Przyjaciele równo zmarszczyli brwi.

— Po co im popularność skoro już są popularni? - skrzywił się Lie. - To się kupy nie trzyma.

— Właśnie - pokiwała Liz wskazując na Charliego. - Ten debil ma racje.

— No właśnie, mam racje.

Podniosłam brwi.

— Nie macie racji, oni chca nas sobie podporządkować, bo boją się, że zajmiemy im miejsca w szkole. Boja się o swoje stanowisko. Piekielne dziunie, trzeba im odebrać tron.

Przyjaciele przez chwile spoglądali na mnie, w taki sposób jakby patrzyli na totalnego debila, ale po chwili ich twarze rozjaśniły się, a na ich ustach rozciągnął sie niekontrolowany łuk.

W środku poczułam, jak pewność siebie zaczęła rosnąć, a mój plan zaczął wydawać się coraz mądrzejszy. Może nadszedł czas, aby pokazać tym huliganom, że nie są tacy straszni, jak sie im wydaje.

Tak, zdecydowanie.

— Dobra w takim ra.. - przerwałam, bo uslyszałam dźwięk wibrującego telefonu, wiec uniosłam palec - Czekajcie wiadomość.

Od: Asher
Co wy robicie?

Podniosłam wzrok na okno, gdzie stał chłopak bez koszulki śmiejąc się z nas. Moje oczy się rozszerzyły, aż w końcu niezręcznie się zaśmiałam.

Do: Asher
Kumpelskie nocowanie. Obmyślany plan na kutasiarzy zwanych diabłami.

Asher: Ciekawie. Z namiotami?
Ja: To był pomysł Charliego.
Asher: Zajebisty plan. Pozdrów ich.

Przygryzłam wewnętrzna cześć policzka. Zastanawiam się nad jedną propozycją. Jednak miałam pewien problem z napisaniem jej.. cholera..

Dobra.. jak to tata mówi? Raz się żyje.

Ja: Chcesz wpaść?

— Z kim tak piszesz, co? - zapytał Lie, który wyrwał mi telefon. - Uhuhu, Ashereek. O kurwa, podoba Ci sie? Co my tu mamy..

— Oddawaj to idioto! - warknęłam, próbując mu wyrwać komórkę, ale niestety w trakcie sie przewróciłam, gdy on walnął sie na moje łóżko. - Zabije Cię!

Zapraszasz Asherka do nas - dodała z dwuznacznym uniesieniem brwi Lizzy, której Lie podał telefon. - O kurwa.

— Co? - rozszerzyłam oczy.

Lizzy pokazała telefon Charliemu, który lekko sie skrzywił.

— Em.. może pooglądamy netflixa? - zaproponowała Lizz, a ja przewróciłam oczami i wyrwałam jej komórkę, odczytując wiadomość. - Tylko nie smutaj..

Od: Asher
Chętnie bym wpadł, ale spotykam sie z Molly, wiec średnio mam czas. Dzięki za zaproszenie ;*

Oh.

— O Boże! - krzyknął Lie. Podniosłam wzrok, a on uwiesił się na moim ramieniu z chytrym uśmieszkiem. - Do wspólnego smutkowania brakuje nam lodów, idziemy na dół?

Uniosłam kącik ust i skinęłam głową.

Moje szczęście do chłopaków właśnie w ten sposób wyglada. Każdy który mi sie podoba, znajduje sobie dziewczyny.

Zeskoczyliśmy ze schodów i gdy weszliśmy do kuchni, szybko sięgnęliśmy do zamrażarki po nasze ulubione lody. Jednak kiedy tylko, spojrzeliśmy w stronę salonu, wydobył się z nas głośny krzyk.

A to głównie dlatego, bo zobaczyliśmy moich rodziców, którzy byli podczas.. No.. niezwykłej sytuacji.

Niezwykłej? Nietypowej.

Tata wyciągnął głowę spod koszulki mamy, a ich oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.

Cóż, no.. ja się skrzywdziłam, a Lizzy i Charlie śmiali sie jak popaprani.

— Amaya, Charlie i Lizzy - powiedziała mama z ciężkim oddechem. - Co wy.. tu?

— Ciotka, wyluzuj - machnął Lie. - Seks to nic takiego. Amaya dramatyzuje, bo nigdy sie nie całowała.

Podniosłam brwi.

— Co ty wygadujesz? Całowałam sie!

— W przedszkolu - wymamrotała Lizzy.

— I to jeszcze z rudym, a rudzi są fałszywi - wyjąkał Charlie z wielkimi oczami. - Masakra. Wujek, a tak a propo, co byś zrobił, gdyby zaczepiał Cię jakiś psychol?

Chwyciłam sie za czoło.

— Yyy, chyba bym mu jebnął?

— Hugo, no co ty - trzepnela go mama, po czym znów na nas spojrzała z uśmiechem. - On tak żartuje, a zaczepia ktoś ciebie, Charlie?

Chłopak zaczął sie śmiać.

— Mnie zaczepiać? - prychnął. - Ciociu, jak mnie każdy lubi - machnął dłonią.

I on twierdzi, że nie jest chwalipiętą.
Zdecydowanie jest.

————————————————————————

Desire Revealed Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt