Dziewczyna, w której się zakochałem

14 0 0
                                    

Aaron/Schuyler

Niska, szczupła brunetka. Zielone oczy w kształcie migdałów. Mały nos, który otaczały piegi. Niewielkie, ale pełne usta. Zazwyczaj nosiła dżinsy z wysokim stanem, kolorowe koszulki, zieloną koszulę w kratę miała obwiązaną wokół bioder. Do tego prawie zawsze, niegdyś białe, wysokie trampki. Na zakończenie dodam, że długie włosy miała zawsze związane w niedbałego koka.

Hej, ale co to? Opis dziewczyny. Każdy ma taką papierową dziewczynę w swojej okolicy. Może inaczej wyglądać, ale sens jest ten sam. Dlaczego papierowa? Wiele osób ją ignoruje, często nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia. Taka dziewczyna chodzi własnymi drogami, nie idzie z duchem czasu. Mało kto próbuje ją poznać. Jednakże zawsze znajdzie się ktoś, chłopak zafascynowany taką samotniczką, lub dziewczyna, która poszukuje prawdziwej przyjaciółki. Ja jestem właśnie takim chłopakiem...

Więc jeszcze raz od początku...

Nazywam się Aaron i mam dziewiętnaście lat. Więcej nikomu nie potrzeba do szczęścia, bo nie jest to opowieść o mnie.

Dwa lata temu poznałem dziewczynę...

Była niską, szczupłą brunetką. Dlaczego szczupła? Bo uwielbiała biegać. W zielonych oczach w kształcie migdałów, tak często się śmiejących, mogłem dostrzec łzy. Mały nos, który słodko marszczyła, gdy o czymś myślała. Nieświadomie pozwalała wtedy swoim piegom tańczyć. Niewielkie, pełne usta wyglądały tak zadziornie, gdy zagryzała dolną wargę.

Uwielbiała nosić dżinsy z wysokim stanem, które dostała na ostatnie wspólnie spędzone z mamą urodziny. Kolorowe koszulki, które z nią kojarzyłem, również nie wzięły się znikąd. Przypominały jej o bracie, który uwielbiał oglądać deszcz, bo potem mógł zobaczyć kolory tęczy. Zieloną koszulę w kratę nosiła obwiązaną wokół szczupłych bioder. Dostała ją ode mnie w dniu, gdy się poznaliśmy. Ubrudziła swoją koszulkę, więc jako doby kolega postanowiłem pomóc. Gdy podawałem jej ubranie powiedziała: "Obiecuję, że ją oddam". I wiecie co? Nigdy nie oddała. Ale nigdy nie miałem jej tego za złe. Niegdyś białe trampki miały swoją historię. Dziewczyna przeszła w nich tyle kilometrów, że zaczęła je utożsamiać ze wspomnieniami. "Poza tym po co kupować nowe, skoro stare są na chodzie?"- odpowiadała na pytania o swoje obuwie. Zawsze mnie to rozbawiało. W niedbałym koku zawsze mogłem znaleźć jakiś ołówek lub długopis, który nieświadomie tam włożyła. Każdy równał się z nieprawdopodobną historią.

Teraz ten opis brzmi bardziej ludzko. Bardziej prawdziwie...

Dwa lata temu poznałem jej imię...

Dwa lata temu zakochałem się w tej dziewczynie...

Rok temu na zawsze ją straciłem...

Bo pozwoliłem jej wyjść wtedy z domu...

Bo nie powstrzymałem jej łez...

Bo nie byłem jej warty.

Mówi się, że wypadki chodzą po ludziach. "Może to Bóg tak chciał"- powie ktoś inny, ten bardziej wierzący, lub ten który myśli że jest wierzącym. Jednakże sens jest ten sam...

Chodzi o to by przestać patrzeć wstecz...

By przestać się obwiniać o coś, na co nie miało się wpływu...

A jeśli jednak miałem na to wpływ?

Schuyler była w MOIM pokoju. Leżała na MOIM łóżku. Jesteśmy razem od roku, ale po raz pierwszy weszła do mojego pokoju i pierwszy raz położyła się na moim łóżku. Leżała na plecach opierając stopy o niebieską ścianę, a jej głowa wisiała z krawędzi łóżka.

One ShotsΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα