FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!au

By Anonimowaok

17K 2.1K 807

Szli już trzeci rok... Trzy lata temu widział dwójkę ludzi- albo rodziców, albo zwierzchników, albo wybryki w... More

Iskra
Ancestor
Przyjaźń
Wieczór
Druga fala
uczucia
nie chciałem
arkadia
czarne płaszcze
układ
Fedora
(nie)Idealnie
Nowa codzienność
Kontrasty
Nowe nawyki
duma i uprzedzenie
parada absurdu
finezja
teatr lalek
kłamstwa
ekspedycja
dwie strony medalu
odpowiedzialność
Nieoczekiwana przystań
ciężar władzy
dominacja
podchody
konsekwencje
Prawdziwy strach
Jaebin
Powrót
Wizyta
Sojusze
Przeciwieństwa
Więzienie
Choi Jongho
Spisek
Szkolenie
Uśmiech
Wyższość
Tajemnice
Bezinteresowność
Okrucieństwo
Samotność w bólu
Urodziny
Punkt Planu
Zakłamana Bliskość
Inna strona
Zagadka
Przeszłość
Oczekiwanie
Wioska
Ułamek prawdy
Coś do ukrycia
Spacer
Nowa przystań
Dystopia
Tarapaty
Przyjaźń
Przesłuchanie
Aplikacja
Szantaż
Lęk
Więcej niż ból
List
Pinasa
Ucieczka
Żywioł
Nowy kierunek
Pytania
Miyeon
Karty przeszłości
Kwiaty Pieśni
Uczucie
Prawie u celu
Stara przyjaciółka
Szóstka
Czytelnia Pod Wierzbą
Stary bibliotekarz
Ryzyko
Nocne wyjście
Wyznanie
(prawie) Szczęście
Kontrola
Broń za broń
Park Hyejin, Wielka Premier
Do zobaczenia kiedyś
Furia
Być silnym
Sam
Prawdziwy zdrajca
Seongmin
Punkt pierwszy
Punkt drugi
Punkt trzeci
"Seonghwa, Seonghwa, Seonghwa..."
Punkt czwarty
Punkt piąty
100 (KONIEC)
OTAKJA

Podchody

138 19 0
By Anonimowaok

Seonghwa miał wrażenie, że Hongjoong jest w gorącej wodzie kąpany. Wiedział, dlaczego mógł się tak zdenerwować, aczkolwiek uważał jego reakcję za przesadzoną. Zbliżył się do niego, zagradzając drogę i unosząc łagodnie kąciki ust. Spojrzał na jego twarz. Tamten marszczył brwi, ale jego wyuczona sztuka opanowania, pozwoliła mu nie zdradzać pełnej skali swojej wściekłości. 

- Są pewne zasady, jakich muszę przestrzegać dla dobra miasta oraz samego siebie i to powinno być chyba zrozumiałe. Nie robię tego z jakichś osobistych powodów, albo żeby zrobić ci na złość. Po prostu bycie ostrożnym to moje zadanie, wpisujące się w stanowisko jakie zajmuję. Ty również nie dzielisz się ze mną wszystkim, a jednocześnie starasz się dowiedzieć jak najwięcej o mnie oraz o Fedorze. Nasza sytuacja jest bardzo podobna, więc miło by było, gdybyś przyjął to tak, jak ja przyjmuję twoją dociekliwość.- stwierdził brunet. Hongjoong był bliski popełnienia zbrodni w afekcie, słysząc oskarżenie o "wścibskość". On prowadził dochodzenie, aczkolwiek robił to potajemnie, by nie ogłaszać wszystkim wszem i wobec, że są obserwowani. Każdy by przyznał, że w takim wypadku byłoby to pozbawione sensu, bo każdy zachowywałby się nienaturalnie. Jeśli Park uważał pytania, które Hong mu zadawał za bycie niemoralnie ciekawskim, to stanowił przykład jeszcze większego głupca, niżeli ten by się spodziewał. W końcu jego wywiady nigdy nie dotyczyły czegoś bezpośrednio, z wyjątkiem przypadków, kiedy dana informacja była mu niezbędna do pracy. Nie zależało mu na nędznych wiadomościach o samym mieście, bo nie miały one dla Joonga w tym momencie żadnej wartości i miał inne rzeczy, które pochłaniały jego zainteresowanie. Tymczasem ciemnowłosy nie krył się ani trochę z byciem podejrzliwym oraz wyniosłym kretynem z potrzebą posiadania władzy, ale brakiem umiejętności jej wykorzystania. Toteż używał jej w celu zdominowania swoich gości, chociaż to oni byli główną przyczyną rozwoju, jakie przeżywała ta osada, jedyny dorobek rodziny Parków. 

- Nie zależy mi na twoim zaufaniu, bo nie znam dwóch osób, które bezgranicznie by się nim darzyły, aczkolwiek jeśli ten twój Yeosang wejdzie mi z butami do mojego interesu, przyniosę ci na wycieraczkę jego głowę. I nie jestem typem osoby, która by złamała swoją obietnicę, więc masz mu powiedzieć, że niech tylko spróbuje przekroczyć granicę swoich kompetencji lub spróbuje mną manipulować, to powoli, moim własnym scyzorykiem odetnę mu ten parszywy łeb.- warknął, a Hwa próbował powstrzymać śmiech, ponieważ ta agresja buzująca w drobnym ciele wydawała się wręcz absurdalna i groteskowa. Miał świadomość, że szarowłosy najpewniej byłby zdolny do spełnienia swoich przyrzeczeń, jednak nie martwił się o to, gdyż doskonale znał profesjonalizm Yeosanga, który mimo pewnej niechęci do Kima, nigdy nie wmówiłby mu czegoś co nie byłoby prawdą.- Zajmę się tym, bo ci twoi ludzie to istni nieudacznicy, a Jongho wydaje się chociaż w jakimś stopniu mniej niezdatny do czegokolwiek niż tamci. Zależy mi na tej wyprawie, pewnie bardziej niż tobie. 

- Trening dalej trwa. Wybierzecie tą dwójkę i ma być wytrenowana perfekcyjnie. Nie obchodzi mnie to, co o nich uważasz, masz za siedem dni powiedzieć, że są gotowi.-

- Znów mi rozkazujesz.- syknął przez zęby niższy, będąc gotów zaryzykować wszystko, zabrać swoje rzeczy i rozstrzelać połowę tych strażników przy bramie, byle tylko uwolnić się od tego człowieka. Nie potrzebował go w osiągnięciu własnego celu, skoro przez ostatnie trzy lata nie potrzebował nikogo prócz trójki ze swojego zespołu. Brunet często wydawał się wręcz zbędnym balastem. 

- Hongjoong...- Seonghwa wywrócił oczami. Chciał dotknąć jego ramienia, ale zaraz zobaczył ostrzegawczy wzrok młodszego, znaczący zaledwie tyle, że odetnie mu tą rękę, jeśli tylko spróbuje naruszyć jego cielesność.- Żyjemy w miejscu, którym zarządzam, tak? Dostajecie coś w zamian, więc nie jest to niesprawiedliwy układ. Zapewniam wam dobra, które ma mało kto z mieszkańców i oczekuję, że dacie coś od siebie. To jest to "coś". Bezinteresowność nie jest opłacalna, sam to przyznasz.

- Dobrze, nasza rozmowa nas do niczego nie doprowadzi. Mam wiele do powiedzenia, ale oszczędzę tego sobie i tobie również. Jeśli za bardzo się uniosłem, to przez niedomiar snu i mam dość sporo na głowie.- "oraz przez twoje dysfunkcyjne szare komórki", pomyślał Joong, decydując się urwać temat by nie zrobić czegoś, czego potem by żałował. W gruncie rzeczy może przyczyną rzeczywiście było zmęczenie. Strasznie kleiły mu się powieki. 

- Odprowadzę cię.- oznajmił wyższy, ale Hong nie zwracał na niego zbytnio uwagi. Po prostu zawrócił, ponownie przyglądając się budowlom, którym próbował się przypisać zupełnie inny, upragniony wygląd. 

----------------------------------------------------------

Mingi zapamiętał, gdzie znajduje się pokój Yunho, aczkolwiek nie mógł znaleźć żadnego logicznego powodu by do niego zajrzeć. Każdy z ich grupy miał wyznaczone zadania, w związku z planem, do którego należało jak najszybciej przystąpić. A jedynym źródłem informacji dla Songa mógł być Jeong, choć jak dotąd nie wnikali w swoich konwersacjach w sprawy miasta. Właściwie w mało co wnikali, a najczęściej to w ogóle milczeli, chyba że akurat jakiś wątek nasunął im się na usta i  jakoś to szło. Niezręczność jaka istniała między nimi, ze względu na charakter znajomości, zabraniała od tak przyjść do drugiego z uśmiechem oraz setką szemranych pytań, których nikt nie zadałby podczas niezobowiązującego spaceru. 

Przez to brunet krążył w pobliżu, starając się wymyśleć cały przebieg tej dyskusji, by płynęła naturalnie, ale jednocześnie otrzymał to po co tu przyszedł. Nie miał szczególnych zdolności perswazyjnych, ani manipulacyjnych. W tej roli zawsze najlepiej odnajdywali się Hongjoong oraz Wooyoung, zaś jemu powierzali działanie. Nie był zamknięty w sobie, cichy, ani nieśmiały, po prostu łatwo było wyczuć, kiedy nie miał czystych zamiarów, bez problemu dało się rozpoznać w nim strach, niepewność czy podstęp. Kim znał go tak dobrze, że niejednokrotnie czytał mu w myślach, przez co ciemnowłosy resztę dnia chodził zszokowany niesamowitymi mocami chłopaka. Tymczasem nie była to wielka sztuka. 

- Bijesz jakiś rekord? Od chodzenia w kółko możesz dostać zawrotów głowy. Jeśli chciałeś wejść, mogłeś po prostu zadzwonić. Tu, w tym okienku wpisujesz numer identyfikatora, a mi pokazuje się kto to taki ma czelność mi przeszkadzać w  delektowaniu się przyjemnością.- Yunho wskazał na mały ekranik, mówiąc łagodnym, ale z lekka zachrypniętym głosem, tak jakby dopiero wybudził się z drzemki. Opierał się o ścianę, ubrany w kraciaste, beżowo-pistacjowe spodnie od piżamy oraz zwykłą białą koszulkę. Miał rozrzucone włosy na wszystkie strony oraz nieobecny, zamglony wzrok. Mingi odskoczył, orientując się, że tamten cały czas tam stoi i wpatruje się w niego, pewnie już doskonale wiedząc o jego interesie. 

- Ja zastanawiałem się po prostu, czy dobrze kojarzę, w której części budynku znajduje się twoja kwatera.- bąknął nieprzekonująco. Sam doskonale wiedział, że spalił się na wstępie, więc powinien po prostu jak najszybciej odejść by nie kompromitować się jeszcze bardziej. 

- W zasadzie Hongjoong wspominał, że mnie odwiedzisz. Mówił coś o tym, że miałeś mi coś przekazać w związku z inspekcją w którejś z fabryk?- błękitnowłosy uniósł jedną brew. 

- Hongjoong?- Song szepnął sam do siebie zdziwiony, ale zaraz pojął, że szarowłosy przewidział jego dezorientację w tej sytuacji i sam załatwił część kłopotu.- Tak, właśnie. Miałem poszukać cię gdzieś w trakcie dnia, ale nie było sposobnej okazji. Przeszkadzam?

- Niezupełnie. Drzemałem, aczkolwiek jak widać już tego nie robię, więc możesz wejść.- Yunho zachęcił go gestem dłoni, więc ruszyli krótkim przedsionkiem, następnie trafiając do dobrze już znanego pokoju Jeonga. Pokazał na kanapę, sam decydując się wyjąć ze schowka paczkę ciastek waniliowych, jakie trzymał na wypadek czyjejś wizyty. Tak się składało, że przychodził tu zazwyczaj tylko Yeosang i nienawidził całym sercem waniliowych ciastek, więc te spoczywały nieruszone gdzieś na dnie, za masą innych szpargałów.- Przekąska. Możesz powiedzieć, o co ci chodzi. 

- Należałoby przeprowadzić w trakcie kolejnej ekspedycji, podczas nieobecności Hongjoonga, po dwie inspekcje w każdej z fabryk. Kim wie, że Seonghwa tego nikomu nie zleci, bo uważa to za nieistotne, ale jemu zależy na ciągłości dokumentacji i chciał bym poprosił cię o przysługę. Dotychczas robił to sam, albo ze mną. Sam nie miał kiedy z tobą pomówić, bo on nieustannie gdzieś się spieszy.- wytłumaczył, zmyślając całą tą historyjkę na poczekaniu, doskonale wiedząc, że nie brzmiała za grosz wiarygodnie.

- Hmm? Dlaczego mnie, nie Yeosanga?- Yunho chwycił smakołyk i zapchał sobie nim policzki. 

- Z tego co zdążyłem zauważyć, niezbyt za sobą przepadają.- stwierdził Mingi, nieśmiało samemu sięgając po słodycz, gdyż zgłodniał ze stresu. 

- To fakt. W porządku, zobaczę w grafiku i dam mu znać. Uważam natomiast, że to nie taki problem by załatwił to ze mną osobiście. Zajęło ci to mhm... dziesięć sekund? Wątpię, że jego wypowiedź, zapowiadająca twoje przyjście trwała wiele krócej.- 

Brunet nie miał pojęcia jak z tego wybrnąć. Czuł się jak największy kretyn, który za nic w świecie nie powinien uczestniczyć w takich spiskach, bo potrafił tylko z gracją zepsuć cały plan, a może i dodatkowo wkopać swoich wspólników. Musiał teraz intensywnie myśleć, co miałoby szansę go uratować.

- Pewnie uważa, że się dobrze dogadujemy. W sensie, mamy dobry kontakt. On sam nie lubi załatwiać nic, jeśli ktoś inny zrobi to lepiej.- 

- Uznajmy, że ci wierzę. Wtedy mógłbym nawet ucieszyć się, że mnie lubisz. W końcu jego opinia nie wzięła się znikąd.- zaśmiał się.- Powiedział mi o co chodzi. Chciałem cię sprawdzić i rzeczywiście tak jak mnie uprzedził, nie jesteś dobrym aktorem. Spokojnie, są inne rzeczy, w których jesteś dobry. A przynajmniej się dowiedziałem, że mamy "dobry kontakt".-

Mingi miał ochotę zakopać się pod ziemię i już nigdy nie wyjrzeć na światło dzienne. 

- Jak to ci powiedział?- mruknął, a bym to dźwięk przypominający ostatnie tchnienie na łożu śmierci.

- Podobno chciałeś się czegoś dowiedzieć o historii Fedory. Potrzebne wam to, by poszukać czegoś na ten temat w książkach, jakie ma Joong. Jeśli znaleźlibyście nazwę miasta, na którego ruinach powstała Fedora, moglibyście określić nasze położenie. A to ułatwiłoby obranie kierunku wyprawy.- 

To miało sens. To miało wręcz ogromny sens i Song nie był w stanie wyjść z podziwu jak Kim rozwiązał ten problem. Szkoda tylko, że nie wspomniał mu o tym wcześniej, aby nie wyszedł przy błękitnowłosym na kompletnego kretyna. 

- Niestety prawdopodobnie cię zawiodę. Kiedy ja się urodziłem, świat już tak wyglądał, ludzie tak funkcjonowali, a Fedora... Fedora nie zmieniła się jakoś znacznie. Pamiętam, że od zawsze był tu problem z pozyskaniem energii.  Jak byłem mały Wielka Premier organizowała długie wędrówki w poszukiwaniu sprawnych akumulatorów, generatorów i czego tam jeszcze. Pewnie też nie wiesz, że istniała tu wcześniej elektrownia, co było jednym z głównych powodów osadzenia się akurat na tym terenie. Tu gdzie jesteśmy mieściło się miasteczko skupione na jej działaniu. Dostarczała prądu do pobliskich osad, a te jak się domyślałeś zostały zniszczone, z wielu z nich rozkradziono już ostatnie cegły, nie mówiąc o sprzętach czy technologii, która bez energii jest bezużyteczna. Niestety, obudowa jaką stworzyliśmy wokół niej, aby deszcze nie stworzyły dla niej zagrożenia, okazała się wadliwa. W jeden dzień, kiedy nikt nie spodziewał się ażeby cokolwiek się działo, rozpętała się największa ulewa jaką pamięta to miasto. Deszcz był inny niż te, które znam ja i ty. Większość budynków przestało nadawać się do użytku, zginęło blisko pięćset osób, a elektrownia została przeżarta na wskroś. Uszkodzone zostały znajdujące się w niej urządzenia, ściany zaczęły się kruszyć, nic nie dało się odratować. Zdołało z niej uciec tylko czterech, podrzędnych pracowników, którzy korzystając z przerwy palili papierosy. Miałem wtedy dziesięć lat. W tej katastrofie zginęła moja mama, która tam pracowała. Była zastępcą kierownika, akurat zaczynała zmianę. Ja siedziałem wtedy z ojcem w Głównej Siedzibie, gdyż cudem udało mi się przybiec tu z podwórka. Do teraz mam ogromną bliznę na lewej łydce.- opowiadał z przejęciem, pamiętając tą datę trochę przez mgłę. Wszystko działo się tak szybko oraz było na tyle traumatyczne, szczególnie dla małego dziecka, iż skutecznie wymazał sobie te wspomnienia z pamięci. Jedyne czego nie umiał się pozbyć, to krzyku ludzi, potwornego bólu przeszywającego jego nogę oraz obrazu ojca, który stojąc w progu przerażony, kazał mu biec. Reszta to słowa przekazywane postronnie, między sobą i powtarzająca się rocznica, w ciągu której każdy mówił tylko o tym. 

- Dlatego teraz tak ważne było dla was uruchomienie nowej? Dlatego Seonghwa tak potrzebował Hongjoonga?-

- Potrzebował kogoś z wiedzą, kto wyręczy go w niektórych obowiązkach, pomoże w tym, o czym on nie miał zielonego pojęcia. Między nami, młodzi ludzie w Fedorze nie mają dużej wiedzy. Jeśli ktoś chce się uczyć, to z własnej woli oraz na własną rękę, lecz jest to ciężkie, gdyż nie zbieramy książek, starsi nie mają czasu, żeby skupiać się na kształceniu pociech, zresztą sami też nie umieją więcej niż pisać, czytać, liczyć na prostych liczbach. Znają te mechanizmy, które są im niezbędne do pracy. Potrafią tyle, ile wymaga się od nich, aby otrzymali racje. Seonghwa jest w lepszym położeniu, starał się rozwijać, ale w dalszym ciągu, w porównaniu z Joongiem,  wie bardzo mało. Natomiast znaleźliśmy się w położeniu, gdzie nie możemy pozwolić sobie na błąd. Kilka osób nie uniosłoby ciężaru zajęcia się takim przedsięwzięciem, a jak Park się przekonał, Kim potrafi wszystko trzymać w ryzach, szybko się uczy i uniesienie takiej odpowiedzialności nie stanowi dla niego kłopotu. Seonghwa ma oparcie, które było dla niego niezbędne, żeby nie zwariować i żeby zapanowała harmonia. Dotychczas, mam wrażenie, miasto popadało w chaos.- błękitnowłosy wyjaśnił, zapychając policzki słodką przekąską, a Mingi słuchał zafascynowany, jakoby nie była to opowieść o ich rzeczywistości, a jedna z tych historyjek o piratach, które czytał im szarowłosy. 

- Chyba zapominacie, że Hongjoong bądź co bądź jest tylko młodym chłopakiem.- burknął Song. W gruncie rzeczy, im więcej go wychwalano oraz im więcej zadań mu powierzano, ten zaczynał wymagać od siebie więcej i więcej. Rzadko kiedy dało się go zobaczyć zajętego jakąś przyziemną czynnością. Jedząc coś pisał, idąc czytał książkę, trzymaną w prawej ręce, która w pewnym momencie wydawała się już przedłużeniem kończyny. Spał minimalną ilość godzin, taką by funkcjonować, jednocześnie nie marnując całej nocy. Zeszłego wieczora, gdy ten już wrócił do sali, San zajrzał do niego, a ten obłożony był jakimiś planami, szkicował coś, a oczami błądził po stronicach dziennika, jaki znalazł w tamtej hali. Był przemęczony. Przemęczony oraz znerwicowany. 

- Nie jestem kimś, do kogo powinieneś zgłaszać skargi. Ponadto dobrze wiecie, że Fedora nie przyjmuje przybyszów z zewnątrz, bo liczy się to z dodatkowymi stratami żywności. Nie liczcie na bezinteresowność. Nikt nie da wam czegoś, nie oczekując absolutnie żadnej zapłaty.- prychnął niewzruszony, co nie spodobało się brunetowi, lecz dla dobra ich planu, nie mógł wchodzić z mężczyzną w konflikt.

- A twoi rodzice nigdy nie opowiadali ci o tym jak powstała Fedora?-

Continue Reading

You'll Also Like

1.7M 88.4K 43
"you still sleep with a plushie?" "his name is shiber." in which san has trouble sleeping and wooyoung loses a bet. warnings: some triggering themes...
2.9M 168K 93
"Uniform? Clothes are 100% off when you work for me." #1 in ff © sujinniie 2018 ✓ © sujinniie [REWRITTEN] 2020-2021 ✓
62.8K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...