38.

16.7K 997 80
                                    

Siedziałam w ciszy, gdy chłopak z zamyśleniem wpatrywał się w ścianę. Miałam wrażenie, że jego brązowe oczy wywiercą w niej dziurę. W końcu przerwał milczenie i zwrócił swoje uporczywe spojrzenie na mnie.
- Nie zawaha się tego zrobić... Jedyne co nam pozostało to odnaleźć Marcus'a inaczej nie powstrzymamy Luke'a...
Kiwnęłam głową i wyszłam z nowym postanowieniem.

X-X-X

Oby się udało. Powtarzałam w myślach, gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi. To oznaczało, że zostałam sama z Michael'em, a jak wszystkim wiadomo mało go obchodzę. Cicho wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę schodów nasłuchując czy telewizor jest włączony. Jest, czyli mogę przystąpić do realizacji mojego planu. Wróciłam do pokoju i delikatnie zamknęłam drzwi spod poduszki wyciągnęłam swój telefon. Odnalazłam numer, od którego dostawałam dziwne esemesy i nawiązałam połączenie modląc się o to żeby był sygnał. O dziwo był, przeczekałam kilka sygnałów, ale nikt się nie zgłaszał. Włączyła się sekretarka, ale ja się nie poddałam. Wykonałam jeszcze cztery połączenia jedno po drugim, ale zawsze kończyły się wkurzającym komunikatem. Zrezygnowana wsłuchiwałam się w krótkie sygnały, które w końcu zostały przerwane.
- Czego?! - warknął mój rozmówca, na co się wzdrygnęłam.
- M-marcus? - lekko się zająknęłam.
- Everly - jego głos złagodniał.
- Czego ode mnie chcesz ptaszyno? Znudziło ci się towarzystwo Hemmingsa? - zadrżałam, bo jego ton głosu był taki.. Oślizgły.
- Chciałabym z tobą porozmawiać, ale nie jest to rozmowa na telefon - dobrze wiedziałam na co się piszę, zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę nie wyjść cało z tego spotkania, ale czasami warto się poświęcić..
- Och rozumiem.. Znasz opuszczony parking za miastem?
Przytaknęłam cicho.
- Spotkamy się tam w sobotni wieczór, mam nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji i porozmawiamy w cztery oczy - powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowa.
- Oni o tym nie wiedzą.. Będę sama.
- Do zobaczenia ptaszyno - powiedział rozłączając się.
Wypuściłam telefon z drżącej ręki na materac łóżka i wzięłam głęboki oddech. Nagle drzwi się otworzyły, a ja w panice wepchnęłam telefon pod poduszkę.
- Z kim rozmawiałaś - Michael utkwił we mnie zimny wzrok.
- Z nikim - odparłam, wiedziałam, że mój pieprzony głos mnie zdradza.
- Nie kłam - odpowiedział wolno kierując się w moją strone. Zacisnęłam rękę na poduszce.
- Nie kłamię - powiedziałam najbardziej stanowczo jak potrafiłam.
- Jesteś słabym kłamcą albo powiesz po dobroci albo... - urwał, gdy jego wzrok padł na komodę. Jego wredny uśmiech zniknął, a oczy przybrały wyraz mętnych, jakby myślami był daleko z tąd. Długo pozostawał w bezruchu dlatego zaprzestałam obserwowania jego twarzy i przeniosłam wzrok na obiekt, który wprawił go w taki stan. Na komodzie leżało zdjęcie jego i dziewczyny.

XLukeX

Siedziałem na miejscu pasażera, a ciepłe promienie słońca muskały moją twarz. Z radia leciała jakaś rock'owa piosenka, a Ashton jak to miał w zwyczaju bębnił palcami o kierownicę w rytm melodii. Calum siedział z tyłu i od czasu do czasu pokazywał mi jakieś śmieszne według niego obrazki, które znalazł w sieci. Oparłem głowę o zagłówek i przymknąłem oczy. Nie spałem, dryfowałem pomiędzy myślami.
- Luke?
Miałem wrażenie jakby głos dochodził zza szyby.
- Luke? Słuchasz mnie? - tym razem słyszałem wyraźnie. W tym samym momencie okulary przeciwsłoneczne zostały zszarpnięte z mojego nosa, a mnie poraziło słońce. W obronnym geście zamknąłem oczy i warknąłem cicho.
- Przecież słyszałem - syknąłem.
- Nie wydaje mi się - warknął Ashton.
- Co jest takiego ważnego? - wciąż pozostałem zirytowany.
- Co jeśli nie dostaniemy od Josh'a żadnych informacji?
Wzruszyłem ramionami.
- Widzę, że nie za bardzo cię to obchodzi - powiedział, ściszając radio.
- Nie chcę o tym rozmawiać - uciąłem wkładając okulary z powrotem. Widziałem jak Calum wymienia z Ashton'em spojrzenie w lusterku wstecznym. Zacisnąłem zęby odwracając głowę do bocznej szyby.

XEverlyX

W końcu poruszył się i opuszkami palców przejechał po powierzchni fotografii. Przeniosłam wzrok na jego twarz i zobaczyłam łzy wolno spływające po jego policzkach. Pierwszy raz przekonałam się, że Michael jednak ma jakieś uczucia. Pomimo tego, że na zewnątrz zdaje się skurwielem. Nie wiedziałam jak mam w tej sytuacji postąpić. Człowiek, który zabiłby mnie z zimną krwią, nawet byłby do tego chętny, stoi teraz przede mną zupełnie bezbronny i wylewa łzy. Nareszcie mój stan osłupienia minął i niewiele się zastanawiając wstałam i przytuliłam Clifford'a. Na początku zrobiłam to delikatnie, ale gdy mocno mnie objął chowając swoją głowę w moim ramieniu również wzmocniłam uścisk. Pozwalałam wypłakiwać się na moim ramieniu w końcu każdy człowiek potrzebuje czasami wyzbyć się negatywnych emocji, w takich chwilach zasługuje na wsparcie. Po kilku minutach uspokoił się i lekko się ode mnie odsunął przecierając zaczerwienioną od płaczu twarz.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Jest dobrze - powiedziałam łapiąc jego dłoń.
- Z kąd masz to zdjęcie? - zapytał drżącym głosem.
- Znalazłam je w pudełku..
Usiadł na łóżku z głośnym westchnięciem i ukrył twarz w dłoniach. Usiadłam obok niego, widziałam jakie emocje wzbudziła w nim ta fotografia. Może nie powinnam tego robić, ale..
- Michael, jeśli chcesz..
- Miała na imię Vanessa.. - przerwał mi.
- Poznaliśmy się, podczas jednej z imprez, była inna.. To znaczy nie taka jak wszystkie dziewczyny, miała w sobie coś specyficznego. Nie zajęło mi dużo czasu żeby zakochać się w niej na zabój. Zrobił bym dla niej wszystko. Byliśmy szczęśliwi, ale to nie trwało długo.. Widocznie pierdolonemu losowi nie podoba się szczęście. Po roku naszej znajomości zachorowała.. - zatrzymał się i głośno przełknął ślinę. Położyłam rękę na jego ramieniu dając mu wsparcie.
- Mogłem wybić pół świata, mogłem wydać wszystkie pieniądze na jej leczenie, ale nie mogłem wynaleźć leku, nie mogłem kupić czasu. Musiałem bezczynnie patrzeć jak z dnia na dzień słabnie, jak jej uśmiech znika, a płomień życia gaśnie. Walczyła dzielnie, ale tylko nielicznym udaje się wygrać ze śmiercią - urwał, a po moich policzkach spływały strumienie łez, to co powiedział złamało mi serce.
- Po jej śmierci miałem problemy psychiczne.. Popadłem w depresje, a dziś jestem pojebanym skurwysynem..

Uprowadzona L.H. (W EDYCJI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz