1. Luffy to szczęśliwy drań

86 5 9
                                    

 ☠ east blue saga

 W beczce było ciemno i ciasno, jednak takie rzeczy nigdy nie przeszkadzały Luffy'emu, który był przyzwyczajony do spania w naprawdę dziwnych miejscach. Prawie został wciągnięty przez wir wodny, a teraz prawdopodobnie nie mógł nic zrobić, by poprawić swoją sytuację. To znaczy mógł wcześniej faktycznie na to uważać, ale teraz już na to za późno.

Dlatego zdał się na swoje szczęście i poszedł spać. Może morze wyrzuci go na brzeg zanim za bardzo zgłodnieje. Z przyzwyczajenia rozciągnął swoje haki wokół najbliższego obszaru, jednak nikogo nie wyczuł, a szum morskich fal i niewielkie kołysanie szybko go uśpiło. Cóż, miał nadzieję że trafi na jakiś statek albo wyspę. Byłoby miło.

***

Wstrząsy wybudziły go ze snu. Ktoś chyba pchał beczkę, bo wydawało mu się, że wszystko się kręci. Razem z nim. Nie było to zbyt przyjemne, więc z ulgą stwierdził, że sen znów bierze nad nim górę.

Resztki jego świadomości wychwyciły, że się zatrzymał. Już miał całkowicie stracić przytomność, gdy dotarło do niego, że przecież nie jest już na morzu. Oh, to było miłe. W takim wypadku mógł się już wydostać. I znaleźć coś do jedzenia, jak już o tym mowa.

Słyszał przytłumione głosy, jednak nie starał się ich rozumieć. Ludzie na górze wydawali się irytujący, więc nie obchodziło go zbytnio to, co mieli do powiedzenia.

– To była wspaniała drzemka! – zawołał z uśmiechem, rozbijając otwór beczki i nokautując dwóch nieznajomych.

Z przyzwyczajenia złapał za kapelusz, sprawdzając, czy na pewno jest tam, gdzie powinien. Następnie uśmiechnął się zadowolony i wyszedł na powierzchnię. Nic się nie chwiało, więc prawdopodobnie znajdował się na wyspie. Cool.

– Macie tu jakieś żarcie? – spytał różowowłosego dzieciaka, jednak ten patrzył z przerażeniem na coś za nim.

Zmarszczył brwi i obrócił się. Nic tam nie było. Machnął ogonem z irytacją, po czym dotarło do niego, dlaczego dzieciak wydawał się tak przestraszony. Uderzył się w czoło, przeklinając fakt, że zapomniał schować ogon do spodni.

– K-kim ty jesteś? – spytał różowowłosy, odsuwając się od niego.

Luffy już powinien przyzwyczaić się na taką reakcję, jednak i tak się skrzywił. No dalej, koci ogon chyba nie był aż tak straszny? Są gorsze rzeczy, na przykład nie jedzenie mięsa przez tydzień.

Ah i znów przypomniało mu się, jak głodny jest.

– Mam na imię Luffy i zostanę Królem Piratów. To macie to jedzenie, czy nie?

– Jesteś piratem?!

Pisk dzieciaka dźwięczał mu w uszach, przez co skrzywił się boleśnie. Czuły słuch był częstym atutem, jednak coraz częściej widział jego wady. Na dodatek po tym, jak jego braci wypłynęli. Samotne (no, prawie) życie przez trzy lata sprawiło, że jego nawyk "wyłączania" czułego słuchu praktycznie zniknął. Przez to będzie musiał na powrót przyzwyczajać się do ustawiania odpowiedniej głośności dla otoczenia, co kiedyś wychodziło mu już naturalnie. Skrzywił się. Myślenie o tym nigdy nie było dobrym wyjściem, przez to zaczęła boleć go głowa.

Postanowił zostawić irytującego człowieka tam gdzie stał, samotnie idąc w stronę zapachu jedzenia. Sądząc po ilości różnych znajomych zapachów i pudełek prawdopodobnie wylądował w magazynie lub czymś takim. Fajnie.

Z roztargnieniem zauważył, że jeden z piratów uciekł, podczas gdy dwójka, którą uderzył dalej leżała na podłodze, a różowowłosy dzieciak patrzył na niego w szoku. Po chwili jednak pobiegł za nim.

cat hybrid adventure  /one piece ffOù les histoires vivent. Découvrez maintenant