W miarę jak czas mijał, goście zaczęli przybywać, ubrani w najpiękniejsze stroje, emanując radością i ekscytacją. W trakcie bankietu nieustannie krążyłam po sali, dbając o to, aby wszyscy czuli się komfortowo i zadowoleni. Rozmawiałam z klientami, reagując na ich potrzeby, żeby wszystko przebiegało zgodnie z ich oczekiwaniami. Każdy uśmiech na ich twarzach był dla mnie dowodem na to, że ta praca miała sens.

Jednak mimo uwielbienia pracy u Margot, nie zamierzałam zmieniać swoich przyszłych planów. To było wspaniałe doświadczenie i uwielbiałam kontakt z ludźmi. Dodatkowo to zajęcie idealnie współgrało z moim charakterem, ale zawsze chciałam robić coś więcej i dlatego zdecydowałam się na psychologię. Choćbym nie wiem, jak pokochała to zajęcie, to wiedziałam, że nie porzucę swoich dotychczasowych planów. Nie mogłam tego zrobić, nawet jeżeli dzięki temu rodzice w końcu daliby mi spokój. A pewnie byliby wniebowzięci, gdybym zostawiła psychologię, bo tak naprawdę nigdy nie podobał im się ten kierunek. Oni mieli swój własny pomysł na moje życie, ale niestety nie pokrywał się on z moimi oczekiwaniami i pragnieniami.

Następnego dnia po bankiecie obudziłam się wcześnie. O wiele za wcześnie, bo na dworze jeszcze zmierzchało. Przeciągnęłam się leniwie i zapaliłam nocną lampkę, żeby nie obudzić Harper. Chwyciłam w dłoń telefon i weszłam na instagrama, chcąc ponadrabiać zaległości i nowinki. Byłam w tak idiotycznym wieku, że moi znajomi kończyli studia, żenili się lub wychodzili za mąż, przeprowadzali się na drugi koniec świata, albo...

Albo imprezowali, jak mój brat w towarzystwie Matteo, dwóch ślicznych blondynek i Zandera, choć tego ostatniego prawie nie było widać na zdjęciu. Mimo wszystko, kiedy spojrzałam na dłoń, która ściskała udo jednej z dziewczyn i wytężyłam wzrok, powiększając obraz, rozpoznałam jego zegarek.

Oczywiście jako właściciel wielomilionowej a może nawet miliardowej firmy, widziałam, że miał więcej zegarków niż tylko jeden, ale zdążyłam również zauważyć, że to właśnie ten model nosił najczęściej.

Nie wiedzieć czemu poczułam ukłucie zazdrości. I właśnie przez to uczucie chwyciłam za telefon, by odezwać się do Matteo, który od naszego przypadkowego spotkania w biurze jego kuzyna, zagadywał do mnie właśnie przez tą aplikację.

Ja: Hej! Co tam u ciebie słychać? Wyskoczymy gdzieś?

Spojrzałam na wiadomość, zastanawiając się, czy ją wysłać. Przygryzłam policzek i usunęłam ją, po chwili pisząc od nowa.

Ja: Cześć! Tęskniłeś? Skoczymy na kawę?

Nie. Nie. Nie. Szybko wszystko skasowałam.

Ja: Hej! Pamiętasz, jak obiecałeś mi drinka? Co ty na to, żeby się spotkać?

Znowu miałam pełno wątpliwości, ale ostatecznie uznałam, że lepiej już nie będzie. Zamknęłam oczy i wstrzymując oddech, kliknęłam kciukiem w ekran, wysyłając wiadomość.

– Co ty robisz? – Harper głośno ziewnęła, nie odrywając się od poduszki.

– Ee nic – skłamałam. – Nie śpisz już? Obudziłam cię?

– Kłóciłaś się ze swoim telefonem, więc chyba jednak coś.

– Co?

– No widziałam, że pisałaś coś i ewidentnie nie byłaś pewna tego, co robisz. – Przeciągnęła się i powoli usiadła na materacu. – Więc o co chodzi?

– Napisałam do Matteo – wyrzuciłam to z siebie.

– Jakiego Matteo? – Skrzywiła się.

– No Matteo. – Miałam nadzieję, że bez tłumaczenia zrozumie o kogo mi chodziło, ale widziałam, że jeszcze się nie dobudziła. – Kuzyna Zandera.

Is everything I wantDär berättelser lever. Upptäck nu