Prolog

27.1K 1K 544
                                    

Postacie występujące w tym fanfiction są wyłączną własnością J.K. Rowling.

***

Harry otworzył oczy.

Pierwszym co zobaczył był drewniany sufit, skąpany w lekko złotawej poświacie światła jego lapki nocnej, postawionej przy łóżku.

Chłopak podniósł głowę z poduszki, uświadamiając sobie dopiero teraz, że jego budzik jazgoczy już od kilku minut. Harry wyłączył go, po czym przeciągnął się sennie, ziewając. Sięgnął dłonią na stolik nocny, szukając okularów, po czym założył je sobie niezdarnie na nos.

Z dołu dobiegły go odgłosy typowej krzątaniny i zapach naleśników z syropem klonowym, które jego mama zawsze przygotowywała we wtorki.

Wtorek.

Wtorek, 12 października.

Nie wiedzieć czemu w głowie chłopaka pojawiła się czerwona lampka. Ta data coś oznaczała, jednak Harry za nic nie mógł sobie przypomnieć co.

Zwlekł się z łóżka, leniwie przeczesując swoje niesforne kosmyki kruczoczarnych włosów, sterczących mu teraz na wszystkie możliwe strony, po czym udał się do łazienki. Harry wszedł pod prysznic, odkręcając kurek z wodą. Westchnął przeciągle, wyciągając twarz w stronę strumienia chłodnej, orzeźwiającej wody, której zimne krople łagodziły jego rozpaloną twarz.

Chłopak wyszedł z kabiny i owinąwszy się miękkim, bawełnianym ręcznikiem poszedł ubrać się do swojego pokoju.

- Harry!

Chłopak przewrócił oczami, w locie wciągając na siebie koszulkę, po czym wyjrzał za drzwi. Jego matka Lily Potter, o pięknym, kasztanowo-rudym odcieniu włosów wyglądała chłopaka na schodach zniecierpliwiona. Przez chwilę Harry wyobraził sobie jak z jej uszu bucha para a twarz kobiety robi się purpurowa, ale potrząsnął głową pozbywając się myśli.

- Już idę. - Odparł, wystawiając głowę zza ściany. - Potrzebuję jeszcze tylko chwili.

Lily westchnęła, a Harry niemal widział jak przewraca oczami.

Chłopak przeczesał palcami włosy, użył nowego dezodoramtu z Axe i przeskakując zgrabnie ponad barierką schodów był już na dole.

Jego ojciec James spojrzał na syna z dezaprobatą. Czasem Harry przywoływał wspomnienia, kiedy to on i James razem jeździli na wielogodzinne wycieczki rowerwe, a kiedy wracali późnymi porami do domu, cali w błocie, dostawiali szlaban od Lily. Teraz bardzo trudno było chłopakowi pojąć, że tamten i ten James to ta sama osoba. Wokół jego oczu pojawiły się zmarszczki, policzki i klatka piersiowa zapadły się, sprawiając że mężczyzna wyglądał na wiecznie zdołowanego. Kiedyś przy obiedzie opowiadał historię kiedy jechał autobusem, a kobieta w jego wieku ustąpiła mu miejsca, biorąc go za starca.

Harry usiadł na wolnym miejscu, nakładając sobie na talerz kilka naleśników. Pochłonął je ze smakiem, po chwili już gotowy do wyjścia na pjerwsze zajęcia.

- Masz wszystko? - zapytała Lily, kiedy Harry zapinał swój ciemnoszary, wełniany sweter.

- Tak. - odparł. - Do zobaczenia potem. - Dodał jeszcze na odchodne i zamknął za sobą drzwi.

***

Pierwsza była dzisiaj biologia, a w zastępstwie za panią Hopkins przyszedł profesor McIntosch. Harry widział go wcześniej tylko raz, podczas meczu ich drużyny football'owej, kiedy musiał zastąpić trenera. McIntosch to starszy mężczyzna, z hipsterskim wąsem i obsesją na punkcie jazz'u.

Uczniowie siedzieli już na swoich miejscach i czekali na pojawienie się nauczyciela w drzwiach. Kiedy tylko drzwi od sali uchyliły się, Harry wiedział już, dlaczego zapamiętał datę dzisiejszego dnia.

W drzwiach pojawił sie nowy uczeń.

High Initiation (Drarry OTP)Onde histórias criam vida. Descubra agora