♥️

318 18 12
                                    

-Sage, odpalaj już silnik! - powiedziała Viper siadając na swoim fotelu i zabezpieczając chemikalia - Chamber pewnie zaraz się tu pojawi...

-W porządku - odpowiedziała medyczka klikając po kolei guziki w machinie - Jednak nie widzę tutaj nigdzie naszego zagubionego agenta. Poczekaj - złapała za swój komunikator i odpalając go zaczęła - Halo? Odbiór? Agencie Chamber, misja zakończona sukcesem. Proszę wrócić na pokład. Powtarzam. Agencie Chamber, misja zakończona sukcesem. Proszę wrócić na pokład.

Odpowiedziała jej cisza. Z mężczyzną nie było żadnego kontaktu. Chemiczka zachowując spokój wstała z miejsca i udała się do wyjścia z machiny.

-Idę go poszukać. Ty się połącz z Brimstonem i poinformuj go o zaistniałej sytuacji - Sage skinęła głową i otworzyła drzwi odrzutowca.

Sabine wyskoczyła. Odbezpieczając broń, wylądowała na ziemi. Idąc, rozglądała się w poszukiwaniu Vincenta. Nie spotkała nikogo i niczego prócz starych rupieci w stodołach dawnej, opuszczonej wsi.

Nagle ukazał się jej oczom spory budynek, podobny do domu w jakim mieszkała jako dziecko. Mocniej zacisnęła spluwę w rękach i wybrała się do niego.

Wchodząc, napotkała znajomą osobę stojącą na środku czegoś w rodzaju salonu.

-Chamber - powiedziała opuszczając broń - Misja zakończona. Wracamy.

-Ah tak... W porządku. Chodźmy więc - mężczyzna brzmiał jakoś... Nienaturalnie.

-Wszystko w porządku?

-Jak najbardz- - przerwał im krzyk z górnego piętra.

-NIE! NIE UFAJ MU SABINE! - głos ten był łudząco podobny do głosu Chambera. Jednak zarazem był zdarty i obolały.

Kobieta zawahała się przez chwilę, po czym pobiegła na górę wchodząc do pierwszego pomieszczenia z brzegu. Leżał tam... Drugi Vincent. Trzymał się za bark. Był postrzelony. Wyglądał na zmęczonego, skatowanego.

-Który z was to ten prawdziwy?! - kobieta była zmieszana. Nie raz spotykała tych "z drugiej strony" ale praktycznie nigdy nie wiedziała który jest prawidłowy.

-Ja!

-Nie, ja jestem prawdziwy!

-Zadam wam jedno pytanie... Jeśli któryś z was odpowie źle, dostanie kulkę w łeb. Skupcie się, nie będę dwa razy powtarzać... Kiedy mieliśmy swoją pierwszą randkę?

Chamber 1 (ten którego pierwszego spotkała) szybko odkrzyknal:

-26 czerwca!

Jego wypowiedź przerwał strzał. Strzał w niego.

-Nigdy nie byliśmy na randce... Idioto - Viper wzgardziła trupem pod jej nogami.

Podeszła do prawdziwego mężczyzny i złapała go. Idąc przez korytarz zaczęli rozmawiać.

-Jak się czujesz, Fabron?

-Hehe... Fatalnie. Ale przy boku tak pięknej kobiety jak ty, jest trochę lepiej...

-Mielismy obietnicę...

-Tak, tak wiem... Mniej flirtowania, więcej skupienia... - co raz jego wypowiedziom towarzyszył kaszel.

Weszli do jednej ze stodół, która znajdywała się w opuszczonej wiosce w której była misja. Viper posadziła mężczyznę przy ścianie i kazała poczekać. Sama miała skontaktować się z Sage, by jak najszybciej tu przyszła i pomogła Chamberowi.

-Halo? Odbiór? Sage, słyszysz mnie?

-Tak, tak słyszę - odpowiedział głos w słuchawce - o co chodzi? Znalazłaś Chambera?

Nie stracę cię - Chamber x ViperDär berättelser lever. Upptäck nu