rozdział 3

723 27 1
                                    

Pojechałam na cmentarz, po drodze zatrzymałam się w sklepie, w którym pracuje mój znajomy. Kupiłam sobie kilka piw i odjechałam. Zaparkowałam i udałam się na groby moich bliskich, otworzyłam sobie pierwsze piwo i opowiadałam im wszystko i tak opowiadając zdążyłam wypić z 6 piw dochodziła godzina 3;00. Nagle usłyszałam kroki odwróciłam się i zobaczyłam Anthonego. 

-Czego tu chcesz ? 

-Sophie lecimy do domu  

-mój dom jest tu i nigdzie z tobą nie lece 

-Sophie lecisz chodźbym miał cię tam siłą sprowadzić 

-Spróbuj tylko 

-żebyś się nie zdziwiła, czy ty jesteś pijana? 

-JA NIE NIGDY?! 

-Sophie wstawaj twoje rzeczy mam już w samochodzie 

-zapomnij ja mam motor a teraz sory ale ja wracam do domu 

-zapomnij nigdzie w takim stanie nie pojedziesz chyba, że ze mną na lotnisko 

Nagle wziął mnie na ręce i zaczął nieś w stronę samochodu 

-PUŚĆ ZOSTAW !! 

-Uspokój się 

Kopałam, szarpałam się ale to nic nie dało wsadził mnie do samochodu, zamknął drzwi na klucz i sam dopiero jak dotarł do drzwi szybko je odblokował i dopiero w tedy wszedł, zamknął je znowu i ruszył. Jechaliśmy w ciszy, nie zamierzałam się do niego odzywać. Na lotnisko nie było daleko więc po pół godziny drogi już byliśmy. Co mnie zdziwił nie poszliśmy tam gdzie wszyscy tylko w jakiś inny korytarz gdzie prawie nikogo oprócz ochrony. Wyszliśmy na zewnątrz i ukazał  mi się samolot. Był to prywatny samolot, nie mogłam w to uwierzyć oni mieli prywatny samochód. Oni dlatego, że okazało się że oprócz Anthonego mam jesz trójkę braci. Ale nie wiem jeszcze jak się nazywają ale pewnie za niedługo się dowiem. Wsiedliśmy do samolotu. Zajęłam siedzenie z samego tyłu a Anthony 2 miejsca przede mną. Miła pani spytała się mnie czy czegoś potrzebuje i poprosiłam o wodę ponieważ trochę mnie suszyło bo dalej miałam trochę we krwi. 

Zauważyłam, że Anthony robi coś na laptopie i pije whiski wię ja stwierdziłam, że pójdę spać. 

SiostraOù les histoires vivent. Découvrez maintenant