2

82 6 1
                                    

Siedziałam na brudnej posadce w zaplamionej krwią fiołkowej sukience. Kończyny miałam związane sznurem oraz ciężkim łańcuchem zakotwiczonym głęboko w ziemi. Całe wnętrze śmierdziało trupami i świecami zapachowymi, które nieudolnie chciały powstrzymać zapach różnych ciał tych, za jakie wyznaczono nagrody, a nie zostały odebrane. Spojrzałam na lewo, gdzie znajdowałem się przejście do większych części namiotu, w którym stał dobrze i znany białowłosy gnój. Obserwował mnie swoją czerwoną tęczówką, powoli do mnie podchodząc.

- Zgadnij kto wystawił za ciebie okrągły milion. - kucnął przede mną zdejmując mi metalową maskę z twarzy.

- Nie mam pojęcia, oświeć mnie geniuszu. - odparłam sarkastycznie. Skanując go od czubków czarnych trampek po ciemnej smoczą skórę, która wymagała za jego bluzkę.

- Oj, bo pójdzie kolejna salwa. - Wskazał na materiał, w którym były zawinięte strzykawki z różnych substancjami. Popularne z nich powodował halucynacje i ból. - To jak, chcesz grzeczna? - chwycił mnie za podbródek ściskając go, a jego czerwone ślepie wypalało we mnie dziurę.

- Tak. - z trudem wypowiedziałam to banalne słowo. Usunął z mej mordki czarną rękawiczkę pokrywającą jego dłoń.

- Dobrze. Więc twój kochanek chce cię odbić wystawiając wszystko co ma, a raczej... - rozejrzał się po terenie -... co mu usunąć. - uśmiechnął się psychicznie, przez co jego rana na zasięgu policzku ponownie się otwarła. - Mało tego. Odda swoje łuski. - chwycił kosmyk moich czarnych włosów na pokładach statków, idąc wokół swojego palca wskazującego. - Może uruchomisz swoje cośki i mi pożyczysz parę? - oblizał usta, a stop nóż, który wyciągnął z kieszeni poplamionych krwią spodni.

- Jak mój cośek wróci, to będziesz pierwszy, który się o tym dowie. I on nie jest moim kochankiem. - przewróciłam oczy, bo ile można powtarzać jedno i to samo.

- Jak mówiłem... gdybyś wybrał wiadomość, że jesteś h- po namiocie rozległym dzwonek, a dupek wyszedł bez słów. Zostałam sama, ale czułam jakąś znaczenie podsłuchania tej rozmowy. Przysunęłam się parę centymetrów w stronę wyjścia i wytężyłam słucha.

-... straż... się do takich miejsc? ... Nie mam nic... chwilę temu... łuski smoka. - niestety usłyszałam tylko parę słów, które były bardziej wyniosłe. Po chwili ściana namiotu się zatrząsnęła, a po okolicy rozległości się głośny krzyk o pomoc strażników. Błagam, oby to był Ash, żeby dał mu popalić, błagam. - Nikt tam nie wejdzie! Mój stragan moje zasady! - kolejny krzyk, tym razem w akompaniamencie dźwięku stali obijającej się o sobie. Nastała głucha cisza, podczas gdy nie była dostępna nawet szumowa trawa. Odsunęłam się w głąb pomieszczeń starając się nie robić hałasu. Ciul wparował do środka biegnąc po zestawie fiolek. Przeszukiwacz wszystkich i zatrzymał wzrok na kwadratowej z żółtą zawartością. Podszedł do mnie i wlał do gardła. Starałam się jej nie przełknąć i wyrwać się z jego uścisku. Przyłożył mi lewą dłoń do ust, więc samowolnie go użarłam, przez co substancja wraz z jego krwią rozlała się po moim przełyku. Zabrał ode mnie poranioną ręką, rzucając salwę przekleństw.

- Suka. - wysyczał i zaczął pakować swoje rzeczy. Nie mam pojęcia co się dzieje, ale nie jest to za dobre. - Miałaś być przynętą na Asha, a okazało się, że będę musiał sam iść do góry. - podszedł do małej brązowej skrzynki, w której trzymał całą swoją artylerię. Wyciągnął strzykawkę i podszedł do mnie łapiąc za prawe przedramię. - Już nigdy mi nie nie uciekniesz. Nawet banda pseudo bohaterów nie zdoła cię obronić. - Wstrzyknął zawartość i zaciągając czerwoną maskę rozpłynął się w cieniu. Sekundę po jego zniknięciu do środka wpadnie do końca, które swoim wybuchem mnie ogłuszyło.

Otrząsnęłam się z powrotem jednego ze wspomnień i spojrzałam na Miiko, która kontynuowała swoją wypowiedź.

- Przyjaciel, tego tam spotkali się, opowiadając, jak każda noc z namiotem wydobywa się dźwięk przesuwanych łańcuchów i zgłuszone jęki. Prosił abyśmy to sprawdzili, więc chłopaki wymyślili plan, który wdrożyli w życie. Rozmowa sprzedawcy z Leiftanem potoczyła się niekorzystnie, przez co nic się nie dowiedzieliśmy. - Miiko chciała powiedzieć coś jeszcze, ale wyręczyć ją jednorożec.

- Podczas gdy nasłuchiwałem jakiś odgłosów, sprzedawca wpadł w szał i rzucił się na Leiftana. Obsada bazaru ich odciągnąć i napastnik schował się do swojego namiotu, z pewnością faktycznie było słychać dźwięk łańcuchów. Gdy do niego weszliśmy leżałaś nieprzytomna. - powiedział smutnym tonem, tak jakby żałował, że to mi się przytrafiło.

- Dziękuje Kero. - kitsune uśmiechnęła się do chłopaka, po czym zabrać ponownie głos. - Nie pamiętasz może czegoś?

- Nic, pustka. - skłamałam.

- Ewelein? - popatrzył wyczekliwie na jej słowa.

- To całkiem normalne. Dopiero wybudziła się ze śpiączki. Nie jestem w stanie obecnym, czy ma uszkodzoną długo czy krótkotrwałą pamięć. - spojrzała na kitsune porozumiewawczo.

- W porządku. Jak sobie coś przypomni to daj mi znać. Chodźcie, niech odpocznie. - wszyscy poza pielęgniarką opuścili pomieszczenie.

Czyli podsumowując to, co się stało w przeciągu godzin, lub więcej: Obudziłam się z dziwnego snu, gdzie zostałam porwana i budząc się wykrzyczałam trzy litery. Jak się okazało później jest to ksywka lub skrót imienia używoś chłopaka, z którym byłam zżyta. Miał mnie wykupić z śmierdzącym krwią namiotu i rąk faceta z jednym czerwonym okiem. Gościu poszedł do klienta, wrócił i wstrzyknął mi jakieś substancje, po czym zniknął. Zabrała mnie dwójka mężczyzn i trafiłam do przychodni.

- Porwaliście mnie za pomocą mieszanki mikstury ogłuszającej? - słowa samowolnie wypłynęły z moich ust. Mentalnie walnęłam się w głowie.

- Mówiłaś, że nic nie pamiętasz. - elfka spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Bo nie pamiętam, znaczy dwa wspomnienia do mnie wróciły. Jedna z porcji jak szłam ścieżkę na bazar, a druga jak białowłosy chłopak droczył się z kimś o moje życie. Proszę nie mówić nikomu, że coś jednak pamiętam. Wolałabym sprawdź, czy nie jest to jakiś wymysł. - posłałam jej proszące spojrzenie.

- Nie jest to dobry pomysł, abyś sama to sprawdzała. - podeszła do biurka i wyciągnęła pergamin z piórem. - Zrobimy tak, opowiesz mi wszystko co pamiętasz, a ja pomogę ci to rozszyfrować. Należy okaże się złudzeniem, nie powiesz Miiko. - odwrócić się w stronę drzwi, w których powoli otwiera się się klamka. Ewelein podbiegła do nich i zamknęła na klucz.

- Koniecz to co pamiętam jest prawdziwe powiemy Miiko. - ociężale podeszłam do elfki. - Umowa?

- Umowa. - uśmiechnęła się do mnie, po czym zgromiła mnie wzrokiem. - Pozwoliłam ci wstać? - zaciągnęła mnie z powrotem na klozetkę. - Masz jeszcze poranione zakończ- urwała oglądając moje nogi.

- Coś nie tak? - podążyłam za jej spojrzeniem i natknęłam się na... pomocą na nic.

- Masz dobrą regeneracje, jak jesteś przytomna. - zamyśliła się na chwilę. - Osłucham ciebie jeszcze raz, aw tym czasie masz mi wszystko opowiedzieć.

____________________

Tak więc streściłam jej oba wspomnienia, po czym postanowiła, że ​​podpytamy ich przyjaciela, który zwrócił na mnie uwagę.

- Poczekasz jeszcze chwilkę? Muszę powiadomić Miiko, że ciebie zabieram. - zatrzymała się przy drzwiach czekając na moją odpowiedź. Pokiwałam twierdząco głową, a elfka zniknęła za drzwiami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 31, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nigdy więcej / EldaryaWhere stories live. Discover now