Tak jak San sobie postanowił, zrobił sobie dzień wolnego, po czym wrócił na salę, ćwicząc jeszcze ciężej niż wcześniej. Chciał pokazać w finale coś niesamowitego, by wszyscy mogli powiedzieć, że jego występ był na poziomie finału. W końcu z kilkudziesięciu tancerzy, zostało ich trzech. Dla niego było to sporym wyróżnieniem, choć wiedział, że sporo osób odpadło przez głupie pomyłki.
Przykładowo Yunho. Prawdopodobnie, gdyby jego grupa nie popełniła zbyt dużo błędów, mógłby dalej brać udział w programie i może nawet zająć miejsce Sana w ostatnim etapie. Kiedyś byłby temu przeciwny, jednak teraz uważał, że Jeong jak najbardziej zasługiwał na to. Był nawet lepszym tancerzem niż większość tu zebranych uczestników. Nie tylko doskonale panował nad swoim ciałem, ale też potrafił współpracować i był dużym wsparciem dla tancerzy, którzy mieli problemy z choreografią.
Yunho odwiedził go kilka razy w tym tygodniu, gdy ćwiczył. Nie raz proponował wyjście, ale San stanowczo odmawiał. Uparł się, że musi ćwiczyć tak długo, aż nie osiągnie zamierzonego efektu. Dlatego niekiedy zdarzało się, że wychodził z sali w środku nocy, by wrócić po kilku godzinach, wcześnie rano.
Wooyoung oczywiście martwił się o niego i próbował coś zrobić, by odciągnąć go od ciągłych treningów. Sam pamiętał dni, kiedy mało co sypiał i zapominał o posiłkach, ale właśnie teraz musiał zadbać o Sana, by on nie popełnił tego samego błędu.
- Cześć Sannie - przywitał się, wchodząc do sali. Tak jak za każdym poprzednim razem, starszy tańczył, nie myśląc nawet o przerwie.
- Hej, Woo.
- Przyniosłem ci coś - pokazał siatkę, którą trzymał w ręce.
- Za chwilę - zbył go San i znów włączył muzykę, powtarzając całą sekwencję kilka razy.
Wooyoung przyglądał się, uśmiechając się pod nosem. Lubił patrzeć na Sana, gdy tańczy. Po prostu nie mógł oderwać od niego wzroku. Po kilku minutach muzyka ucichła, a starszy obrócił się przodem do Wooyounga. Chłopak zaczął wyciągać z reklamówki jedzenie, które przyniósł.
- Musisz robić sobie przerwy na posiłki, nie możesz siedzieć na sali cały dzień. To niezdrowe.
- Mówiłem ci. Znam swój limit.
- Ale to nie o to chodzi! Nie chcę, żebyś miał problemy z prawidłowym odżywianiem. Może nie odczuwasz tego, ale naprawdę powinieneś raz na jakiś czas coś zjeść. Chociaż głupiego batona.
- Kiedy tobie przynosiłem coś słodkiego, wściekałeś się, że ma za dużo kalorii.
- Ale ja to ja. Ty wyglądasz dobrze, nawet za dobrze.
- Mam to uznać za komplement? I co ma oznaczać, że ty to ty? Ty przecież też wyglądasz dobrze, o co ci chodzi?
- Nie jest źle, ale mogło by być lepiej. Zresztą nieważne, nie rozmawiajmy o tym.
- Właśnie, że bardzo ważne. Nie chcę, żebyś myślał o sobie w ten sposób.
- Sannie, naprawdę nie musisz się tym przejmować.
- Muszę, bo jesteś dla mnie ważny. Czy ty nie martwiłbyś się, gdybym mówił o sobie takie rzeczy?
- Ale San, to nie jest to samo. Przecież mówię ci, wyglądasz dobrze.
- Ty też wyglądasz dobrze i nie powinieneś uważać inaczej. To, że ktoś tak mówi, nie znaczy, że to prawda. Ludzie są po prostu zazdrośni.
- O co?
- O ciebie. Są zazdrośni, bo nie wyglądają tak jak ty - powiedział z uśmiechem - Jeśli nie mają się już do czego przyczepić, krytykują twój wygląd.
- Po części mają jednak rację-
- Nie, Woo. Nie mają. Jesteś cudowny i chcę, żebyś sam potrafił to dostrzec.
Wooyoung przytaknął, kończąc ten niezręczny temat. Nie chciał martwić Sana, nie miał czym. Przecież nie każdy akceptuje siebie takiego jakim jest. Nie można być idealnym i myślał, że San to zrozumie. Nie uważał samokrytyki za coś złego...
- Yunho pytał, czy gdzieś razem wyjdziemy - odezwał się po chwili ciszy młodszy.
- Przecież już mu mówiłem tyle razy, że nie mogę, bo trenuję.
- Możesz skończyć przecież wcześniej. Trenujesz od rana do nocy. Przydałaby ci się chwila wytchnienia.
- Wtedy narobię sobie kolejnych zaległości.
- Nie przesadzaj. Choreografia jest już prawie skończona. Nic się nie stanie, jeśli wyjdziesz dziś wcześniej.
- Jesteś pewien? - zawahał się San.
Wooyoung przytaknął z uśmiechem, ciesząc się, że udało mu się namówić Sana do wyjścia wcześniej.
- No dobrze. Pójdę z wami, ale najpierw skończę - powiedział, po czym odłożył puste pudełka po posiłku i wrócił z powrotem na środek sali.
Wooyoung szybko napisał do Yunho, że San dziś z nimi wyjdzie, na co starszy bardzo się ucieszył. Dawno nie wychodził z Sanem gdziekolwiek. Nie czuł się zaniedbany jako przyjaciel, ale wolałby, żeby Choi poświęcał trochę więcej czasu na spotykanie się z bliskimi.
- Yunho będzie czekał na nas przed studiem po 16:00 - powiedział do Sana, gdy ten skończył tańczyć.
- Okej.
Niedługo potem starszy zebrał wszystkie swoje rzeczy, odpuszczając sobie na dziś ćwiczenia. Czuł jakby bolał go każdy możliwy mięsień, więc jak najbardziej podobała mu się wizja spędzenia miłego popołudnia z przyjacielem i chłopakiem.
Gdy tylko opuścili budynek studia, zauważyli wysokiego chłopaka, który gdy tylko ich zauważył, zaczął do nich machać. Wyglądało to trochę śmiesznie, ale byli przyzwyczajeni do jego zachowania. Nic nie mogli poradzić, że nawet jeśli czasem był nieco zbyt optymistyczny i energiczny, coś w nim sprawiało, że chciało się spędzać z nim czas. Taki już miał urok.
- A więc? Gdzie idziemy? - zapytał zaciekawiony San.
- Zastanawiałem się nad tym, bo uważałem, że po treningu będziesz zmęczony.
- Więc co wybrałeś? - spytał Wooyoung.
- Park trampolin.
- Że co - wydusił z siebie San. Nie rozumiał jakim cudem Yunho wymyślił sobie park trampolin, biorąc pod uwagę fakt, że on będzie zmęczony po treningu.
- Chciałbym zrozumieć proces, przez który powstał ten pomysł - odezwał się Jung, patrząc na najstarszego z uniesioną brwią.
- Oj no weźcie. To wcale nie jest takie męczące, kiedy myślisz o tym jak o zabawie.
- Mimo wszystko, chętnie posiedzę z boku i popatrzę - powiedział San.
- Na nas? Czy na Wooyounga? - dopytal Yunho, a w jego głosie San mógł wyczuć pretensje.
- Na Wooyounga - odpowiedział od razu, na co Yunho prychnął udając obrażonego.
Może trochę był, ale z drugiej strony, czemu miał mieć za złe Sanowi, że woli patrzeć na swojego chłopaka niż na niego? Co prawda nie w ten sam sposób, ale jednak.
- Woo, nie obracaj się do niego tyłem - powiedział jeszcze wyższy, zanim weszli do środka.
- Co? Czemu? - zapytał najmłodszy, nie rozumiejąc, co chłopak miał na myśli.
- Sam się przyznał, że będzie na ciebie patrzył. Nie oczekiwał bym, że będzie omijał twój tyłek szerokim łukiem.
- Yunho! - oburzył się Choi.
- A mylę się? - zapytał z uśmiechem, na co San nie odpowiedział.
- San?! - krzyknął tym razem Jung, trącając lekko ramię chłopaka.
Zarówno San jak i Yunho zaczęli się głośno śmiać i weszli do budynku, gdzie mieli zamiar bawić się przez najbliższe półtorej godziny. Wooyoung wcale nie podzielał ich entuzjazmu, gdyż teraz będzie cały czas zerkał na starszego, czy przypadkiem nie patrzy tam, gdzie nie powinien.
Przynajmniej nie w miejscu publicznym.
°°°
a/ Okej, więc dodaję ten rozdział jako pierwszy, bo poprzedni to bonus i nie wnosi nic do fabuły.
Wiedzcie jednak, że nie sprostam waszym oczekiwaniom, bo nie umiem pisać takich rzeczy XD
Zboczuszki.
Ale dałam radę i macie rozdział, zanim umrę na kilka dni.