie miała jechać sama.... tylko z Zawadzkim

- Pieprzony dupek, jeszcze jego tu brakowało - pomyślała Tośka

Serwus!

Mamy nowy rozdział. Moja książka jest na pierwszym miejscu w kategorii kamienienaszaniec to dzięki Wam.

Kotwicka, Czuwaj!

𝐙𝐝𝐨𝐛𝐲𝐭𝐞 𝐬𝐞𝐫𝐜𝐞 𝐝𝐨𝐰ó𝐝𝐜𝐲 [𝐓.𝐙𝐚𝐰𝐚𝐝𝐳𝐤𝐢]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz