1

59 4 0
                                    

Zaczął się drugi miesiąc wakacji. Miałam zamiar wykorzystać ten wolny czas na sto procent. Pomyśleć, że od września zaczynam pierwszą klasę liceum. Nowa szkoła, nowi znajomi... Trochę przeraża mnie fakt, iż będę zmuszona mieszkać w internacie, ale czego się nie robi dla szkoły z wysokim poziomem, prawda? Boję się tylko, że nie będę miała żadnych koleżanek. Nawiązywanie nowych znajomości nie idzie mi tak łatwo jak mojej siostrze Julce. Jest rok młodsza ode mnie i z wyglądu jest jak mniejsza kopia mnie, te same długie blond włosy, zielone oczy, wzrostem też już mnie dogania. Mam wrażenie, że różnimy się tylko charakterem, ona- bardzo pewna siebie ekstrawertyczka, a ja zdecydowanie bardziej zamknięta w sobie...

Z rozmyślań wyrwał mnie głos siostry.

- Olka, no nie uwierzysz!- zaczęła podekscytowana. Na jej okrągłej, rumianej twarzy widniał szeroki uśmiech- ciotka Hanka napisała do nas list!

- Co ty gadasz? Co napisała?- zapytałam zdziwiona.

Ciocia nie utrzymywała z nami kontaktu od co najmniej dwóch lat. Przez śmierć męża popadła w rozpacz i kompletnie odcięła się od rodziny. Gdy wujek jeszcze żył, ja i Julka jeździłyśmy do nich, jak tylko nadarzyła się okazja. Zawsze były to niezapomnianie spędzone chwile.

- Jeszcze nie wiem, mama przyniosła go dopiero ze skrzynki. Chodź szybko na dół!- odpowiedziała zbiegając po schodach. Ruszyłam za nią.

- Hej mamo!- odparłam na przywitanie- jak było w pracy? Chyba sporo się działo skoro tak późno wróciłaś...- spojrzałam na zegarek, dochodziło do dziesiątej.

- Ach tak... Jestem wykończona, ciągle przywozili na oddział nowych pacjentów- moja mama jest lekarką na oddziale kardiologicznym, w okresie wakacyjnym zawsze zwiększa się liczba potrzebujących pomocy.

- No otwórzmy wreszcie ten list!- powiedziała zniecierpliwiona Julka.

Mama powolnymi ruchami wyciągnęła go z torebki. Miałam wrażenie, że boi się go otworzyć...

Wreszcie zaczęła czytać:

Kochana siostro!
Przepraszam za moje długie milczenie. Ostatnie wydarzenia mnie przerosły... Potrzebowałam trochę czasu na oswojenie się z sytuacją, w której się zn a lazłam. Pojechałam na krótką terapię, k tóra na p rawdę mi pomogła. Tęsknię za Tobą, Olcią i Julcią. Przez ten cały czas b a rdzo mi was brakowa ł o... Mam dla Was propozycję, może p rzyjedziecie do mnie na jakiś czas? Są wakacje, dziewczynki o dpoczną, my odnowimy więzi, co T y na to? Adres się nie zmienił, wciąż mieszkam w tym samym domku przy lesie 10 km od miasteczka zwanego Jelonki. Czekam z niecierpliwością na odpowiedź.
Hania

Mama podała mi list. Przeczytałam go jeszcze raz.

- Dlaczego po między niektórymi literami jest taka przerwa?- zapytałam przyglądając się im uważnie.

- A czy to ważne? Skup się na treści- odpowiedziała entuzjastycznie Julka- To co mamcia jedziemy?

- Zastanowię się.

- No ale jaki problem, skoro sama nas zaprasza?- kontynuowała moja młodsza siostra

- Julia nie ciśnij- powiedziałam

***

Ostatecznie mama stwierdziła, że pojedziemy na weekend, będą to dwa dni, w które wreszcie odpocznie od szpitalnego zgiełku. Radość mojej siostry nie miała końca. Julka zaczęła wspominać, jak to kiedyś bawiłyśmy się na polanie niedaleko domu ciotki. Było to wyjątkowo piękne miejsce, polne kwiaty, świeże powietrze... Zupełnie jak jakaś odległa kraina marzeń. Mimo samych pozytywnych wspomnień, nie mam pojęcia dlaczego, ale nie cieszyłam się z tego wyjazdu... Miałam jakieś złe przeczucia.
A może po prostu byłam przewrażliwiona?

***

- Moje kochane! Tak się cieszę, że was wiedzę!- rzekła ciocia Hania na powitanie.

- Cześć moja starsza siostrzyczko!- odpowiedziała mama

- Jaka tam starsza! Mam zaledwie 45 lat, to prawie jak osiemnaście!- zaśmiała się ciocia.

Ja i Julia mocno ją przytuliłyśmy i weszłyśmy do jej ogromnego domu. Korytarz był przestronny, jasne kolory ścian i całkiem modny wystrój dodawały mu uroku. Zostawiłyśmy kurtki na starym wieszaku i ruszyłyśmy za Hanną, która miała pokazać nam nasze pokoje.
W całym domu czuć było słodki zapach wanilii i drożdży. Zaczęłyśmy wchodzić na piętro po długich dębowych schodach. Weszłyśmy do pierwszego pokoju po lewej stronie.

- To mój pokój- powiedziała wesoło ciocia- ostatnio trochę odnawiałam ściany, jak wam się podoba?- zapytała.

Naszym oczom ukazał się przestronny pokój z nowiutką tapetą na jednej ze ścian. Powiem szczerze, że nie wiem co przedstawiała tapeta bo połowa niej była zasłonięta szafą... Ogólnie wyglądała jak pomieszane różne odcienie czerwonego.

- Chodźcie dalej, ten ostatni pokój na przeciwko schodów, to wasz dziewczynki- powiedziała Hanna otwierając ciężkie drzwi.

Ujrzałyśmy bardzo przytulny pokoik z piętrowym łóżkiem. Ściany były jasne, na szafkach, komodach i stoliczkach znajdowały się przeróżne ozdoby, np. figurki z różnych miejsc na świecie, a nawet nasze stare zabawki!

- Ja śpię u góry Olka- powiedziała od razu Julka.

- ok, ja i tak wolę na dole- odpowiedziałam

- No dziewczyny, rozpakujcie się i zejdźcie na dół, na ciasto, zrobiłam waszą ulubioną drożdżówkę!- powiedziała ciocia wychodząc z pokoju.

Zaczęłyśmy wykładać nasze rzeczy na półki w dużej szafie na przeciwko łóżka.

- Patrz jakie duże lustro! A jakie zakurzone! Chyba dawno tu nikogo nie było! - powiedziała siostra pozując do lustra- Ola, może dziś poćwiczymy jakieś makijaże co ty na to?

- O nie, dziś odpada. Jestem padnięta po podróży- odpowiedziałam siadając przy oknie. Co prawda jechałyśmy tylko dwie godziny, ale słuchanie ciągłego gadania Julki podczas jazdy wykończyło mnie okropnie.

- Ale ty jesteś... Ja idę na ciasto- powiedziała i wytknęła do mnie język.

Zaśmiałam się do siebie i zerknęłam przez okno. Zaczynało padać. Las wyglądał prześlicznie, zielone liście delikatnie powiewały na wietrze. Między drzewami stoi chyba jakaś sarna. Zaraz... To nie jest żadne zwierzę. Widziałam zarys ciała jakiegoś wysokiego mężczyzny, ale nie byłam w stanie zobaczyć twarzy. Miałam wrażenie, że patrzy się centralnie w moją stronę. Kto normalny zapuszcza się o godzinie 21 tak daleko? Przecież zaraz będzie ciemno, a najbliższa wioska jest 10 km stąd! Poczułam się bardzo nieswojo, szybkim ruchem zasunęłam rolety. Nie mogłam się powstrzymać, tym bardziej, że nie wiem jak to możliwe, ale wydawało mi się, iż jest to ktoś znajomy... Zajrzałam na zewnątrz jeszcze raz...
NIKOGO NIE BYŁO.
"Dobra przywidziało mi się... Przywidziało na pewno..." pomyślałam i pobiegłam na dół do kuchni.

***

Uwierz w przeczucia...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz