W ogniu miłości Leiftan x Lance( część 2)

106 8 5
                                    

         Mój atak okazał się ostatecznie nie być wystarczająco skutecznym w walce przeciwko Kryształowi, a przeszkodziła mi w tym najdurniejsza rzecz jaka tylko mogła....miłość, miłość  do tego Idioty, którą czułem nieprzerwanie od kilku dobrych miesięcy, uczucie które pozwalało mi chociaż na chwilę zapomnieć o tym gdzie się znajdowałem, o bólu który nosiłem pod sercem... I pomimo faktu, że to przedstawienie z sali Kryształu było doprawdy żałosne miało także swoje plusy, jakby nie patrzeć narobiłem tym nie małych problemów Lśniącej Straży, cały świat zdawał się jakby na chwilę zwariować, a trzęsienia ziemi poniosły za sobą ogromne konsekwencję dla tych prostych ludzi ale to nie to napawało mnie prawdziwym szczęściem lecz fakt, że po tym małym ataku doznałem sporych obrażeń, a z racji tego, że jestem zdrajcą, a w naszych zdradzieckich szeregach nie ma jeszcze pielęgniarki.... Leiftan musiał zająć się mną osobiście...Rozmyślałem zadowolony leżąc w jego łóżku, w tym też momencie wpadłem na naprawdę genialny plan, w końcu musiał być na mnie trochę zły za tą sytuacje, a gdyby przynieść mu to o czego kradzież prosił mnie już od dłuższego czasu Łzę Smoka....Bez dłuższego zastanowienia zerwałem się na równe nogi i ruszyłem ku sali alchemicznej kompletnie nie przejmując się tym, że dzisiaj nareszcie po dwóch latach zamieniania ich życia w piekło ujrzeli jak wygląda ich oprawca, no prawie jak wygląda, nie chciałem aby  wiedzieli kim jestem pod maską, to mogłoby w końcu niepotrzebnie skomplikować sytuacje która i tak była już wystarczająco napięta...Szukałem, szukałem i po chwili znalazłem...

 - Jak można zostawić coś tak cennego w zasięgu ręki byle kogo? To naprawdę idioci!- zauważyłem słusznie do Leiftana który własnie wszedł do pomieszczenia

- Dobrze się bawiłeś? Idziemy.- pociągnął mnie za sobą z niespecjalnie zadowolonym wyrazem twarzy  

I tak o to właśnie ponownie wróciłem niezauważony do jego pokoju...

- Kiedy wreszcie przestaniesz być tak nieodpowiedzialny?- powiedział cały rozgorączkowany po czym wyrwał mi z rąk prezent dla niego i przycisną z całych sił do ściany

- O czym ty mówisz?!- odparłem, nie specjalnie chciało mi się z nim mówić o zaistniałej sytuacji sprzed 3 godzin

- Twój atak! Przecież zdecydowaliśmy, że to będzie w nocy, a nie w środku dnia, kiedy całą Kwatera Główna tętni życiem!- czyżby zdawał się o mnie martwić

- My? Ty i tylko ty!- lepiej aby nie dowiedział się o wcześniejszym planie zdrady z mojej strony, w końcu nic ostatecznie nie zrobiłem, a bynajmniej nic większego niż to co planowaliśmy na jutrzejszy wieczór- Zresztą, w dzień czy w nocy, na jedno wychodzi. Przynajmniej wiedzą, że mogę uderzyć w każdej chwili!

- A gdyby cię złapali?- coraz bardziej czuję jego niepokój o mnie, muszę przyznać, że to wręcz urocze

- Oni! Proszę Cię, po... jak ty to nazwałeś "ataku" z spokojem im uciekłem. Przechadzam się po tych korytarzach rujnując im życie od  kilkunastu dobrych miesięcy, dlaczego mieliby mnie nagle złapać i zakuć w kajdanki?!- odpowiedziałem pewnie, a on raczył mnie nareszcie puścić 

- Nie tylko ty się tu liczysz.- a ten znowu swoje 

- Ehhh... Bałeś się, że zrobię dzieciom "ałka"? Ale ty wiesz, że te dzieci pewnego dnia dorosną i staną się takimi samymi bestiami, jak te, które zabiły twoją rodzinę.- zamilkł, szczerze mówiąc jak tak bardzo kocha te dzieci to możemy i nawet zaadoptować swoje, pod moją opieką założę się, że byłoby lepiej wychowane niż przez tą resztę, ty paskudnych faery- Ostatecznie nikt nie umarł z tego co mi wiadomo, prawda? Więc po co się tym przejmować, było minęło! Czasu nie cofniemy Leif...

- Nikt może nie zginął ale twoja bezmyślność pozostawia wiele do życzenia...- postanowiłem ściągnąć moją maskę 

- Przestań się bez sensu zamartwiać, Słońce.- szczerze się do niego uśmiechnąłem 

- Daj chwilę pomyśleć.- ułożyłem się wygonie na jego łóżku jakby należało do mnie w oczekiwaniu na jego pomysł- Potrzebowałby małej pomocy z twojej strony...- odparł po chwili

- Ach tak? O co chodzi?- zaintrygował mnie

- Chciałbym abyś uwolnił kogoś, kto siedzi w naszym więzieniu.- o co mu też chodziło

- Kogo?

- Dziewczynę. Ta która niespodziewanie znalazła się w Kryształowej Sali, domyślam się, że wiesz o kogo chodzi?- jakbym mógł nie wiedzieć, ja wiem tu wszystko, chociaż szczerzę przyznam, że nie wiedziałem wtedy jeszcze dlaczego tak nagle o niej wspomniał 

- Jasne, dale Ciebie wszystko...Tylko powiedz mi po co mam to zrobić?

- Cóż, jeśli chcesz się z tą wydostać, myślę, że wypuszczenie jej na wolność pomogłoby rozproszyć trochę uwagę naszych najdroższych przyjaciół ze Straży.

- Hmm...- szczerze mówiąc nie specjalnie chciało mi się z tą wydostawać w jego łóżku było mi całkiem wygodnie, a co dopiero z nim u mego boku- No okej... 


( W powyższym fragmencie tekstu zostały przetoczone dialogi z spin-off: Spojrzenie Anioła)




W ogniu miłości Leiftan x LanceWo Geschichten leben. Entdecke jetzt