Niezbyt Ciekawe Show (1)

730 14 47
                                    


Ja i Shane stanęliśmy w bezruchu, albo raczej bezsiadzie, bo dalej siedzieliśmy. Nie wiem czy istnieje w ogóle takie słowo, ale mniejsza.

Dylan od razu wstał i podszedł do pielęgniarki z pięściami. Zamknęłam oczy, nie chcąc oglądać tego niezbyt ciekawego show, które akurat rozgrywało się przed naszymi oczyma.

Drugi bliźniak się po prostu załamał. Teraz tak jak ja, nogi podkulone miał pod głowę, ale nie krył łez. Pozwolił im spływać po jego policzkach, a ja je ocierałam. 

Sama byłam wstrząśnięta. 

Po chwili wyszedł lekarz, który pozwolił nam wejść do sali i pożegnać się z naszym zmarłym bratem.

Weszliśmy. Ja usiadłam po prawej stronie od łóżka z Tonym, a teraz już raczej Św. Tonym Monet.

Po lewej zaś stał bliźniak osoby leżącej na łóżku. Łzy jego skapywały na ciało człowieka, a ja złapałam Anthony'ego za dłoń.

Nie umiałam patrzeć na niego w takim stanie. Zawsze był taki hop do przodu, a teraz raczej krok do tyłu...

Ciężko było patrzeć mi na ten mały monitorek, na którym jeszcze kilka godzin temu górowała czerwona, ruszająca się kreska, przemieniająca się teraz w prostą, chudą linię.

Trzymałam Tony'ego za rękę, a łzą pozwalałam opuszczać moje oczy. Dylan nie odezwał się ani słowem.Nie żebym ja, albo tym bardziej Shane byli ochotni do pierwszego nawiązania rozmowowy, ale wymienialiśmy ze sobą przelotnie spojrzenia.

A Dylan stał. Jak słup, przyczepiony w podłogę. Wyglądał trochę jak Vincent, ale taki po roku w Rosji. Wyprany z emocji.

Nagle na dłoni, którą trzymałam Tony'ego, poczułam uścisk.

Momentalnie odsunęłam się i odruchowo wrzasnęłam, a obojga braci spojrzała na mnie jak na idiotę. No, może byłam idiotką, ale naprawdę czułam ścisnięcie dłoni!

Nagle, puls na monitorze zaczął wibrować. Dylan pobiegł po lekarza, a ten przybiegł szybciej niż Zygzak Maquin, albo Dylan uciekający przed psem.

Sprawdzono ciśnienie. On naprawdę oddychał! Boże, jaką ulgę poczuliśmy wszyscy.

Znowu kazano nam opuścić pokój. 

Nade mną pojawił się Vincent. Nie dosłownie, w sensie , że był wyższy, temu nade mną. Górował nade mną.

- Dlaczego nikt nie poinformował mnie o stanie zdrowia Tony'ego? - odezwał się lodowaty głos


//Ja wiem, że ch0jowy. Ja wiem, że nic się nie dzieje. Nie wiem jak rozwinąć ten fragment, ale mam pomysł na dalszą część. To pierwsza część rozdziału, będzie jeszcze druga, ale później :)

Co może się wydarzyć? --------------------------------------------->

opinia --------------------------------------------------------------->

krytyka --------------------------------------------------------------->

błędy --------------------------------------------------------->

(365 słów)

Rodzina Monet - moja wersjaWhere stories live. Discover now