Został miesiąc...

6.3K 216 4
                                    

*Miesiąc do końca semestru i zakładu*

Była 4 lekcja a ja zamiast skupić się na tym co mówi Pani Velsley o atomach wodoru łączących sie z cząsteczkami tlenu i w rezultacie tworzących wziązanie jakieś tam obserwowałem przepiękną dziewczynę siedząca dwie ławki przede mną. Jej wlosy z ombre opadały na plecy. Pochyliła się by powiedzieć coś do przyjaciółki. Obie zachichotały. Mój kochany aniołek zawsze gada z Nathalie na chemii. Nagle z zamyślenia wyrwała mnie kartka która rzucona przez kogoś wylądowała na moim zeszycie pustym z resztą. Rozejrzałem się po klasie, to kartka od Briana bo patrzy na mnie wyczekująco tymi swoimi zielonymi gałami. Otworzyłem papierek.

~Jak tam postępy z naszą małą Aną? Zamoczyłeś już?~

Zabije gnoja... Pocwiartuje i spale. I miałem to ochotę zrobić w tej chwili. Został mi miesiąc żeby wygrać zakład... Nie chciałem naciskać Any. Tylko że już raz prawie wyszło gdybym nie spierdolił z tymi prezerwatywami. Kurde... na wspomnienie tego pożądania w jej oczach uśmiech sam wkradł mi się na twarz.
*wspomnienie*
-Kurwa mać!
-Ana. Teraz ja Ci sprawię przyjemność.
Jej jęki. Dyszenie. Jej uda zaciskające się na mojej głowie. Plecy wygięte w łuk. To jak krzyczała moje imię gdy dochodziła. Zająłem miejsce obok niej poroznawialiśmy chwilę i zasnęła ułożona wygodnie w moich ramionach. Była cudowna. Taka bezbronna. Taka niewinna. Taka moja. Zanim zasnąłem usiłowałem wyobrazić sobie moje życie bez Any. Nie potrafiłem ani nie chciałem. Zamknąłem oczy i mając nadzieję że mi się przyśni odpłynąłem w krainę Morfeusza...
*koniec wspomnienia*
Jezu... Co ja mam zrobić Ana zakład chłopaki... jedyna możliwość to wygrać zakład i zadbać o to żeby Ana nigdy się nie dowiedziała. Co prawda byłem skazany na wieczne wyrzuty sumienia ale gdy byłem z Aną zapomniałem. Wyrzut sumienia przeżyje nie przeżyje jeśli któryś z tych debili tknie moją malutką księżniczkę. Przeczesałem włosy dłońmi i wziąłem do ręki długopis żeby odpisać Brianowi który dalej czekał na odpowiedź.

~Nie i zamknij tępy ryj! Jestem w trakcie więc nie licz na wygraną!!!~

Z uśmiechem pełnym satysfakcji zgniotłem kartkę po czym w odpowiednim momencie gdy Pani Velsley odwróciła się do tablicy odrzuciłem ją Brianowi. Gdy przeczytał że mściwą radością obesrwowałem jak na twarz "mojego przyjaciela" wstępuje coraz ciemniejszy odcień czerwieni. Nawet żyłka na skroni stała się widoczna i zaczęła pulsować. Ups zdenerwowałem pana księcia idealnego. I dobrze mu tak. Posłał mi mordercze spojrzenie. Ehhh... tylko straszyć potrafi ale jak co do czego przychodzi to sra w gacie i ucieka gdzie pieprz rośnie. No cóż takiego sobie wybrałem przyjaciela takiego mam. Muszę go tolerować ze względu na dobro ekipy. Szkoda by było gdy nasza paczka po ponad dwóch latach sie rozsypała przez tego tępego skurwysyna. Kiedyś się dogadamy jak to my. Zapewne się pobijemy ja wyjdę bez szwanku a Brian trochę pokiereszowany. Tak myślę że pewnie podbite oko i rozwalona warga. Rozejrzałem się po klasie. Moją uwagę znów przyciągnęła moja księżniczka. Opierała głowę na dłoni i obserwowała co nauczycielka pisze na tablicy. Spojrzałem przelotnie na mój zeszyt zapisałem tylko temat tymczasem Pani Velsley zaczynało brakować miejsca do pisania na dwóch tablicach. Uśmiechnąłem sie pod nosem. Znowu wróciłem myślami do Any. Chciałem żeby pierwszy raz był dla niej wyjątkowy. By go zapamiętała. Róże świece. Tylko co z nimi. Płatki róż na łóżku... wszędzie zapalone świece... Mam! Pokryjomu wyjąłem telefon i napisałem SMS do mojej młodszej 2 lata siostry która gdy rodziców nie ma zawsze nocuje u koleżanki.
-Słuchaj Diana. Wróć do domu na chwilę naszykuj świece kup kwiaty posyp płatkami łóżko porozstawiaj świece. Kasę Ci oddam plus 40$. To dla Any 😀-
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
-Jeśli to dla Any to kase zatrzymaj. Z chęcią zrobię to za darmo 😉-
-Dzięki siostra😘😘-
To się stanie dziś. Czuję to. Jeśli tylko Ana będzie chciała. Tylko po drodze do mnie wstąpimy do apteki żeby kupić gumki. Nie mogę pozwolić na powtórkę z tamtego razu. Zanim się zorientowałem zadzwonił dzwonek. Nogi mi się trzęsły z wrażenia. Po chwili podeszła do mnie Ana i pocałowała mnie w policzek...

To nie tylko zakład!Where stories live. Discover now