Mówią, że miłość to ból, cóż skarbie, niech nas dziś zaboli

4.6K 340 414
                                    

Dla malechusbands

Brunatna krew moczyła białe niczym śnieg kafelki. Po jego policzkach płynęły słone krople, które ukrywał przez tak długi czas, jednak dzisiaj coś w nim pękło. Pewien bodziec sprawił, że to co go otaczało przestało mieć sens.

Zobaczył Zośkę całującego się z Halą, słyszał z jakim podnieceniem jego przyjaciel, opowiadał o dziewczynie. Zaczynało do niego docierać, że Tadek zakochał się w Glińskiej, a on nawet nie ma szans z nią konkurować.

Powoli zaczął odpływać. Krwi, jak i cięć było coraz więcej. Działał impulsywnie, nawet nie wiedział jaką krzywdę wyrządza, swym czynem, swojej rodzinie, jak i przyjaciołom.

W głowie miał obraz Tadeusza. Ten jego uśmiech, błyszczące oczy, te długie spojrzenia, które odbierał jako swoisty sygnał, jednak mylił się. On, Jan Bytnar, ponownie uległ przeczuciu, uwierzył w coś niemożliwego i tak bardzo nieprawdopodobnego. W końcu taka miłość była chora. Tak mówili wszyscy i on sam zaczął w to wierzyć.
Starał się zapanować nad tym wszechogarniającym uczuciem, ale nie potrafił. Miłość paliła go od środka, zostawiała dziury w jego sercu, których nie dało się załatać.

Poddał się, a to wszystko przez to, że zakochał się w kimś nieodpowiednim. Ale jak tu nie ulec tym pięknym oczom? Jak nie zakochać się w tym młodym, zdrowym, gibkim ciele? Jak zapomnieć o tym cudownym charakterze? To było niemożliwe i Janek doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Tracił przytomność, a życie wymykało mu się z rąk, niczym piasek w klepsydrze, jego pozostało coraz mniej.

Zamykając oczy, wydawało mu się, że słyszy jego głos, ale to mogło być tylko złudzenie.

(Perspektywa Zośki)

Pragnąłem coś sprawdzić, miałem dziwne przeczucia, które wydawały mi się tak nieprawdopodobne. Spojrzałem na Halę, byłem świadomy jej uczuć. Nie wiedziałem dlaczego, ale pocałowałem ją i później nie mam pojęcia dlaczego, ale popatrzyłem na Rudego. Chłopak wydawał się taki smutny. Mialem wrażenie, że w jego oczach widniały łzy, tylko czym one były spowodowane? Czyżby moje przypuszczenia były prawdziwe?

Moje serce na moment zabiło mocniej, niestety bardzo szybko wróciłem do szarej rzeczywistości. Tak urocza i krucha istota jak Rudy, nie miała prawa kochać takiego potwora jak ja. Mężczyzny, który zabił już tyle Niemców, człowieka, którego czasem tak szybko wyprowadzić z równowagi. Nie zasługiwałem na Rudego i doskonale o tym wiedziałem. To chyba dlatego tak bardzo się przechwalałem wśród przyjaciół, że Hala mi uległa. Większość chłopaków poklepała mnie po plecach, powiedziała jakieś głupie słówka i wyciągnęła alkohol, ale nie Rudy. On uciekł, a po jego policzkach spływały słone łzy, które tak bardzo nie pasowały do tej bladej twarzy. Te krople raniły mnie dogłębnie. Miałem świadomość, że to ja jestem ich sprawcą.

Nie wiem czy to dziedziczne, czy to wszystko wina panującej sytuacji, ale jestem idiotą, ogromnym idiotą.
Dopiero po długich minutach przemyśleń, zacząłem go szukać. Moją pierwszą myślą był jego dom i tam właśnie się udałem. Zapukałem do drzwi, jednak nikt mi nie otworzył. Poczułem się  zaniepokojony. Na szczęście wiedziałem, gdzie Bytnarowie ukrywają dodatkowy klucz. Drżącymi dłońmi wsadziłem kawałek metalu do zamka i przekręciłem, drzwi powoli się otworzyły, a ja bardzo szybko wszedłem do środka. Momentalnie zacząłem przeszukiwać pomieszczenia. Nigdzie go nie było, poczułem dreszcze. Nagle zauważyłem, że w łazience pali się światło, przerażony pociągnąłem za klamkę. To co zobaczyłem sprawiło, że poczułem się słabo. Mój kruchy Rudy leżał w kałuży krwi. Wyglądał tak delikatnie i blado, szybko ściągnąłem z siebie koszulę i zacząłem robić mu prowizoryczne opatrunki, byle tylko, by zatamować to cholerne krwawienie. Później delikatnie podniosłem go do góry i zaniosłem do łóżka, a sam szybko pobiegłem po telefon, by zadzwonić po jakiegokolwiek lekarza.

Rośka ~ ONE SHOTS  ✔️Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ