PRINCESA przypomnij mi dni kt...

mbookstories által

112K 4.5K 1.9K

Drugi tom książki „PRINCESA dzień od którego wszystko się zaczęło". Po wypadku samochodowym, przez który Ros... Több

DEDYKACJA
PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
EPILOG

ROZDZIAŁ 9

4.1K 172 28
mbookstories által

ROSALIE

Gdy już wróciłam do domu, było po dwudziestej. Weszłam do swojego pokoju i niemal od razu rzuciłam się na łóżko.
Miałam dosyć dzisiejszego dnia i jedyne na co miałam w tym momencie ochotę to spanie.

Naprawdę zaczynam coś czuć do Williama. Mogę to wywnioskować chociażby po tym, że odwiózł mnie dziesięć minut temu, a ja cały czas mam go w głowie. Nasz wspólnie spędzony czas, a o pocałunku to nawet nie wspomnę, bo nie potrafię przestać o nim myśleć.
Napewno nie jest to zakochanie, ale wydaje mi się, że to coś dąży ku temu.

- Rosalie!- usłyszałam głos mojej mamy, która po chwili wpadła do mojego pokoju

Natychmiast się podniosłam, kierując na nią wzrok.

- Już wróciłaś?- spytałam zdezorientowana, ponieważ z tego co kojarzę, to miała nagrywać film w Bostonie
- Tylko na chwilkę, bo twój ojciec pilnie potrzebował mojej pomocy w firmie, a z racji tego, że już tutaj jestem, postanowiłam wpaść zobaczyć co robisz.- usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem- Jak się trzymasz?
- Jakoś daje radę.- skłamałam, nie chciałam, aby się niepotrzebnie martwiła- Myślałam, że będzie gorzej.
- Chcesz, żebym umówiła cię do psychologa?- spojrzała na mnie- Wiesz, że to by mogło ci pomóc.
- Mamo, mówiłam ci już, że nie chcę. Nie zaufam jakiejś obcej osobie.
- Lekarz mówił, że to pomogłoby ci pogodzić się z tym, co się stało.- westchnęłam, naprawdę nie miałam zamiaru nigdzie iść
- Naprawdę jest już okej. Ogarnę to wszystko sama. Nie potrzebuje, abyście wydawali niepotrzebnie pieniądze.
- Kasa to nie problem. Możemy sobie na to pozwolić.
- Wiem i serio jakbym potrzebowała, to bym ci powiedziała.
- Dobrze- pokiwała lekko głową, po czym zamilkła na chwilę- A jak twoje kontakty z Williamem?
- Nie jest źle. Odwiedziłam go dzisiaj.- znów pokiwała głową
- Słuchaj...Jest taka pewna sprawa.
- Jaka?
- Dostaliśmy ofertę, dzięki której będziemy mogli naprawdę dużo zarobić.- zacisnęłam usta, bo już wiedziałam, że jestem im w tym potrzebna, ponieważ inaczej nie mówiłaby mi tego- Tylko, że ta oferta jest dla ciebie. Według mnie jest to świetna sprawa i sądzę, że tobie też się spodoba.
- Przejdź do rzeczy.
- Sesja zdjęciowa na okładki najnowszego magazynu modowego.

Z zaskoczenia otworzyłam szerzej oczy. Ja na okładkę magazynu modowego?
Nie żebym uważała się za brzydką, bo tak nie jest, ale nie uważam się również za niewiadomo jak piękną. I przede wszystkim nie uważam się za wystarczająco śliczną na coś takiego.

- Mhm...
- Kochanie przemyśl to.- po tych słowach wstała z łóżka i skierowała się w stronę drzwi- Daj mi znać najpóźniej za tydzień.- wyszła z pokoju zostawiajac mnie samą

Jedna sesja to nic wielkiego, mogłabym tam pójść, zrobiliby mi kilka zdjęć i miałabym z głowy, a rodzice byliby ze mnie dumni.
Ale czułabym się bardzo dziwnie z wiedzą, że do jakiejkolwiek księgarni bym nie poszła, znajdę tam gazetę z moją twarzą na okładce.
Zdecydowanie muszę to jeszcze przemyśleć.

Podniosłam się z łóżka, aby podejść do szafy i wybrać z niej jakąś piżamę, lecz wtedy w oczy rzuciło mi się jakieś kolorowe pudełko.
Zmarszczyłam brwi, bo totalnie go nie kojarzę.
Postanowiłam podnieść je i zobaczyć co jest w środku, lecz gdy to zrobiłam, zamarłam.
Mnóstwo polaroidów.

Usiadłam na podłodze, krzyżując nogi i zaczęłam przeglądać fotografie.
Na tych tym razem był Paul.

Przeglądałam je, czując, jak gorące łzy spływają mi po polikach.
Na większości zdjęć ja oraz Paul szeroko uśmiechy się do obiektywu, ale są również takie, na których jest z nami Stacy.
I nie wygląda ona tak, jakby nienawidziła Paula. Wręcz przeciwnie.
Roześmiana oplata dłońmi kark blondyna, gdy ten trzyma ją na rękach.
Kiedy zmieniła o nim zdanie? I czemu?

Po przejrzeniu mniej więcej połowy zawartości pudełka, musiałam zrobić sobie przerwę.
Nie potrafię na to patrzeć, lecz jednak to robię. Liczę, że tym sposobem przypomnę sobie jakieś wydarzenie.
Raz mi się udało. Podczas pocałunku z Williamem. Dalej nie wiem jakim cudem to się stało, ale niezmiernie mnie to ucieszyło, ponieważ teraz wiem, że nie wszystko stracone i rzeczywiście mam szansę przypomnieć sobie to, co straciłam.

Jednak teraz nawet to nie potrafi mnie pocieszyć. Mam taki mętlik w głowie, że nie wiem co mam robić. Chcę poznać Paula, naprawdę. Ale William i Stacy mówią o nim wiele gównianych rzeczy, przez co mam wiele sprzecznych myśli.
Jestem osobą, która zawsze musi najpierw poznać człowieka, aby go oceniać, więc nie uwierzę im, dopóki sama się o tym nie przekonam, lecz coraz częściej zastanawiam się czy nie mają racji.

Nie mogąc już znieść natłoku moich myśli, skierowałam się do kuchni, aby wziąć z niej butelkę wina. Stwierdziłam, że może alkohol w jakimś stopniu pomoże mi się rozluźnić lub wyciszyć umysł.
Chwyciłam jakąś pierwszą lepszą butelkę, która znajdowała się w naszym domowym barku, po czym wzięłam korkociąg, aby ją otworzyć.
Stwierdziłam, że nie potrzebuje kieliszka, więc zaczęłam pić z butelki.

Zaczęłam iść w stronę salonu, a gdy już się tam znalazłam, włączyłam na telewizorze YouTube i wyszukałam Paper Rings od Taylor Swift, której twórczość kocham całym sercem.(Ją również.) (Dla niej mogłabym zmienić swoją orientację.)

Wzięłam duży łyk wina, po czym odłożyłam je na stolik i zaczęłam się wydzierać do mikrofonu (czyli pilota).

I like shiny things, but I'd marry you with paper rings
Uh huh, that's right
Darling, you're the one I want, and
I hate accidents except when we went from friends to this
Uh huh, that's right
Darling, you're the one I want, and
Paper rings and picture frames and dirty dreams
Oh, you're the one I want

Później śpiewałam jeszcze wiele innych piosenek od różnych wykonawców.
Gdy zobaczyłam, że wino już się skończyło, postanowiłam pójść po kolejną butelkę. Czułam się już trochę lepiej, lecz wciąż niewystarczająco.

Wróciłam do salonu z winem w dłoni, a w tle leciała playlista z piosenkami Pitbulla.
I chwilowo poczułam się szczęśliwa. Zaczęłam śpiewać, tańczyć, wszystko, byleby nie myśleć.
I właśnie przez to nim się obejrzałam, piłam już trzecią butelkę.
Czułam się pijana i za bardzo nie potrafiłam ustać na nogach, więc usiadłam na kanapie.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zmarszczyłam brwi, ponieważ po pierwsze nikogo się nie spodziewałam, a po drugie było już późno.
Ale nie myśląc wiele, krzyknęłam.

- Otwarte!

Nie chciało mi się wstawać. Szczególnie teraz, gdy dojście do drzwi zajęłoby mi wieki.

Wzięłam duży łyk akurat, gdy Paul stanął w przejściu do salonu.
A z racji tego, że byłam już naprawdę schlana, posłałam mu szeroki uśmiech, po czym znowu wróciłam do picia.

- Rosalie, jesteś najebana w trzy dupy.- stwierdził blondyn podchodząc bliżej- Co się stało?
- Nic.- wzruszyłam ramionami- Jestem dorosła. Czy muszę mieć jakiś powód, żeby pić alkohol?

Jestem pewna, że moja wypowiedź przypominała bełkot, ale nie przejmowałam się tym.

- Może lepiej już to odstaw.- chciał zabrać z moich dłoni butelkę, którą ciągle trzymałam, ale zanim zdążył to zrobić, uderzyłam go w rękę- Ała!
- Moje.- przyłożyłam wino do klatki piersiowej, a blondyn przymknął na chwile powieki
- Nie powinnaś więcej pić Rose.- powiedział spokojnym tonem, ciągle na mnie patrząc- Która to już butelka?
- Nie wiem...- zamyśliłam się- Chyba trzecia.
- Co do kurwy? Ja pierdolę, Rosalie! Nie chlej już tego.

Znowu chciał zabrać ode mnie butelkę, a z racji tego, że ja nie miałam zamiaru mu jej oddawać, wstałam i zaczęłam od niego uciekać.
Jednak zapomniałam o tym jak bardzo pijana byłam i już w następnej chwili potknęłam się o własne nogi i spadłam na podłogę, podnosząc prawą rękę do góry.

- Uratowałam wino!- krzyknęłam dumna z siebie

Jedno po chwili te moje chwilowe szczęście odeszło w niepamięć, ponieważ poczułam straszny ból głowy.

- Rose, to nie jest śmieszne!- podbiegł blondyn, obierając ode mnie butelkę i kładąc ją na komodzie- Co cię boli?
- Nic.
- Pytam poważnie. Co cię boli?
- Trochę głowa. No może trochę bardziej niż trochę. Może nawet bardzo.
- Kurwa, jedziemy do szpitala.
- Nigdzie nie jadę.
- Jedziesz. Ze mną. Teraz.
- Zostaję. Sama. W domu. Teraz.

Blondyn przewrócił oczami, a następnie pomógł mi wstać. Od razu zakręciło mi się w głowie, więc szybko złapałam się jego ramienia, aby nie upaść.

- Czy ty do cholery widzisz w jakim jesteś stanie?- spytał patrząc na mnie
- Nie pierdol już.- przewróciłam oczami- Jak chcesz pić ze mną to możesz zostać, ale jeśli masz zamiar ględzić mi nad uchem to spierdalaj.

Chwyciłam butelkę, którą wcześniej odłożył i dopiłam duszkiem resztę napoju.
Od razu napotkałam gniewne spojrzenie blondyna.

- Ros...

I w tamtym momencie urwał mi się film.

Olvasás folytatása

You'll Also Like

284K 11K 35
William Edevane, świeżo upieczony młody miliarder z wpływowej rodziny próbuje utrzymać swoją pozycję. Jednak jego burzliwa dotychczas reputacja go wy...
39.2K 2.1K 7
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
148K 6.2K 4
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
6.5K 325 10
~ Usiądźcie i odpocznijcie drogie dzieci, młodzieży, dorośli. Pragnę opowiedzieć wam krótką bajkę, jak księżyc polubił słońce i odwrotnie. ~