18.

1.7K 128 55
                                    

– Liam, wiem już, co musimy zrobić – oznajmił Harry, kiedy weszli po kolacji do swojego pokoju. – Znaleźli nas w lesie, więc musimy nie tylko po raz kolejny zwinąć im nóż, ale ukraść im ubrania. Nasze mają chipy albo cholera wie, co oni tam powkładali.

Payne usiadł na łóżku, podciągając na nie nogi i owijając je rękami, żeby zwinąć się w kłębek. Oparł brodę na kolanach.

– Jak chcesz to zrobić? – zapytał.

– Louisa nie ma – odpowiedział od razu Styles. – Jeśli nie przyjedzie do wieczora, to po prostu poczekamy, aż zasną i wejdziemy do jego pokoju, zwiniemy kilka ubrań, on i tak ciągle nosi jakieś głupie dresy, więc nie będzie problemu z rozmiarem, potem pójdziemy do kuchni po nóż – poinformował. – Rozwalamy bransoletki i spieprzamy stąd.

Liam ściągnął usta, zastanawiając się nad tym wszystkim. To chyba było w stanie wypalić.

– Dobrze by było zwinąć im jeszcze samochód – zamyślił się Harry. – Szybciej dotarlibyśmy do miasta. Teraz mamy przewagę, nie ma tego psychopaty, drugi leży chory, a blondyn sam sobie nie poradzi.

– W porządku – odpowiedział Payne.

Harry miał rację. Teraz mieli przewagę i na pewno im się uda, był o tym przekonany.

Uśmiechnął się do bruneta. Harry był mistrzem planów, przecież już za pierwszym razem im się udało, tylko nie przewidzieli, że Niall zachipował ich od stóp do głów.

– Chodźmy do salonu, pooglądamy trochę telewizję, żeby postwarzać jakieś pozory.

– Okej – przytaknął Harry.

Otworzył drzwi, wychodząc z pokoju, a Liam ruszył za nim. Zszedł schodami, licząc je przy okazji, żeby upewnić się, że zna ich liczbę. Raczej nie mieli zamiaru zapomnieć o którymś i narobić hałasu w środku nocy i to jeszcze podczas własnej ucieczki. Kolejnej, tak właściwie.

Usiadł w fotelu, podczas gdy Liam zajął miejsce na kanapie obok blondyna i po prostu wpatrzył się w film, który akurat leciał. Szybko rozpoznał w nim jakiś, który dawno temu oglądał i z tego, co mu się wydawało, to był naprawdę dobry film.

Siedzieli tak, nie odzywając się do siebie słowem dobrych kilka godzin, a kiedy skończyli oglądać ten film, obejrzeli jeszcze jakiś, ale Harry był zadowolony z takiego obrotu spraw, przecież nie mogli tak szybko zasnąć, a może blondyn zaśnie głębszym snem, kiedy posiedzi trochę dłużej?

Było dobrze po północy, kiedy w końcu rozeszli się do swoich pokoi. Gdy tylko drzwi za nimi zamknęły się, Liam od razu poszedł pod prysznic i siedział tam kilka dobrych minut, ale zwlekanie było dzisiaj dla nich najlepsze, a kiedy w końcu wyszedł, Harry wziął kilka swoich ubrań. Nawet nie zwracał na nie uwagi, bo przecież i tak niedługo będzie musiał założyć te, należące do szatyna. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, pozwalając ciepłej wodzie spływać po całym swoim ciele i zmyć cały stres, który w tym momencie odczuwał. Długie kąpiele zawsze go relaksowały, a właśnie teraz potrzebował się zrelaksować, bo już za kilka godzin będzie musiał być całkowicie skupiony na tym, co robi.

Będzie musiał uciec.




Louis wsiadł do samochodu, żegnając się ze swoim przyjacielem. Nie na długo, za kilka godzin powinni znowu się zobaczyć, kiedy tamten przyjedzie przywieźć szatynowi to, o co ten go prosił. Od zawsze, od kiedy wszedł w ten cały popieprzony przestępczy świat, wiedział, że Yair jest jedną z nielicznych osób, na których mógł polegać.

Nigdy nie odmówił mu pomocy, ilekroć Tomlinson by o to prosił. I nieważne, że czasami były to praktycznie nic nieznaczące rzeczy, zawsze mógł na niego liczyć, a już tym bardziej w takich sytuacjach, w których miał nóż na gardle, a wszystko dlatego, że po prostu nie odebrał mu życia.

Partners in crime. Not the worst crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz