Rozdział 1

114 13 7
                                    

- Toooo, jaki mamy plan? - spojrzałam na swojego starszego brata przeładowując broń.

- Wejść tam, zabrać Murphiego i zabić wszystkich, którzy wejdą nam w drogę - odpowiedział Vasquez.

-Brzmi jak plan-przewróciłam oczami.

- Gotowa? - przytaknęłam głową.

- Trzymaj się za mną wejdę jako pierwszy ty będziesz mnie osłaniać - nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdy ten popędził w stronę budynku, pokręciłam tylko głową, po czym ruszyłam wolnym krokiem za nim.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Oklaski dla Chantarelle! - krzyknął Murphy wskazując kapeluszem na kobietę która leżała pod stołem.

Spojrzałam na brata, który wszedł do pomieszczenia niezauważony klaszcząc zwracając tym samym uwagę innych, ja za to stałam za drzwiami, jeśli można to nazwać drzwiami.

- To występ prywatny? Czy można popatrzeć? - spytał. Przybiłam sobie mentalnie piątkę, czemu to właśnie on musiał być moim bratem?.

- A, a, a zostawcie broń na miejscu - usłyszałam co było znakiem, by wejść do środka inaczej wszyscy się pozabijają. Wzięłam głęboki oddech wchodząc z bronią w górze.

-Inaczej będę musiała was zastrzelić - zastraszylam ich przyglądając się im, widziałam niewielki szok wymalowany na ich twarzy.

- Wystarczy już zombiaków na tym świecie, czego chcecie? - zapytał niebieski papa smerf stojący na niewielkiej scenie.

- Nie nazywasz się czasem murphy? - spytał Vasquez.

- Nope - odpowiedział mu głupkowato.

- Proszę cię, jesteś tu jedynym papą smerfem w mieście - powiedziałam pół żartem, usłyszałam ciche parsknięcie, spojrzałam na chłopaka, który spoglądał na mnie hamując swój śmiech. W końcu ktoś się śmieje z moich żartów!. Uśmiechnęłam się do niego a on zarumieniony odwrócił wzrok. O co mu chodzi?.

- Szuka cię wielu ludzi murphy - powiedział brunet, obserwując na zmianę grupkę ludzi i niebieskiego.

-Powiadasz? - spytał stąpając z nogi na nogę.

- Ten człowiek jest naszym więźniem -
ciemnoskóra kobieta wyszła z podniesionymi rękami przed swoją grupę.

- Teraz jest naszym więźniem - odpowiedział jej Vasquez.

-Przykro mi, ona ma rację, już go zaklepaliśmy - starał się wytłumaczyć bodajże najstarszy z grupy.

- I zabieramy go do Kalifornii - dopowiedziała ruda.

-Nie, bo idzie z nami - przerwał jej mężczyzna.

- Dokąd? - spytał Murphy.

- Do tego, kto da więcej.. - powiedziałam

- Nie tylko w Kalifornii chcą zapłacić za jego krew - dokończył za mnie brat.

-Dlaczego wszyscy gadają o mnie jakby mnie tu nie było? W waszych planach jest jeden problem, nigdzie z wami nie idę. Dawaj! - krzyknął Murphy wskazując laską na kobietę, która uderzyła ręką o przycisk włączając głośną muzykę.

W jednym momencie wszystkie zombie zaczęły się budzić. Wycelowałam w pierwszego lepszego zombiaka strzelając mu prosto między oczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Watch out ¦ 10kOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz