1

1.2K 29 4
                                    


Kolejny dzień minął jak zwykle. Po skończonych zajęciach na uczelni umówiłam się z Anią na krótki trening. Pakowałam ostatnie rzeczy potrzebne do gry i wyszłam z mieszkania zamykając drzwi na klucz. Weszłam do windy przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Ubrana w czarne dresy i tego samego koloru bluzę może nie wyglądałam najlepiej, ale na dworze nie było zbyt ciepło. Jak na październik temperatura była nieco wyższa, jednak nieprzyjemny wiatr i deszczowe powietrze dodawały uroku jesieni. Przed klatką czekał już mój Uber. Torbę wrzuciłam na tylne siedzenie i usiadłam na drugim. Hala sportowa znajdowała się piętnaście minut od mojego mieszkania, więc droga piechotą zajęłaby przynajmniej drugie tyle. Wysiadłam niedaleko wejścia, gdzie od razu w oczy rzuciły mi się fioletowe leginsy przyjaciółki. 

– No witam panią Dąbrowską. – zaśmiała się całując mnie w policzek. – Już myślałam, że będę musiała z nimi ćwiczyć sama.

– Nimi? – zmarszczyłam brwi.

– Przyjeżdzają dziś niektórzy z kadry. – popatrzyła na moją zdezorientowaną minę. – Przecież mówiłam ci to już tydzień temu. Tak mnie właśnie słuchasz.

Szczerze mówiąc, nie jestem z tego zadowolona. Wolę ćwiczyć sama, gdzie nie ma profesjonalnych graczy. Zawsze mam wrażenie, że ktoś wytknie mi, że nie potrafię grać. Może taki uraz z liceum.

Po kilkudziesięciu minutach byłyśmy gotowe. Owinęłam dokładnie palce i związałam włosy w kucyk. Na hali nie było zbyt wielu osób, więc panowała cisza. Zaczęłyśmy od solidnej rozgrzewki, później zabraliśmy się za odbijanie piłki. Typowe ćwiczenia siatkarskie na serwis i przyjęcie.

– Dobra, ja idę na drugą stronę, a ty stań ze trzy metry przed siatką. – wykonałam polecenie przyjaciółki.

Dziewczyna mocno zaserwowała nadając piłce bardzo mocnej prędkości. Ugięłam nogi czekając aż wpadnie wprost w moje ręce. Moje idealne przyjęcie poskutkowało tym, że piłka wybiła się wprost pod samą siatkę. W tym samym momencie usłyszałyśmy odgłos zamykanych drzwi. Rozmowy i piszczenie butów zwiastowały, że właśnie zaraz trening mieli odbyć również chłopaki z reprezentacji. Postanowiłyśmy jednak sobie nie przeszkadzać. Zajęli miejsce obok nas, a dzięki temu, że siatka była zawieszona od ściany do ściany nie brakowało go nikomu. Również zaczęli przerzucać piłkę. Ich zagrywki były tak mocne, że na pewno nie byłabym w stanie przyjąć piłki o tak szybkiej prędkości.
Mi niestety żadna zagrywa nie wychodziła. Za każdym razem trafiałam w siatkę, albo za boczną linię boiska. Anka była ode mnie lepsza i dobrze to wiedziałam.

– No kurwa. – przeklnęłam cicho, gdy kolejny raz nie udało mi się dobrze zaserwować.

– Może pomogę? – podszedł do mnie wysoki blondyn. – Z tego co zauważyłem to jesteś leworęczna, więc moim zdaniem powinnaś spróbować zagrywać z prawej strony.

Zauważył, że jestem leworęczna? To znaczy, że widział wszystkie błędy, które popełniłam. Chyba zapadnę się pod ziemię.

– Dzięki, ale próbowałam już wszystkiego. – uniosłam głowę w górę. Komicznie musiałam wyglądać obok niego, skoro dzieliło nas prawie dwadzieścia pięć centymetrów różnicy wzrostu.

– E, Forni! – krzyknął jeden z kolegów chłopaka. – Nie podrywaj, tylko ćwicz, bo marny ten twój atak.

– Chodź. – przewrócił oczami.

Ruszył w prawą stronę. Byłam krok za nim, gdy zatrzymał się przy samej linii. Podniósł piłkę na wysokość mojej twarzy i pokazał w którą stronę poleci. Nie za bardzo chciało mi się w to wierzyć, ale posłuchałam jego rad.
Uniosłam dłoń i z całej siły wymierzyłam w spadający przedmiot. Ku mojemu zdziwieniu poleciała idealnie na tył boiska, że Ani nie udało się jej odbić. Otworzyłam szerzej oczy. Blondyn uśmiechnął się zalotnie i wrócił na drugą połowę hali. Wróciłyśmy do ćwiczeń.

Pod Siatką | Tomek FornalWhere stories live. Discover now