1. Parzący, dawny jad.

4.6K 156 192
                                    

POV CINDY :

Zamknęłam ciężkie powieki, zanurzając głowę pod zimną już wodę. Zdołała ostygnąć podczas dłuższej kąpieli, którą ostatnimi czasy brałam. Chłód zdawał się być mniej odczuwalny, gdy myśli zmierzały w mrok, o którym tak starałam się zapomnieć przez ostatni rok.

Rok były niczym ciążący na mnie głaz, który ciągnął mnie na dół, miażdżąc przy tym każdy oddech, który starałam się nabrać, aby ruszyć dalej. I choć myślałam, że to zrobiłam, tak nigdy wcześniej nie zdołałam się pomylić. Nie ruszyłam dalej. Jedynie pchałam ciężar przed siebie, gdyż nie byłam w stanie uczynić inaczej.

Ciemność od razu zamieniała się w rude loki, które zostały rozesłane na betonowej, jak i zimnej posadzce. Smród wilgoci był niczym w porównaniu do obrazu, który towarzyszył mi praktycznie na każdym kroku. Blada cera, jak i zielone oczy pochłaniała czerń tęczówek mężczyzny, którego ciało zdobiła niezliczona ilość tatuaży. Surowe rysy twarzy znikały, gdy tylko huk wystrzelonej broni rozbrzmiewał w mojej głowie, niczym dzwon wybijający godzinę dwunastą.

Delikatnie rozchyliłam usta, wypuszczając z nich kilka tchnień, które zamieniły się w bąbelki. Woda delikatnie zabulgotała, a ja choć czułam, że powinnam zaczerpnąć powietrza, tak nie chciałam tego zrobić.

Może w ten sposób zrzucę z siebie kamień?

W łazience rozbrzmiał dźwięk pukania do drzwi, a delikatny męski głos zdołał choć na sekundę odepchnąć niesforne myśli.

— Cindy, kolacja! — Krzyknął zza drzwi Colin, przez co otworzyłam oczy, które wciąż tkwiły pod powierzchnia wody.

Wynurzyłam się, nabierając gwałtownie powietrza, które momentalnie otrzeźwiło moją głowę. Przetarłam dłońmi twarz, by następnie zaczesać mokre włosy do tyłu.

— Cindy?

Usiadłam, opierając się plecami o ścianę wanny. Dłońmi chwyciłam jej brzegi, próbując uspokoić swoje oszołomione płuca. Mętny wzrok utkwiłam w drzwiach, w których ponownie rozbrzmiał dźwięk pukania.

— Cindy, zaraz tam wejdę jeśli się nie odezwiesz!

— Wszystko dobrze Colin. — Odpowiedziałam najspokojniejszym głosem, przymykając swoje powieki.

— Na pewno?

Zacisnęłam dłonie na brzegach wanny, by następnie przegryźć swoją dolną wargę.

— Tak! Za chwilę przyjdę.

Ciężkie westchnienie mężczyzny, zdołało przedrzeć się przez łazienkowe drzwi, przez co nie miałam najmniejszej ochoty stąd wychodzić. Okres przez jaki przechodziliśmy nie zaliczał się do tych, który każdy pragną w swoim związku. Tkwiliśmy w momencie, który bardziej zwiastował koniec, niż kiełkowanie czegoś, czego od zawsze tak bardzo pragnęłam.

Collin nie wiedział z jakimi demonami toczę walkę. Nikt tak naprawdę tego nie wiedział. Jedynie oczy Alex, zawsze zadawały ciche pytania, na które nigdy nie zdołałam odpowiedzieć.

Musiałam nauczyć się być silną w pojedynkę, gdyż nikt prócz mnie nie był w stanie mi pomóc.

Niechętnie wyszłam z wanny i chwyciwszy ręcznik z wieszaka opatuliłam nim mokre ciało. Dźwięk nagich stop uderzających o płytki rozniósł się po pomieszczeniu i gdy tylko przystanęłam przed lustrem, drzwi do łazienki zostały otworzone.

— Naprawdę Cindy? — Zapytał z charakterystycznym znudzeniem w głosie.

— Przestań. Przecież mówiłam, że zaraz przyjdę.

Oblivion The DevilМесто, где живут истории. Откройте их для себя