Rozdział 16

Beginne am Anfang
                                    

Ściągnął swoją kurtkę, więc teraz doskonale było widać jego przebranie. Różowe, neonowe legginsy, żółte body na ramiączkach i białe frotki na nadgarstkach i głowie.

-O mój Boże. - powiedziałam tylko tyle i zaczęłam się śmiać.

-Ale patrz, jesteśmy dopasowani! - krzyknęła Mia i stuknęła się razem z chłopakiem biodrami.

Była ubrana podobnie, tyle że jej body były z długimi rękawami, a włosy bardzo mocno natapirowane. W sumie to bardzo wielu ludzi przyszło właśnie tak poubieranych.

-Tam stoi Nate. Idź do niego i coś zrób, a nie zachowuj się jakbyś miała kołek w dupie. - parsknął Chris i siłą popchnął mnie w stronę chłopaka, który stał tyłem do mnie.

Widziałam tylko tyle, że miał czarne, dopasowane jeansy i tego samego koloru skórzaną kurtkę.

Byliśmy na korytarzu, a blondyn stał obok parapetu i pisał coś na telefonie.

Podeszłam do niego i wskoczyłam na parapet, więc jego wzrok przeniósł się na mnie.

-Niczym Johnny Castle z Dirty Dancing. - parsknęłam, wskazując na jego strój. Miał na sobie białą, opinającą bluzkę, a jego włosy były wyżelowane i zaczesane do tyłu.

-Nigdy tego nie oglądałem. - mruknął, wkładając telefon do kieszeni kurtki.

-Ja też nie. - skrzyżowałam nogi w kostkach i patrzyłam, jak wielu ludzi przetacza się przez korytarz, aby dostać się do sali gimnastycznej, w której to wszystko się dzieje.

Kilka osób zatrzymało się przy Shey'u, aby pogratulować mu dzisiejszego meczu.

-Hej Nate. - wraz z tymi słowami, miałam ochotę otworzyć okno za mną i przez nie wyskoczyć.

Kurwa, jestem na parterze. Wszystko przeciwko mnie.

-Ashley. - westchnął chłopak i odwrócił się w jej stronę. Miała na sobie krótką spódniczkę i czarny krok top (tak, tak właśnie mówię na crop topy). Jej blond włosy były ułożone w dwa dobierane warkocze. To są w ogóle lata osiemdziesiąte?

-Jak myślisz, może poszlibyśmy w jakieś ustronne miejsce i... porozmawiali. - mruknęła sugestywnie, nachylając się w jego stronę, a jej cycki prawie wypadły z tej pożal się Boże części ubrania.

Chłopak nie odpowiadał dłuższą chwilę co oznaczało, że się zastanawiał. Wiedziałam.

Kopnęłam go z całej siły w łydkę, bo stał tyłem do mnie, więc Manson tego nie zauważyła. Shey syknął cicho i odsunął się od niej, jakby dopiero teraz przypomniał sobie, że ma "dziewczynę".

-Nie jestem zainteresowany. - warknął i spojrzał na mnie kątem oka. Naprawdę miałam ochotę pokazać mu takiego dorodnego, środkowego palca.

-Nate, ale... - w tym oto momencie zaczęłam zastanawiać się, jak można być tak żałosnym.

-Nie. - powiedział, choć jego wzrok mówił "tak, chcę cię pieprzyć! Mój mały kutas już nie wytrzymuje!" czy coś takiego.

-Jak chcesz. Do później. - powiedziała, słodko się uśmiechając i zarzucając swoimi warkoczami.

-Co jest z tobą nie tak? - zapytałam, gdy odwrócił się w moją stronę. Siedziałam na wysokim parapecie, więc byłam jego wzrostu.

-Ze mną? A kto mnie kopnął? - warknął zły, na co miałam ochotę go znów uderzyć.

Lubię bić ludzi.

-Naprawdę chciałeś pójść się z nią pieprzyć, mimo tego, że mamy układ? Mieliśmy umowę. - syknęłam, zirytowana i zeskoczyłam z parapetu. Całe szczęście, że nie złamałam nogi, bo jestem straszną łajzą. - A wiesz ty co? Zapomnij o niej. Znając ciebie i twojego kutasa, to długo nie wytrzymacie, a ja znów wyjdę na zdradzoną idiotkę. W poniedziałek oddam ci bluzę. A i jeszcze jedno - pierdol się. - powiedziałam wszystko co miałam powiedzieć i powędrowałam w stronę sali gimnastycznej.

Girls Love Bad BoysWo Geschichten leben. Entdecke jetzt