1. Siłownia

95 9 13
                                    


Nie wiem jak wy, ale ja kocham siłownię. Uwielbiam ją. Gdy tylko na nią przychodzę, czuję się jak ryba w wodzie. Tak było i tym razem.

 Jestem dość niską brunetką i raczej nie wyróżniam się zbyt swoim wyglądem. Ot taka cicha myszka haha, wiecie jak to jest. Więc jak już mówiłam nie wyróżniam się zbytnio swoim wyglądem i zachowaniem w sumie też nie.

 Tego dnia weszłam do siłowni jak zwykle w pełni uśmiechnięta.

- Siema! - powiedziałam do siedzącej przy strefie wypoczynku trenerki.

- Cześć - odpowiedziała mi. Ale była jakaś nieprzytomna. Nie wiedziałam o co chodzi, ale spojrzałam tam, gdzie ona i zobaczyłam niemałe zbiegowisko w rogu siłowni.

- Co tam się dzieje? - zapytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie.

- Nie słyszałaś, Karina?

Pokręciłam głową.

- A co jest?

Dziewczyna westchnęła i uśmiechnęła się.

- Gwiazda przybyła.

Pokręciłam głową.

- Nic mnie to nie obchodzi.

Weszłam do szatni, przebrałam się i wzięłam do ręki bidon z wodą. Do uszu włożyłam słuchawki i ruszyłam na siłownię. Od razu zabrałam się za moje ulubione zajęcie, a więc zaczęłam robić sobie fotki w lustrze. Gdy już skończyłam stwierdziłam, że to pora na odpoczynek. Poszłam więc do strefy odpoczynku i siadłam sobie. Na słuchawkach akurat leciały mi najfajniejsze letnie hity i machałam głową w ich rytm. Wstawiałam fotkę na instagrama, kiedy nagle światło nade mną zgasło. Przerażona podniosłam wzrok tylko po to, żeby zobaczyć, że stoi nade mną jakiś typ. Serio wielki typ.

- Hej? - powiedziałam niepewnie.

- Siema - odpowiedział głębokim głosem. Był serio wielki, miał dziary wszędzie i był łysy. Fajny był. Od razu się zarumieniłam.

- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytałam. Uśmiechnął się.

- Hehe, możesz...

Na chwilę zapadła między nami cisza.

- Jak? - dopytałam.

- Nie ważne hehe - zaśmiał się. Pokiwałam głową. - Fajna jesteś.

Zarumieniłam się.

- Dziękuję... - wydusiłam z siebie.

- Bardziej jara mnie VVS, niż twój brokat - powiedział nagle, a ja otworzyłam ze zdumieniem usta.

- Słucham?

- Jestem jak Pegaz, chciały się kurwy na plecach przejechać.

Uniosłam zdziwiona brwi do góry.

- Okej. Jestem Karina.

- Patryk.

Podał mi dłoń, a w zasadzie to łapę. Uścisnęłam ją, ale trochę się bałam, że złamie mi palce.

- Ała - syknęłam, kiedy ścisnął moją dłoń

- He he he - zaśmiał się.

Spojrzałam na niego, a on zmarszczył brwi.

- Słuchaj, mnie wychowała ulica. Serio. Nie miałem nic. Kiedyś nie miałem. Ale dorobiłem się. Teraz mam. Kiedyś nie miałem, ale teraz mam. Czaisz?

Pokiwałam głową.

- Dlatego... - kontynuował. - Dlatego omijam driftem biedę.

Znów pokiwałam głową.

- Nazwali po mnie burgera - oznajmił.

- Wow - wyszeptałam. Serio mi zaimponował.

- Chcesz się przejechać zobaczyć jak smakuje?

- Burger?

- He he he - zaśmiał się. - Tak, burger - dodał po chwili.

Pokiwałam głową.

- Super, tylko zrobię jeszcze serię - oznajmił i ruszył na siłownię. Poszłam za nim.

- Ile wyciskasz?

- Tak normalnie to z tonę - powiedział i położył się na ławeczce.- He he he.

Pokiwałam z uznaniem głową.

- Długo się musiałeś uczyć tego no nie?

- Kiedyś nie miałem czasu na siłownię, ale teraz mam.

Pokiwałam głową. Siedziałam na ławeczce do podnoszenia ciężarów i patrzyłam jak Patryk obok mnie wyciska kolejne kilogramy.

- Co ty masz właściwie na nogach? - zapytałam go.

- Mam na nogach vapo, a ze sobą waporyzator.

- Aha - odpowiedziałam.

- Nie no żartuję. To skiety klapki.

Odłożył obciążnik i podniósł się z ławeczki.

- To co? Idziemy?

Uśmiechnęłam się szeroko i pokiwałam głową.


cnd...

IntercontinentalOnde histórias criam vida. Descubra agora