4.

455 8 1
                                    


Dzień jak codzień, budzik obudził mnie o 6:15, wstałam, ogarnęłam się i udałam się do szkoły. Tam też nie działo się nic ciekawego, jednak po lekcjach moja przyjaciółka zapytała, czy możemy się spotkać. Oczywiście się zgodziłam, bo czemu nie.
Miałyśmy spotkać się w parku nieopodal szkoły. Powolnym krokiem zmierzałam w jego stronę, gdy nagle zza moich pleców wyskoczyła Heejin.

-Y/N!

-BOŻE HEEJIN, CHCESZ ŻEBYM DOSTAŁA ZAWAŁU? NIE STRASZ MNIE TAK

-Oj dobra, dobra, chodź gdzieś usiąść, mam dla Ciebie prezent.

-Co? Dlaczego? Tak bez okazji?

-No, czemu nie?

Usiadłyśmy na najbliższej ławce, po czym Heejin nie przedłużała, tylko od razu przeszła do rzeczy.

-Okej, a więc zamknij oczy i wyłóż ręce  przed siebie

Tak też zrobiłam.

-Proszę bardzo, prezent dla Ciebie

Zastygłam.

Heejin położyła na moich rękach bilet
do Seulu. Przez chwilę nie było ze mną kontaktu, bo przez dobrą minutę przetwarzałam w głowie co się właśnie stało.

-Heejin... żartujesz sobie ze mnie? - zapytałam dalej będąc w ciężkim szoku
-Nie, dlaczego miałabym żartować?
Przecież dobrze wiem, jak bardzo Ci zależy i nawet nie próbuj mi wmawiać, że Ci nie zależy.

-Dlaczego? - zapytałam

-Co dlaczego?

-Dlaczego ty to dla mnie robisz? Chcesz się mnie pozbyć wysyłając mnie do Seulu?

-Nie głupku, po prostu chcę, żeby moja przyjaciółka znowu była szczęśliwa. Chcę odzyskać starą Y/N. - powiedziała Heejin. Było widać, że trochę posmutniała.

Byłam z Heejin naprawdę blisko, znamy się prawie od urodzenia. Ona zna każdy mój sekret, a ja znam każdy jej sekret. Zawsze możemy sobie nawzajem zaufać. Szczerze? Nigdy nie spodziewałam się, że tak nagle da mi bilet na pociąg do Seulu..

                 **TIME SKIP**

Minęły 2 tygodnie odkąd spotkałam się z Heejin. Przez cały ten czas myślałam. Myślałam o nim. Jeszcze bardziej intensywnie niż zwykle. Fajnie byłoby go spotkać, ale ja nie znam ani jego nr telefonu, ani adresu, niczego. Mimo, że zawsze powtarzałam "już go nigdy nie spotkam" itp., to zawsze z tyłu głowy paliła mi się lampka nadziei. Zawsze miałam nadzieje.
Udało mi się odgonić te natrętne myśli i poszłam do małego sklepiku niedaleko mojego domu. Niestety mieszkam sama już od prawie dwóch lat, bo mój tata mieszka w Seulu, a mama zaraz po tym wyjechała za granicę zostawiając mnie tutaj. Staram radzić sobie samej i niby dobrze mi to idzie, jednak bardzo brakuje mi osoby, która mogłaby mnie pocieszyć, przytulić itp.

Weszłam do sklepu, wzięłam trochę łakoci i podeszłam do kasy. Pani kasowała moje zakupy, gdy nagle ktoś inny wszedł do placówki.

-Dzień dobry! - usłyszałam zza pleców miły, kobiecy głos, który odziwo brzmiał znajomo. Jako iż jestem strasznie ciekawska, odwróciłam się, aby zobaczyć kto to.
W tamtym momencie myślałam, że serce podskoczy mi do gardła.

nie, to niemożliwe...
na pewno mam zwidy..
a co jeśli nie?..

454 słów

Hejka!!!
Wracam po krotkiej przerwie:))
Historia dopiero się rozkręca🤗

I love you. Is that weird?.. || Hwang Hyunjinजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें