Spływa to po mnie, jak po kaczce.

Korytarz jak zawsze wypełniony jest spojrzeniami w moją stronę, a wszyscy wciąż kręcą plotki na temat mojej relacji z Diego, przez co nagle każdy stara się być miły i przypominać mi o swoim istnieniu.

To żałosne bo jeszcze wcześniej nikt nawet mnie nie zauważał, a teraz udają, że chcą się kumplować. Mam dość tej całej teatralnej gry.

W końcu poczułam dłoń na ramieniu, przez co lekko sie wzdrygnelam, ale całe szczęście to Charlie i Lizzy.

— Jezu, ale ty masz motorek w dupie - odetchnął Lie i wskazał kciukiem na tyły. - Co to było z nauczycielka?

— Co?

— No grubo ją zjechałaś - zaśmiał się. - Dobrze sie czujesz?

Westchnęłam.

— Jasne, po postu wkurzyła mnie i tyle.

Nie chce o tym rozmawiać. Nie jest wcale dobrze. Nie dość, że boli mnie brzuch, gdzie mam nadal szwy, to jeszcze na dodatek głowa mi pęka, ale nie chce ich denerwować.

Wole by myśleli, że jest dobrze, bo jak zaczną dramatyzować, to wtedy mój stan psychiczny sie pogorszy o 180 stopni.

— Hej Amaya - pomachały do mnie dwie dziewczyny, przez co przewróciłam oczami.

Podlizują się, a mnie to tylko irytuje. Spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby nie to, że Diego mnie obronił na oczach prawie całej szkoły, to pewnie te dwie suki, by sie nie przywitały. Jak zreszta inni.

To hipokryzja.

Otworzyłam szafkę, by schować zeszyt.

— O cholera, jesteś popularna, bestie - podniósł dwuznacznie brwi. - Wiesz co to znaczy?

Uniosłam brew, wychylając głowę.

— No?

— No że będą nam hołdy składać, kurwa. Zajebiscie. Poddani.

Z nim poważnie coś jest nie tak. Ja nie chce, by ludzie cokolwiek dla mnie robili, a w szczególności jakieś hołdy z dupy wzięte.

Patrzyłam na wyszczerzonego Charliego, jak na kompletnego idiotę i pokręciłam głowa, aż moje spojrzenie padło na Lizzy, która ciagle patrzyła w drzwi wyjściowe, zagryzając wargę.

Zmarszczyłam brwi.

— Liz? Czy Ty na kogoś czekasz?

Przełknęła ślinę i spojrzała kątem oka w naszą stronę, kręcąc głową. Napiła się łyka energetyka i odchrząknęła.

— A o czym mowa?

Spojrzałam w stronę Charliego, który patrzył na mnie tym samym wzrokiem, porozumiewawczym i równo skierowaliśmy spojrzenie na blondynkę, która zmarszczyła brwi. Ona myśli, że my nie wiemy, a prawda jest taka, że my potrafimy wyczuć, gdy coś sie dzieje.

Tutaj między innymi chodzi o chemie.
Chemie między Lizzy, a dupkiem Londonem.

— Przyznaj, że czaisz się na Evansa - mruknal Lie. - Naśle na ciebie babcie VooDoo, jeśli zaprzeczysz.

Desire Revealed Место, где живут истории. Откройте их для себя