Rozdział 2

6K 317 116
                                    

Drugie wspomnienie.

— Chcesz mi kurwa powiedzieć, że wyrzuciłaś do śmieci puszkę do połowy wypełnioną piwem?! Czy ty jesteś do kurwy nędzy ślepa?!

Lilly aż podskoczyła ze strachu.

— J...ja... przepraszam. — wydukała cicho, kroczek po kroczku się cofając — J...ja.. — jąkała się — ... naprawdę nie chciałam. Pomyliłam się... T..to przez przypadek... Nie zrobiłam tego celowo, przysięgam! — złożyła dłonie, jak do modlitwy.

Tyle lat brutalnej przemocy, a ona wciąż wierzyła, że jej prośby na cokolwiek się zdadzą.

— Ty głupia kurwo! Nauczę cię szanować alkohol! — warknął, po czym chwycił jedną ze stojących na stole butelek z trunkami.

Podbiegł do niej i z całej siły złapał ją za włosy. Pisnęła z bólu.

Odkręcił szklany flakon.

— Otwórz gardło! — krzyknął, gdy spróbowała się wyrwać.

Zaczęła trząść się ze strachu.

— N..nie! Zostaw mnie! Proszę! — mówiła błagalnym głosem, choć w głębi serca wiedziała, że nie może liczyć na jego litość.

— Nie ma kurwa mowy! Musisz dostać nauczkę! — pociągnął ją za włosy tak mocno, że aż zawyła z bólu.

Zmusił ją do przykucnięcia. Ścisnął dwoma palcami jej podbródek i siłą, otworzył jej usta. Wlewał jej do gardła alkohol, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że prawie się dusiła. Nie nadążała przełykać trunku. Brunatna whisky ciekła po jej podbródku, szyi i dekolcie. Próbowała się wyrwać, ale na próżno. Dopiero, gdy wlał jej do gardła prawie całą zawartość butelki, wreszcie ją puścił. Zachłysnęła się powietrzem. Pieczenie w przełyku było nie do wytrzymania, ale największy ból czuła w klatce piersiowej. Miała wrażenie, że za chwilę ją rozerwie.

Michael odczekał około pół godziny. Gdy miał już pewność, że procenty zaczęły działać w jej organizmie i zauważył, że słaniała się na nogach, zawlekł ją za włosy na zewnątrz. Rzucił nią o ziemię, jak szmacianą lalką. Był środek srogiej zimy, a ona miała na sobie jedynie cienką, nocną koszulę. Tak bardzo kręciło się jej w głowie, że nie była w stanie się podnieść. Leżała na śniegu, ledwo łapiąc oddech. Wtedy myślała, że to tylko zły sen, z którego za chwilę się wybudzi. Niestety nie wiedziała, że jej koszmar dopiero się rozpoczynał.

Mężczyzna wrócił po nią po kilku godzinach. Nic nie robił sobie z tego, że była potwornie przemarznięta. Rzucił ją na łóżko i zamknął w pokoju. Potem, przez ponad miesiąc starała się wyleczyć zapalenie płuc. Nie było to łatwe, bo Michael nie pozwalał jej włączyć w domu ciepła. Cieszył się, że mógł ją w ten sposób torturować. Dla niego, była to czysta przyjemność.

Czuła się okropnie. Wysoka gorączka i duszności w klatce piersiowej nie pozwalały jej wykonywać obowiązków domowych tak sumiennie, jak do tej pory. Nieraz za to oberwała. Połamane żebra to tylko jeden z licznych przykładów tego, przez co musiała wtedy przejść.

Chora, w zimnym pomieszczeniu i przy tym brutalnie pobita, myślała, że już tego nie przetrzyma. Jednak los chciał inaczej. Przeżyła, by mógł dalej się nad nią znęcać.


                                                  ***

Gdy wjechali do Baton Rouge, Lilly ze zmęczenia już przysypiała. Rozbudziła się dopiero w momencie, gdy auto się zatrzymało i zorientowała się, że dojechali na miejsce. Był już środek nocy i zewsząd otaczała ich cisza pogrążonego we śnie miasta. Spojrzała niepewnie w okno. Od razu spostrzegła drucianą siatkę ogrodzeniową, otaczającą pensjonat. Zamrugała kilka razy, by rozbudzić zmęczony wzrok i momentalnie się wyprostowała. Podziękowała kierowcy za dostarczenie pod wskazany adres i przekazała mu odliczoną za przejazd gotówkę. Pożegnała się i wysiadła z taksówki. Zrobiła kilka kroków w stronę wysokiej, stalowej furtki, na której dumnie wisiał szyld „Under Rowan". Odwróciła się za siebie, gdy usłyszała warkot silnika. Taksówkarz odjechał i już po kilku sekundach, została pod pensjonatem sama. Z mocno bijącym sercem, zbliżyła się do wejścia.

Zlecenie. Serce Zabójcy. |+18       Where stories live. Discover now