Jest szybciej, bo nie mogłam się już doczekać ^^
Ostatkami sił wciągnęłam powietrze do płuc. Zmrużyłam oczy od nadmiaru promieni słonecznych. Podciągnęłam się na łokciach do pozycji półleżącej. Koło mnie siedział jakiś chłopak.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam się bruneta, który prawdopodobnie uratował mi właśnie życie. Oddychał płytko, powoli uspokajając szalejące tętno.
- Na wyspie - w końcu się wysłowił, a ja w akcie szoku, otworzyłam szeroko oczy.
- Że co? - przeciągnęłam się i w tym samym czasie poczułam, jak całe moje ciało zaczyna szczypać od nadmiaru ruchu. Spojrzałam na swoją nogę, która wyglądała jakby ktoś ją zmasakrował przynajmniej piłą.
- Zostaliśmy rozbitkami - uśmiechnął się do mnie, a ja zmarszczyłam brwi.
Z czego się cieszysz, pacanie?
- Kim ty w ogóle jesteś? - spojrzałam na niego z ukosa.
- Nie znasz mnie? - zdziwił się i dziwnie spojrzał w moją stronę.
- Jeżeli to wstęp do Kalambury, to niestety muszę Cię ostrzec, bo jestem w tym beznadziejna.
- Jestem Harry Styles, jeden z wokalistów boybandu o nazwie One Direction - przechwalał się, a ja by nie dać mu tej satysfakcji, odpowiedziałam mu.
- Czekaj.. chyba Cię znam - chłopak zwycięsko uśmiechnął się w moją stronę. - To ty byłeś na okładce magazynu "Palant roku"?
Spojrzał na mnie jak na idiotkę i usiadł w tej samej pozycji co ja.
- A ty co o sobie powiesz?
- Jestem Tyler. Jedna z mieszkańców miasta o nazwie Nowy Jork - zaśmiałam się z mojej wypowiedzi, na co chłopak jedynie pokręcił głową z bezsilności. Spojrzałam w stronę morza i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, dlaczego siedzę na plaży.
Gdzie się podziała reszta ludzi?
Wstałam z miejsca i pobiegłam w stronę wybrzeża, nie informując o tym bruneta. Prawa noga bolała mnie niemiłosiernie, więc po drodzę strasznie kulałam.
- Co ty wyprawiasz? - przed chwilą poznany koleś dobiegł do mnie i złapał za moje ramię.
- Gdzie się wszyscy podziali? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i znów spojrzałam w kierunku szumu wody. Na horyzoncie nie pływało nic, co mogło wskazywać na to, że przed chwilą wydarzyła się tu jakaś katastrofa.
- Samolot opadł na dno, a niektórych ludzi zabrał prąd morski - pokazał ręką w stronę ciał leżących przy samym brzegu plaży. Odwróciłam się w tamtą stronę, a łzy zebrały się w moich oczach.
Ci niewinni ludzie tak po prostu umarli.
- Znalazłeś kogoś żywego? - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i pokręcił przecząco głową. Westchnęłam zawiedziona i opadłam na ziemię.
- Ile godzin zajęło Ci znalezienie mnie? - z bezradności zaczęłam przebierać palcami w piasku.
- Z 2 godziny, ale spałaś 3 dni - gwałtownie podniosłam głowę w górę i złapałam za obdartą nogawkę spodni chłopaka.
- Nie wkurzaj mnie, Henry - warknęłam w jego stronę i puściłam rękę w dół, łapiąc za swoje kolano.
- Harry - poprawił mnie i znowu zniżył swoje ciało do mojego poziomu.
- Powiedziałam, że masz mnie nie wkurzać.
CZYTASZ
Rozbitkowie // h.s. 🔚
Fanfiction- Obudź się - ktoś nachalnie szarpał moim ramieniem. Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na sylwetkę chłopaka przede mną. - Gdzie jesteśmy? - przeciągnęłam się, a moje ciało zaczęło mnie boleć. - Na wyspie - odpowiedział bez zastanowienia - Że co? ...