-2-

65 2 0
                                    


Po raz kolejny rozejrzałam się po moim pokoju, by upewnić się, że wszystko co potrzebne leży na dnie kufra. Tak właśnie, po MOIM pokoju. Otóż, gdy wróciliśmy z Harrym po ukończeniu pierwszego roku w Hogwarcie dziadkowie mieli dla nas niesamowity prezent. Tymi podarunkami były osobne pokoje. Pytanie brzmi: Dlaczego mieszkając w tak dużym domu (tak naprawdę we dworze) mieliśmy wspólny pokój? Odpowiedź jest banalna. Gdy trafiliśmy do dziadków mieliśmy po 5 lat oraz żyliśmy w przeświadczeniu, że mamy tylko siebie, dlatego w pierwszej osobnej nocy, gdy usłyszałam krzyki z pokoju obok należące do mojego brata z powodu nękających go koszmarów szybko poszłam do niego i uspokajałam całą noc zasypiając dopiero nad ranem. Więc, gdy dziadkowie znaleźli nas razem w łóżku stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem będzie wspólny pokój i tak już zostało. Gdy wyjechaliśmy do szkoły zgodnie stwierdzili, że jesteśmy na tyle dorośli, by mieć osobne pokoje, a dekoracja ich oraz umeblowanie było dla nich niebywałą atrakcją i przyniosła im wiele frajdy. Pokojem Harrego zajęła się babcia, a moim dziadek. Tak wiem powinno być odwrotnie, ale gdy Euphemia Potter chciała zrobić mój pokój w kolorze czerwonym... No cóż, dziadek wygonił ją z pokoju mówiąc, że postradała zmysły i że jego wnuczka za nic nie będzie spać w tak odrażającym miejscu. Tak więc, babcia zrobiła Haremu istny raj dla Gryfona, a dziadek azyl dla prawdziwej Ślizgonki. Mój pokój jest oczywiście w barwach Sltyherinu: szmaragd przeplata się ze srebrem. Mam wielkie łóżko z baldachimem podobne do tego, które znajduje się w dormitorium dla dziewcząt w Hogwarcie, ale jest większe i z hebanowego drewna. Znajdują się tu także szafa, biurko, mała biblioteczka (uwielbiam czytać książki nawet mugolskie), godło Domu Węża, klatka z Noctis w środku, zdjęcia rodzinne lub z przyjaciółmi i mój nowy nabytek. Piękna, smukła, niebywale szybka miotła Nimbus 2001. Prezent od dziadka, który ma być zachętą bym starała się o miejsce w drużynie Quidditch'a. Taki mam zamiar, choć mój brat dostał się do drużyny w zeszłym roku, nielegalnie moim skromnym zdaniem, to ja mam zamiar także postarać się o miejsce w drużynie. Szkoliłam się w te wakacje i myślę, że jestem na dobrej drodze, by zostać ścigającą tak jak dziadek. Obydwoje byli z nas dumni z naszych osiągnięć szkolnych. Oczywiście Harry dostał kazanie za jego nieodpowiedzialne zachowanie pod koniec roku szkolnego, także ode mnie. Naprawdę zachowywał się nieodpowiedzialnie tak samo jak jego przyjaciele, którzy mu w tym pomogli. Potrząsam głową, żeby o tym nie myśleć i wychodzę z pokoju, by skierować się w stronę salonu skąd mamy się udać na peron 9 i 3/4. Tym razem bez Harrego, ponieważ ostanie tygodnie wakacji spędzał u swojego rudego przyjaciela Rona i to z nim miał przyjść na peron, by tam jeszcze pożegnać się z dziadkami. Jak zwykle pojawiliśmy się tam przed czasem, dzięki czemu spokojnie mogłam zając sobie miejsce w przedziale dla Ślizgonów, gdzie zostawiłam swoje rzeczy, wróciłam do rodziny, by poczekać z nimi na brata. Do odjazdu pociągu było już tylko pół godziny, a Harrego nadal nie było co bardzo martwiło Euphemie Potter:

– Gdzie on się podziewa? Przecież już powinien tu dawno być.

– Sama zgodziłaś się, by jechał do Wesley' ów to teraz masz za swoje.

–To dobrzy ludzie, może trochę roztrzepani, ale Harry ich uwielbia, a także przyjaźni się z Ronem, więc to nic dziwnego, że przyjął ich zaproszenie.

– Tak tylko, że teraz nie wiesz, gdzie jest Twój wnuk. Dobrze, że Ty Morgano spędziłaś wakacje w domu doszkalając swoje umiejętności magiczne oraz ćwicząc na miotle. Chociaż Parkinsonowie już są więc na pewno byłabyś na czas, a nie tak jak poniektórzy.

To mówiąc wskazał głową na spóźnionych Wesley'ów, którzy wbiegali na peron.

– Nareszcie – powiedziała babcia i przytuliła mnie, by później skierować się w ich stronę.

Jedna krew - Dwa światyWhere stories live. Discover now