03.

110 27 4
                                    

Otwierając oczy, widzi przed sobą wpatrujące się w niego ciemne tęczówki, które uśmiechają się wraz z ustami. Próbuje zapamiętać ten widok jak najlepiej, wpatrując się w delikatne rysy twarzy i lekko uniesione kąciki ust. Ma złe przeczucia, ale nic sobie z tego nie robi, kiedy wyciąga rękę przed siebie, aby pogłaskać krótkie, brązowe włosy swojej narzeczonej. Czuje się szczęśliwy, chociaż wewnątrz niego drzemie pewien lęk, który każe mu przestać. Nie rozumie swoich odczuć, nie wie, czemu czuje się jak w amoku.

Jest zmęczony.

Radosna buzia pochmurnieje, a uśmiech wybranki serca zajmuje ledwie widoczny grymas. Marszczy zabawnie nos i po prostu przygląda się narzeczonemu, kiedy on wierzchem palcy delikatnie gładzi jej jasny policzek. Wydaje się być prawie że przezroczysty, walczący o przetrwanie. Patrzy w oczy młodszej od siebie dziewczyny i widzi w nich nicość. Smutną pustkę, ani grama uczuciowego spojrzenia, którym nieraz był obdarowywany z rana, kiedy budził się, a ona nieraz już na niego patrzyła. Lubił to, bo czuł się wtedy kochany, chciany. Lubił czuć się potrzebny, dawać jej poczucie bezpieczeństwa i być oparciem nawet w jakiś dziwnych sprawach, kiedy to żaliła mu się z głupot dotyczących codziennych perypetii koleżanek z pracy. Zawsze cierpliwie jej wysłuchując i uśmiechając się raz po raz, przez co obrywał od niej w ramię.

Myślała, że Yoo Youngjae się z niej śmieje.

A on po prostu kochał na nią patrzeć.

- Czemu jesteś smutna? - zapytał się jej. Od początku trwała między nimi cisza. Dziewczyna kręci jedynie głową, ale nie odpowiada żadnym słowem. Szatyn nakręca jeden z jej kosmyków na swój palec i bawi się nim, patrząc na nią raz po raz z kompletnym zmieszaniem. - Dziwnie się zachowujesz - dodaje po chwili, a ona odpowiada mu jedynie wzruszeniem ramionami.

Youngjae zaczyna się denerwować. Nie wie co zrobił i ta nieświadomość przeradza się w niemiłe dreszcze, kiedy narzeczona zamykając oczy, odsuwa od siebie jego dłoń.

- Co by było, gdybym umarła? - pyta krótko, a w miejsce narzeczonej pojawia się okropna sceneria, którą od miesięcy widzi w snach. Śnił o niej koszmary, budził się ze łzami i krzykiem, a obok nie było tej jednej osoby, która zawsze umiała go uspokoić.

Yoo Youngjae był delikatny i odstraszał tym od siebie każdego, kto chciał się z nim związać.

A on jedynie szukał osoby, która będzie w stanie pokochać go takim, jakim jest.

Chociaż potrafił przybić gwoździa, być bezlitosnym dla każdego pająka, który straszył jego bliskich, to potrzebował na co dzień ciepła, wsparcia.

Potrzebował być kochanym, a wbrew pozorom, nie każdy kto chciał, umiał mu to dać.

Szczypie się w rękę, ale zdaje się to nie wyobrażać w jego głowie. To dzieje się naprawdę? Naprawdę widzi auto wjeżdżające w biały samochód swojej narzeczonej, w którym siedzi ona sama, razem z jego matką? Ma ochotę krzyczeć, biec w ich kierunku, ale czuje się jak przywiązany do czegoś. Czegoś kompletnie niewidzialnego, nienamacalnego. Odwraca się, ale nikogo za nim nie ma. Czuje się jak marionetka, którą ktoś bezsensownie i okrutnie steruje, doprowadzając tylko do najgorszego. Ociera łzy i dusi się szlochem, kiedy widzi, że nikt nie wysiada z auta, a on nie może do nich podejść i uratować najważniejszych kobiet w swoim życiu. Upada kolanami na twardy chodnik, kiedy widzi stające w płomieniach auto i nie obchodzą go wbijające się w jego skórę kamyczki czy drobinki rozbitego szkła.

Nie chce, ale podnosi się z trudem. Staje na nogi, żeby zaraz znowu osunąć się na ziemię.

Tak jak runął właśnie cały jego świat.

cure || daejaeWhere stories live. Discover now