Rozdział VI - Ciąg Dalszy

30 2 0
                                    

Kilka dni później.
Po kolejnej upojnej nocy Ewa wstała z łóżka bardziej niż zadowolona. Harry jeszcze smacznie sobie spał, a z jego ust kapała ślina - Ewa uznał, że wygląda słodko.
Zeszła na dół do kuchni nucąc sobie jakąś wesołą piosenkę. Postanowiła zrobić Harremu pyszne śniadanie, więc w tym celu wyciągnęła chleb, masło i ser żółty.
Sama też sobie zrobiła i nie zapomniała o herbacie. Już nie mogła się doczekać, aż Harry wstanie i zobaczy jej dzieło. Usiadła na krześle i z uśmiechem na ustach czekała na swego ukochanego.
W końcu Harry pojawił się w kuchni. Na jego uśmiech Ewie aż nogi zadrżaly.
- Coś tutaj wspaniale pachnie - powiedział Harry spoglądając na kanapkę.
Podszedł do Ewy i pocałował ją w usta.
- Zrobiłam to specjalnie dla ciebie - Mówiła Ewa ze śmiechem.
- Dziękuję. Jeszcze nigdy nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak wspaniałego.
Harry usiadł na krześle i zaczął jeść pyszny chleb z serem żółtym.
- Jak sie czujesz po wczorajszej nocy? - zapytał Harry.
Na to pytanie Ewa zarumieniła się bardzo.
- Było... Świetnie - odpowiedziała nieśmiało.
- Też tak myślę - zaśmiał się Harry - na którą masz do szkoły?
- Właściwie za chwilę będę się zbierać
- Pójdę z tobą - powiedział od razu Harry - w końcu razem zawsze jest raźniej - dodał.
- Masz rację - Ewa bardzo cieszyła się z tej propozycji.
- No to w takim razie chodźmy.

Ziomeczki siedziały w areszcie. Tak się złożyło, że zamknięto ich w jednej celi, więc teraz chłopaki obmyślali wspólnie plan ucieczki.
- Szkoda, że nikt nie ma planów aresztu - mówił Brajan - jak w Prison Break, to zaraz byśmy uciekli.
- Ja proponuję kraty uciąć, najlepiej w nocy, jak pały będą spac - zaproponował Seba marzycielsko patrząc przez kraty.
- To przecież zaraz ich obudzisz. Poza tym czym te kraty będziesz ciął? Swoim łysym łbem? - Powiedzial Mati, który był wyraźnie poirytowany pomysłem Seby
- To może masz jakiś lepszy pomysł - Seba oderwał wzrok od krat i teraz patrzył wzywająco na Matiego swoją postawą sugerując, że jest gotowy dać koledze w mordę bez względu na wszystko.
- Gdzieś tu musi być wentylacja - powiedział Mati rozglądając się po celi - nią byśmy uciekli. A jak nie wentylacją to kanalizacją. Podobno najgorsze jest samo zanurzenie się w kiblu, dalej to już jakoś leci. Tak uciekł ten gość ze Skazani na Shawshank.
- Ale on przecież nie skoczył do kibla tylko się przez rurę przebił - skomentował zdenerwowany Brajan - nie ma szans stąd uciec, musimy cierpliwie czekać do procesu i mieć nadzieję, że sędzia będzie spoko, to może zawiasy dostaniemy tylko, albo prace społeczne.
- Ja tak łatwo się nie poddam - Seba znów położył dłonie na kratach. Jakby chciał się przez nie przecisnąć, żeby znowu być wolnym.
- Wszystko będzie dobrze, ziomeczki - mówił Mati - trzeba będzie sędziemu pokazać, że dobre z nas chłopaki i więcej już tak nie będziemy świrować.
Koledzy przytakneli mu uznając, że jest to bardzo dobry pomysł.

Alicja leżała w szpitalu i jedyne o czym myślała to żeby jak najszybciej się stąd wydostać. Zadanie utrudniała policja znajdująca się za drzwiami i pilnująca ją 24 godziny na dobę. Nie chciała iść do więzienia, więc ciągle patrzyła na okno zastanawiając się, czy dałaby radę przez nie uciec. No cóż, spróbować na pewno nie zaszkodzi, najwyżej się połamie, chociaż mogła również zginąć, w końcu mało komu udaje się przeżyć upadek z ósmego piętra prosto na beton. No cóż, lepsza śmierć niż gnicie w więzieniu, bo jakaś laska próbowała odbić jej chłopaka. O tak, a gdy tylko Alicji uda się stąd wydostać to wszyscy dobrze ją popamiętają. Nawet Wiktoria pozna jej gniew. Alicja wciąż nie mogła uwierzyć, że jej najlepsza koleżanka w taki brzydki sposób się od niej odwróciła. Jednak najbardziej na świecie chciała skrzywdzić Ewę i oczywiście Harrego. Nie mogła uwierzyć w to, że przystojniak wybrał kogoś takiego jak Ewa... Jak o tym myślała to aż się cała gotowała w środku i miała ochotę wszystko zniszczyć, żeby tylko gniew choć trochę opadł. 
Leżała więc w tym łóżku myśląc o zemście i ucieczce. Powoli nabierała sił i miała wrażenie, że już niedługo wcieli swój szatański plan w życie. Na tę myśl uśmiechnęła się pod nosem.

Harry i Ewa tymczasem dotarli do szkoły. Mieli lekcje osobno, a bardzo nie chcieli rozstawać się ze sobą. Ale życie było ciężkie i w końcu musieli się od siebie odkleić.
Cała szkoła patrzyła na nich z wielkim podziwem i w przypadku kobiet - również z zazdrością. Nikt nie mógł uwierzyć, że wielki Harry Styles wybrał kogoś takiego jak Ewa, ale tak było i każdy musiał się z tym pogodzić.
- No dobra, moja piękna - powiedział Harry, który do szkoły po raz kolejny przyszedł w swoich podartych spodniach - ja idę w prawo, a ty w lewo, ale jak coś spotkamy się na następnej przerwie tutaj, pod tym obrazem Korybuta Wiśniowieckiego.
Ewa zaśmiała się.
- Doskonale znam plan - mówiła radośnie - i już nie mogę się doczekać następnej przerwy.
- Ja również - odparł Harry - no nic, to miłej nauki matematyki.
- Miłej nauki chemii.
- Ta, raczej nie będzie miło. Nic nie umiem z tego przedmiotu.
- No cóż,  jakoś to będzie.
W tym momencie te uroczą wymianę zdań przerwał ukochanym dzwonek wzywający wszystkich na lekcję. Harry i Ewa pocałowali się po czym każdy poszedł w inną stronę z nadzieją, że lekcje minął szybko, żeby znowu mogli się spotkać.

I tak też się stało.
Ewa czekała pod obrazem na Harrego niecierpliwiąc się coraz bardziej. Jej najpierw szeroki uśmiech zaczął powoli schodzić z jej twarzy. Obok niej przechodziło dużo uczniów, ale żaden z nich nie był Harrym, więc Ewa zaczynała coraz bardziej się niepokoić.
W końcu zauważyła go. Szedł powoli ledwo ruszając nogami. Jego wzrok utkwiony był w podłodze, jakby było na niej coś naprawdę ciekawego. Ewa przestraszyła się i od razu podbiegła do swojego chłopaka.
- Harry, co się stało? - zapytała zmartwiona.
- Znowu dostałem lufę z chemii - odpowiedział chłopak.
Był zmartwiony i zdenerwowany i nawet nie patrzył Ewie w oczy, jakby się wstydził tego, co się stało.
- Ale... Jak to? - nie rozumiała Ewa.
Harry wzruszył ramionami.
- Wzięła mnie do odpowiedzi i zadawała mi jakieś dziwne pytania. O wzór na wodę, później kazała mi robić obliczenia, a ja stałem przy tej tablicy z kredą w ręce i nawet nie wiedziałem co się w ogóle dzieję. Rozglądałem się po klasie z nadzieją, że może ktoś coś podpowie, ale wszyscy tylko siedzieli i patrzyli na mnie jak na jakieś dziwne zwierze w zoo. Bardzo dziwnie się z tym czułem.
- O, kochanie... Tak mi przykro - powiedziała Ewa i przytuliła chłopaka, który w ramionach dziewczyny poczuł się dużo lepiej - pouczymy się razem, ze wszystkim ci pomogę.

Uczyli się w pokoju Ewy, a za oknem był już wieczór. Dziewczyna słyszała, jak Kamila rozmawia z mamą w kuchni o szkole, podczas gdy Harry męczył się z chemicznymi obliczeniami. W pewnym momencie mama zapytała Kamilę o tego przystojnego chłopaka, którego przyprowadziła Ewa. Teraz dziewczyna słuchała bardziej skupiona.
- To jej chłopak, fajny jest. Chyba już nawet... To robili - zaśmiała się Kamila.
Ewa poczuła niewielki rumieniec na policzku. Spojrzała na Harrego, ale mężczyzna był zbyt pochłonięty nauką i wydawało się, że świat dla niego nie istnieje. Ewa chciała w tym momencie zejść na dół i zatkać usta swojej siostrze.
- Mówisz o tym, że Ewa uprawiała z tym chłopakiem seks? - Matka wydawała się jakby wstrząśnięta.
- No oczywiście! - odparła radośnie Kamila - i bardzo dobrze, w końcu trochę się ogarnęła.
- Skończyłem - powiedział nagle zadowolony z siebie Harry i Ewa nie usłyszała odpowiedzi mamy.
Chciała słuchać dalszej wymiany zdań, ale niestety - musiała sprawdzić, jak Harry poradził sobie z chemią. Nie poszło mu za dobrze, więc Ewa od nowa musiała wszystko mu tłumaczyć, podczas gdy rozmowa w kuchni toczyła się dalej.

Alicja nie spała mimo, że było już ciemno. Wstała z łóżka i otworzyła drzwi na korytarz. Zauważyła policjanta, który siedział na krześle po przeciwnej stronie i w najlepsze sobie drzemał. Dziewczyna uznała, że to najlepszy moment, żeby nareszcie opuścić to miejsce. Cicho zamknęła drzwi i wyjrzała przez okno w swojej sali. Tak - było dość wysoko, ale co tam, musi stąd uciec i to jak najszybciej. Przełożyła jedną nogę, a później drugą stając na wąskim gzymsie i trzymając się budynku. Szła w ten sposób w prawo, aż dotarła do rynny po której zaczęła zjeżdżać. Ujechała kawałek i zabolały ją ręce, więc musiała zrobić sobie małą przerwę, choć nie było czasu do stracenia. Kiedy ból trochę minął, dziewczyna kontynuowała swoją niesamowitą ucieczkę. Zjeżdżała po rynnie rozglądając się, czy ktoś na nią patrzy, ale wszyscy pogrążeni byli we śnie. 
Kiedy Alicja wylądowała na ziemi uśmiechnęła się pod nosem. Ostatni raz spojrzała na wciąż otwarte okno swojej sali po czym z szerokim uśmiechem na ustach weszła na chodnik i ruszyła do domu, szła wypełnić swoją misję.


Tylko TyWhere stories live. Discover now