#1

4.1K 134 67
                                    


- Stresujesz sie?- Spytała Amanda, gdy jej córka pojawiła się w kuchni. Brunetka jęknęła zrezygnowana. No tak, dzisiaj był pierwszy dzień w nowej szkole w Beacon Hills. Dziewczyna nie była zestresowana, wręcz przeciwnie - czuła się bardzo dobrze. Wiedziała jednak, ze gdy wejdzie do szkoły to cały stres przyjdzie ze zdwojoną siłą.

- Nie bardzo.- Powiedziała siadając przy białym, kuchennym stole, na którym leżała już miska z czekoladowymi płatkami z mlekiem.- Dzięki mamuś.- Powiedziała, zaczynając konsumować posiłek. Rodzicielka dziewczyny mruknęła ciche ,,Nie ma za co" i wzięła kubek z herbatą i upiła szybkiego łyka. 

- Caroline...- Zaczęła kobieta, zarzucając  torebkę na ramie.

- Na półce w przedpokoju.- Przerwała jej dziewczyna wiedząc, ze mamie chodzi o jedną z trzech par kluczy od domu, które należały do kobiety.

- Dzięki, miłego dnia.- Amanda pocałowała córkę w policzek i udała sie na przedpokój.

- Tobie też!- Krzyknęła Caroline, gdy przełknęła płatki. Potem usłyszała tylko jak kobieta ubiera buty i jak zwykle płaszcz i wychodzi z domu. Brunetka wstała od stołu i odłożyła miskę do zlewu. Przez chwilę myślała czy nie umyć jej przed szkołą, ale doszła do wniosku, ze mama i tak wraca o szesnastej a tata o dwudziestej, więc zdąży ogarnąć dom przed  ich powrotem, gdy wróci do domu. Udała sie do pokoju po swoją torbę, prawie wywalając się przy wejściu na kartonowe pudlo. Ona i jej rodzice wprowadzili się do nowego mieszkania dopiero pięć dni temu i dziewczyna nadal się nie wypakowała, odkładając wszystko na ostatnią chwilę. Zgarnęła ze swojego dwuosobowego łóżka czarny plecak i wyszła z pokoju, kierując się na przedpokój. Ubrała czerwone trampki i wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz. Dziewczyna w połowie drogi uświadomiła sobie, ze nie ma pojęcia o której zaczynają sie jej zajęcia i jakie one są.  Westchnęła głośno i z tylnej kieszeni swoich czarnych spodni wyciągnęła czarny telefon i wybrała numer do swojej mamy. Po czterech sygnałach kobieta odebrała.


- Halo?

- Halo mamo?

- No co się stało? Tylko szybko, zaraz zaczynam pracę, szef mnie zabije, jeżeli nie zgłoszę się do świetlicy na czas.- Powiedziała szybko kobieta. W tle było słychać krzyki dzieci i nastolatków.

- Odbierałaś od dyrektora mój plan lekcji, wiesz na którą mam i co jest pierwsze?

- Poczekaj.- Kobieta westchnęła. Caroline słyszała, jak jej mama grzebie  w torebce i zaraz potem szelest kartki.

- Pierwszą masz matematykę na ósmą. Potem wyśle ci zdjęcie planu. Muszę kończyć, papa.

-Pa mamuś.- Powiedziała dziewczyna i zaraz potem usłyszała dźwięk urwanego połączenia. Nim się obejrzała była już przed budynkiem szkoły. Przed nią było mnóstwo uczniów czekających na lekcję i dziewczyna poczuła jak stres,choć próbowała o nim nie myśleć, sparaliżował jej ciało i otumanił umysł. Jej nogi stały się jak z waty i już wiedziała jakie to uczucie. Ocknęła się dopiero wtedy, gdy jakaś brunetka przez przypadek trąciła ją ramieniem. Caroline ruszyła przed siebie, odgarniając włosy z twarzy, które rozwiewał wiatr. Weszła do szkoły i jeżeli stresowała się przed  wejściem do budynku, to jej stres zwiększył się, gdy wzrok wszystkich uczniów skierował się na nią. Spuściła głowę w dół i ruszyła przed siebie. Jednak musiała podejść do któregoś ucznia, aby spytać, gdzie znajduje się klasa , która ma teraz matematykę. Postanowiła podejść do stojącego bok szafek wysokiego i lekko umięśnionego szatyna. Przybrała pewny wyraz twarzy, jakby to że jest nowa wcale ją nie ruszało i udała się do chłopaka.

- Hej jestem tu nowa. Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie jest sala, w której jest matematyka?- Spytała, ledwo dobierając słowa.

- Jasne. Tak się składa, że akurat też mam te zajęcia.- Uśmiechnął się miło.- Zaprowadzę cię. Jestem Scott McCall.- Wystawił przed siebie rękę, którą dziewczyna ujęła.

- Caroline Ross.- Uśmiechnęła się i podążyła za chłopakiem. Może ten dzień nie będzie taki zły?


Po skończonych lekcjach okazało się, że Caroline i Scott nie mają tylko niekiedy wspólnych zajęć, ale też chodzą do jednej klasy, więc Caroline poczuła się nieco pewniej. Poznała najlepszego przyjaciela McCall' a- Stiles'a. Trójka nastolatków świetnie dogadywała się jak na początek znajomości. Znajomi siedzieli na łóżku Scott'a, jedząc pizzę. Chłopcy poinformowali młodą Ross o tym, że przyjdzie jeszcze reszta ich przyjaciół, których chcą jej przedstawić, więc nastolatka bardzo ucieszyła się, że jej grono znajomych się poszerzy. Poznała również bardzo miłą mamę Scott'a- Melisse McCall. Wydawała się wspaniałą kobietą, jednak musiała szybko biec do pracy, więc nie udało im się dłużej porozmawiać.

- Siema McCall!- Do pokoju wszedł przeciętnego wzrostu blondyn o przeszywających, niebieskich oczach. Szczerze, to Caroline od razu zwróciła uwagę na wygląd chłopka i musiała przyznać, że chłopak był przystojny. Zaraz za nim weszły dwie dziewczyn. Pierwsza- rudowłosa o pięknych, zielonych oczach. Była piękna i ubrana jak na dojrzałą kobietę przystało. Druga- krótkowłosa szatynka ubrana w długą bluzę i krótkie jeansowe spodenki. Miała wrogie rysy twarzy, jednak Caroline miała nadzieję, że się dogadają.

- Hej Dunbar. Gdzie Kira?- Spytał McCall, przybijając piątkę z blondynem.

- Nie mogła przyjść.- Powiedziała rudowłosa, gdy Scott i Stiles wstali, aby przywitać się z dziewczynami.

- My się  jeszcze nie znamy.- Nowo przybyły chłopak podszedł do szatynki, która wstała z łóżka, aby się przywitać, jednak, gdy chłopak spojrzał w jej oczy- cała jego pewność siebie wyparowała. Caroline jednak zobaczyła w jego oczach niezrozumiały błysk.- Liam Du-dunbar.- Wyszeptał podając jej rękę na powitanie.

- Caroline Ross.- Powiedziała, ujmując jego dłoń. Oboje nastolatkowie poczuli się bardzo dziwnie, a Caroline stwierdziła, że chłopak wydawał się jeszcze przystojniejszy niż wcześniej. Przez ich ciała przeszedł dreszcze. Obydwoje czuli się, jakby dotknęli czegoś, czego pragnęli od zawsze, albo jak kochankowie,których los po latach postanowił złączyć. Wszyscy w pokoju patrzyli na dwójkę nastolatków z dziwnym wyrazem twarzy. Liam nigdy nie był taki niepewny, a Caroline nie wydawała się dziewczyną, którą szybko da się zauroczyć.

- Toooooo kto chce pizze?








She is not my mate| Liam Dunbarजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें