a/n - po prawej jest gif z lexie (aka kat dennings aka hearteyes emoji), i tego. jakoś tam, miłego dnia. a, i ku specyfikacji-wariacji-kompetnej-dewiacji (te słowa nie mają sensu w takiej kolejności, ale którzby na to zwrócił uwagę) - postacie przeklinają, dużo przeklinają, bo chciałam z tego zrobić ich cechę charakteru, bo, jeśli nie wiecie, sporo ludzi między szesnastym a setnym rokiem życia przeklina. jak szewc w pracowni innego szewca, gdy trzeci szewc przyszył sobie palec do zelówki.
nowa wiadomość od: luke; 02:15am
ty, stary, wiem
nowa wiadomość od: luke; 02:17am
musisz ich wziąć z zaskoczenia, rozumiesz, wskocz im na chatę, że niby nic, że tylko przyszedłeś pogadać, a potem wyskocz z pierścionkiem, łapiesz klimat??
nowa wiadomość od: luke; 02:18am
nie rób mnie kurwa w balona, wiem że nie śpisz
nowa wiadomość od: luke; 02:25am
a może śpisz? ja pierdolę, stary, serio?
nowa wiadomość od: lexie; 02:32am
mike? mike, śpisz?
nowa wiadomość do: lexie, luke; 02:26am
SPAŁEM. ŚPIĘ NADAL, PISZĘ SMSA DZIĘKI SILE MOJEJ PODŚWIADOMOŚCI, JEST PRAWIE TRZECIA WY IMBECYLE.
nowa wiadomość do: lexie; 02:27am
przepraszam uniosłem się ale jest późno a ja nie mogłem spać i teraz nie widzę tego cholernego przecinka i mnie to wkurza ale i tak cię kocham ale błagam lexie napisz jak będę przytomny
nowa wiadomość od: lexie; 02:28am
chciałam pogadać.
nowa wiadomość do: lexie; 02:30am
ughhh, będę za dwadzieścia minut
nowa wiadomość od: luke; 03:02am
TY JEBANY KŁAMCO WIDZIAŁEM JAK SIĘ GRAMOLISZ OKNEM DO JEJ POKOJU, CO TY, ŁAZISZ WE ŚNIE, NO PEWNIE, KUMPLA OLAŁEŚ, WYCHODZĘ, BIORĘ ROZWÓD
- jak nas nakryją twoi rodzice – wymamrotał michael, opadając prawie bez sił na łóżko lexie. – to ja mam przejebane, a ty przekichane.
- nie robimy nic złego – szepnęła lexie, gramoląc się obok michaela i przykrywając się kołdrą. – technicznie ty po prostu ze mną rozmawiasz.
- technicznie leżymy w tym samym łóżku – mruknął michael w poduszkę. – a twój ojciec jest raczej człowiekiem czynu, najpierw mi ustrzeli głowę, potem zada pytania.
- przesadzasz – syknęła lexie, przewracając oczami. – mój ojciec nie jest aż taki.
- tak? – michael podniósł głowę i spojrzał na dziewczynę z tak wyraźną ironią wyzierającą z oczu, że aż lexie zaczęła się zastanawiać, czy clifford czasem nie jest w pełni przytomny. – a kto kazał mi podpisać „pakt o niedotykaniu poniżej szyi”? no wybacz, ty mój misiu-pysiu z zachciankami, ale to jest „aż takie” – sarknął chłopak, z powrotem opadając na poduszki.
- okej, może masz rację – westchnęła lexie, poprawiając kołdrę tak, by michael też mógł się pod nią zmieścić. – a pamiętasz, po co tu przyszedłeś?
- twoja pościel pachnie jak te chwasty u ojca w ogrodzie – wymamrotał michael, uśmiechając się sennie. – lubię te chwasty.
- to lawenda, idioto. i chciałam pogadać – syknęła lexie, dając cliffordowi kuksańca w bok. chłopak mruknął kilka przekleństw, ale w końcu podniósł głowę na tyle, by móc utrzymać z brunetką kontakt wzrokowy.
- mów, słońce mojego życia, które mi spać nie daje – zarechotał cicho michael i milknąc pod wpływem oskarżycielskiego spojrzenia lexie.
- pamiętasz, jak mówiłeś coś o tym, że chcesz, no wiesz, oświadczyć się w najmniej spodziewany sposób? – spytała lexie, nagle tracąc swój rezon i bełkocząc jak zawstydzona dziesięciolatka.
- taa…
- no, to jeśli chodzi o mnie, przyjmę wszystko. nawet pierścionek, który ktoś zostawił w domu swojej dziewczyny, bo musiał wyprać spodnie – dodała szybko lexie, jakby próbowała pozbyć się nadmiaru informacji z systemu najprędzej, jak się tylko da.
- chwila. – michael uniósł palec do góry, jakby chciał coś wtrącić. – o czym teraz rozmawiamy, bo się zgubiłem przy „pamiętasz, jak mówiłeś”.
- o tym, że zostawiłeś pierścionek w mojej łazience – warknęła lexie, dotknięta do żywego. – i nawet ci nie przyszło do głowy sprawdzenie, gdzie go mogłeś ewentualnie zgubić.
michael jęknął przeciągle i schował twarz w poduszce. jakby nie patrząc, to to jest sposób „na zaskoczenie”.
YOU ARE READING
/ rude /
Fanfictiondlaczego musi pan być taki niemiły? | clifford; © 2014 letsgetoutofhere; lowercase intended