1 lipiec, wtorek

1K 68 6
                                    

Rano obudziłam się i od razu sprawdziłam, czy On znowu nie napisał. Jednak nic nie przyszło. Z jednej strony się ucieszyłam. Z drugiej jednak trochę brakowało mi „dobranoc” i „dzień dobry”, które od niego dostawałam. Była dziewiąta więc poszłam pod prysznic. Kiedy już wyszłam, ubrałam się i wysuszyłam włosy postanowiłam zrobić sobie loki. Wyciągnęłam z szafki prostownice i podłączyłam ją do gniazdka. Zanim się nagrzała zdążyłam rozczesać włosy. Zaczęłam robić loki kiedy mój telefon zawibrował. Odłożyłm prostownice na umywalkę i odblokowałam telefon.

Sun:

„Dzień dobry xx”

 

Delikatnie uśmiechnęłam się i próbując wziąć prostownice spowrotem strąciłam ją ręką. Odruchowo próbowałam ją złapać, co było głupie. Leciała ona blaszkami w dół więc spadła na moją rękę i zatrzymała się na niej. Przez chwilę próbowałam ją ściągnąć. Kiedy to zrobiłam na wewnętrznej i zewnętrznej stronie ręki miałam czerwoną pręgę. Do moich oczu szybko napłynęły łzy. Ręka strasznie mnie piekła, jak to po oparzeniu bywa. Wybiegłam szybko na korytaż i kiedy tylko zamknęłam pokój z naprzeciwka wyszedł Luke. Szybko podszedł do mnie i zapytal co się stało. Kiedy już wszystko mu opowiedziałam, chłopak przytulił mnie.

 -Chodź – złapał mnie za zdrową, lewą rękę i pociągnął do swojego pokoju. Był tam też chłopak z samolotu. Ucieszyłam się ale kiedy tylko mnie zobaczył wstał, rzucił krótkie „idę na śniadanie” i wyszedł. Blondyn kazał mi poczekać chwilę na niego kiedy poszedl po maść na oparzenia. Wytarłam wilgotnę oczy, żeby przeczytać wiadomość, którą właśnie dostalam.

Sun:

„Co się stało w ręke?”

 

Ja:

„Oparzyłam się.”

 

Sun:

„Jak?”

 

Ja:

„Umm. Złapałam prostownicę.”

 

Sun:

„Słonko… Uważaj bardziej na siebie.”

 

Chciałam mu odpisać ale w tym momencie do pokoju wszedł spowrotem Luke. Schowałam telefon, a chłopak delikatnie wytarł mi mokrymi wacikami rękę, po czym położył na nią lepką maść.

 -Ewww. Co to? – zapytałam lekko wyrywając mu moją rękę, na co chłopak uśmiechnął się i wziął ją spowrotem. Kiedy skończył z tą mazią położył na nią gazę i delikatnie zawinął bandażem.

– Powinno pomóc – uśmiechnął się do mnie.

 -Dziękuje – powiedziałam i nawiązałam z nim ten dziwny kontakt wzrokowy, po którym ostatnio się pocałowaliśmy. Zaczęliśmy powoli zbliżać się do siebie, kiedy dostałam kolejnego SMSa.

 -Przepraszam. Chciałem się ciebie zapytać czy masz może czas, żeby gdzieś wyskoczyć? – spytał lekko rumieniąc się. Chwilę pomyślałam i stwierdziłam, że spotkanie się z nim nie jest takim złym pomysłem, po czym odpowiedziałam.

 -A gdzie idziemy? - chłopak uśmiechnął się i chwilę pomyślał.

 -Proponuje spacer. Tak po prostu.

Sun (Ashton Irwin Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz