rozdział 4

123 9 4
                                    

-Teraz przegiął- powiedziała do mnie Kira.

- O tak. Trzeba przerwać im przerwać.- szybko odpowiedziałam lisicy i podbiegłam do bijącego się Dereka i jakiegoś mężczyzny.

-Derek. Puść go.- krzyknęłam- Oh puszczaj, puszczaj go.- cały czas próbowałam odciągnąć go od mężczyzny. Kiedy Hale w końcu odpuścił dostał po uchu.

- Auć. Za co?!- wrzasnął

- Yghm. Jeszcze się pytasz? Co to było przed chwilą? Pogawędka?- okej może i źle zrobiłam bijąc wilkołaka po uchu, ale on mnie naprawdę irytuje.

- To on zaczął. - Derek uniósł ręce w geście obronnym.

- Potem mi wszystko opowiesz.

- A tak w ogóle co ty tu robisz?- w końcu głos zabrała Kira.

- Gdzie jest Scott?- odparł Hale

- W domku.

-Dzięki.

- Po co ci Scott? - spytałam gdy wchodziliśmy do domku.

- Dowiesz się jak go znajdę. - kąciki ust bruneta prawie nie widocznie uniosły się w górę, a ja warknęłam cicho.

BRIAN:

Z tego co powiedziała mi Lydia to tutaj. Po przyjeździe na miejsce zauważyłem dziewczynę z którą miałem sprzeczkę przed wyścigiem, szła nerwowym krokiem w stronę budynku. Mam dziwne przeczucie, że ona nie jest zbyt grzeczna. Na tą myśl uśmiechnąłem się i wyszedłem z auta. Wchodząc do domku minąłem siostrę Lydii, jak jej było hmmm Cher. Próbowała ona ściągnąć jakiegoś faceta, który bił jakiegoś innego chłopaka.

- Hej Brianan.- z szerokim uśmiechem przywitała mnie Lydia.

- Cześć.- zauważyłem, że z dziewczyną był zwycięzca wyścigu i jakaś czarnowłosa dziewczyna.

- Przedstawię cię reszcie.- zaproponowała, a ja tylko skinąłem głową. - Więc tak ta brunetka to Jasmine, chłopak obok niej to Matt. A to jest Brian- powiedziała wskazując na mnie.

-Hej- powiedziałem, ale Jasmine i Matt wypatrywali kogoś w tłumie nie zwracając uwagi na nic innego.

- Derek!- wrzasnęła Jass i podbiegła do idących w naszym kierunku Cher i jakiegoś mężczyzny.

- No chej mała. Wygrałaś wyścig?- zapytał nieznajomy.

- Nie ścigałam się.-Odpowiedziała Jassmine z smutną miną.

- Hej Matt, cześć Lydia. Widzieliście Scotta?- spytał brunet

- Nie. Może jest nad jeziorem.-odparła Lydia

- Dobra, nieważne. To ja lecę. Pa.

- Ale dopiero przyszedłeś.- odpowiedziała mu Jass. Na co brunet tylko ucałował ją w policzek.

Cheryl:

Czy ten wieczór może być jeszcze gorszy? Najpierw bijący się Derek, a teraz przede mną stoi blondynek. Chyba sończę z tymi wyścigami, bo jak tak dalej pójdzie to nie doczekam kolejnej pełni, czyli jutra. A tak swoją drogą ciekawe czego chciał Derek?

- Hej Cher. Poznaj Briana.- moje rozmyślania przerwała Lydia.

- Hej jestem Cher.- wyciągnęłam rękę z grzeczności, a Brian odzwajemnił ten gest.

- Okej ja lecę. Jutro szkoła itp. Widzimy się jutro.- tymi słowami i jak zwyle przytuleniem każdego z siedzących w jej towarzystwie pożegnała nas Jass.- Dobranoc- rzuciła jeszcze i zniknęła za drzwiami.

- Idziecie potańczyć?- zaproponowała moja siostra.

- Jasne. Matt idziesz?- spytałam bruneta siedzącego obok.

- A muszę?- w odpowiedzi zrobiłam najsłodszą minkę, nawet mi wyszła. Na co pociągną mnie w strone parkietu, czyli naszego salonu.

....................................................................................................................................................................................Rozdział wyszedł do bani, ale następny będzie ciekawszy, ponieważ będzie pełnia. W kolejnych rozdziałach będzie więcej 1D i Briana. 

Dziedzictwo krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz