-Sage, odpalaj już silnik! - powiedziała Viper siadając na swoim fotelu i zabezpieczając chemikalia - Chamber pewnie zaraz się tu pojawi...
-W porządku - odpowiedziała medyczka klikając po kolei guziki w machinie - Jednak nie widzę tutaj nigdzie naszego zagubionego agenta. Poczekaj - złapała za swój komunikator i odpalając go zaczęła - Halo? Odbiór? Agencie Chamber, misja zakończona sukcesem. Proszę wrócić na pokład. Powtarzam. Agencie Chamber, misja zakończona sukcesem. Proszę wrócić na pokład.
Odpowiedziała jej cisza. Z mężczyzną nie było żadnego kontaktu. Chemiczka zachowując spokój wstała z miejsca i udała się do wyjścia z machiny.
-Idę go poszukać. Ty się połącz z Brimstonem i poinformuj go o zaistniałej sytuacji - Sage skinęła głową i otworzyła drzwi odrzutowca.
Sabine wyskoczyła. Odbezpieczając broń, wylądowała na ziemi. Idąc, rozglądała się w poszukiwaniu Vincenta. Nie spotkała nikogo i niczego prócz starych rupieci w stodołach dawnej, opuszczonej wsi.
Nagle ukazał się jej oczom spory budynek, podobny do domu w jakim mieszkała jako dziecko. Mocniej zacisnęła spluwę w rękach i wybrała się do niego.
Wchodząc, napotkała znajomą osobę stojącą na środku czegoś w rodzaju salonu.
-Chamber - powiedziała opuszczając broń - Misja zakończona. Wracamy.
-Ah tak... W porządku. Chodźmy więc - mężczyzna brzmiał jakoś... Nienaturalnie.
-Wszystko w porządku?
-Jak najbardz- - przerwał im krzyk z górnego piętra.
-NIE! NIE UFAJ MU SABINE! - głos ten był łudząco podobny do głosu Chambera. Jednak zarazem był zdarty i obolały.
Kobieta zawahała się przez chwilę, po czym pobiegła na górę wchodząc do pierwszego pomieszczenia z brzegu. Leżał tam... Drugi Vincent. Trzymał się za bark. Był postrzelony. Wyglądał na zmęczonego, skatowanego.
-Który z was to ten prawdziwy?! - kobieta była zmieszana. Nie raz spotykała tych "z drugiej strony" ale praktycznie nigdy nie wiedziała który jest prawidłowy.
-Ja!
-Nie, ja jestem prawdziwy!
-Zadam wam jedno pytanie... Jeśli któryś z was odpowie źle, dostanie kulkę w łeb. Skupcie się, nie będę dwa razy powtarzać... Kiedy mieliśmy swoją pierwszą randkę?
Chamber 1 (ten którego pierwszego spotkała) szybko odkrzyknal:
-26 czerwca!
Jego wypowiedź przerwał strzał. Strzał w niego.
-Nigdy nie byliśmy na randce... Idioto - Viper wzgardziła trupem pod jej nogami.
Podeszła do prawdziwego mężczyzny i złapała go. Idąc przez korytarz zaczęli rozmawiać.
-Jak się czujesz, Fabron?
-Hehe... Fatalnie. Ale przy boku tak pięknej kobiety jak ty, jest trochę lepiej...
-Mielismy obietnicę...
-Tak, tak wiem... Mniej flirtowania, więcej skupienia... - co raz jego wypowiedziom towarzyszył kaszel.
Weszli do jednej ze stodół, która znajdywała się w opuszczonej wiosce w której była misja. Viper posadziła mężczyznę przy ścianie i kazała poczekać. Sama miała skontaktować się z Sage, by jak najszybciej tu przyszła i pomogła Chamberowi.
-Halo? Odbiór? Sage, słyszysz mnie?
-Tak, tak słyszę - odpowiedział głos w słuchawce - o co chodzi? Znalazłaś Chambera?
DU LÄSER
Nie stracę cię - Chamber x Viper
RomantikViper, Sage i Chamber wybrali się na ciężką misję w okolicy starej, zakurzonej wsi. Gdy zadanie było już wypełnione, Sabine zauważyła że Vincenta nie ma wśród nich na pokładzie samolotu. Co się z nim stało? Chemiczka poszła to sprawdzić...