[ 1 ] - KAI FOSTER

1K 51 5
                                    

Dzień nr 1 : Oddział odwykowy & Psychiatryczny

•••

Właśnie czekałam na mojego pierwszego pacjenta w tym jednym z wielu specjalnym pomieszczeniu.
Nie było ono zbyt przestronne..
Szare puste ściany dodawały chłodu temu miejscu - na środku stał nie za wielki biały stolik i dwa plastikowe krzesła.
Minęło kilka minut, ale moja głowa automatycznie skierowała się na drzwi, w momencie ich otwarcia zauważając pewnego chłopaka.
Po jego prawej stronie stał opiekun który prawdopodobnie się nim zajmował. Mężczyzna równego wzrostu, trzymał swoją dłoń na ramieniu czarnowłosego.
Cieszyło mnie to, że rozmowy są indywidualne, co oznacza, że nie może być nikogo wśród nas - żadnego nagrywania, żadnego podsłuchu bądź dodatkowych osób. Nic, zupełnie nic.

Chłopak usiadł na krześle na przeciwko mnie, bo właśnie tak został poinstruowany przez opiekuna.

Miał na sobie dosyć dużą czarną bluzę, w której chował swoje blade, szczupłe dłonie. Od razu się zorientowałam, że nie chętnie było mu to siedzieć; prawdę mówiąc, czy komukolwiek byłoby?
Nie wiem czy będzie chciał w ogóle ze mną rozmawiać. Na pierwszy rzut oka wydaje sie być bardzo nie śmiałym i zamkniętym w sobie chłopakiem, aczkolwiek jego kolczyki w uszach, jak i we brwi oraz pierścionki na palcach, trochę zbywały mnie z tropu.

- jesteś Kai, tak? - zapytałam ciepło a on tylko potwierdził, przytakując głową. - miło mi Cię poznać, Kai. Ja jestem Kelsey i jestem tu żeby Ci pomóc z twoimi problemami. - dodałam a on dosłownie sekundę poźniej podniósł głowę zaprzeczając. - hmm? uważasz, że Ci nie pomoge?

- uważam, że.. - odezwał się. - nie potrzebnie się tutaj znalazłaś.

- nie rozumiem..

- nie pomożesz mi.

- ile razy już to słyszałam.. - uśmiechnęłam się delikatnie. - chyba setki, Kai. Staraj się być bardziej optymistyczny. Zawsze jest jakieś rozwiązanie.

- ale.. uhm.. to wszystko jest bez sensu.

- skąd ta pewność? - zdziwiłam się.

- ponieważ jeszcze zanim się pojawiłaś, na tym krześle siedziało kilka innych specjalistów, którzy-..

- stop.

- hm..?

- poczekaj na moment. - wtrąciłem a on spojrzał na mnie z zaskoczeniem. - dlaczego od razu myślisz negatywnie? Przecież każdy jest inny i każdy ma swoje sposoby na udzielanie pomocy potrzebującym. Jeśli ktoś się nie stara w swojej robocie, to wiadomo, że niczym nie zabłyśnie, prawda?

Kącik jego ust sie lekko podniósł.

- czyli.. naprawdę mi pomożesz? - zapytał po krótkiej chwili. - pomożesz mi stąd wyjść? wyjść na zewnątrz?

W jego głosie mogłam wyczuć nutkę nadziei, dlatego też delikatnie zmarszczyłam brwi będąc zdziwiona jego wypowiedzią.

- najpierw przede wszystkim, musimy od czegoś zacząć, a najlepiej od samych siebie. Kai, bierzesz się w garść a ja będę robiła wszystko co w mojej mocy, żeby-..

[ REHAB ] (skończone ✅ ) Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ