***

431 25 1
                                    


Pamiętam to, jakby wydarzyło się wczoraj, choć minęły już lata od tego zdarzenia. Zalana łzami obudziłam się w środku nocy. Wołałam mamę, łudząc się, że przyjdzie; wierząc, iż jej śmierć była tylko moim złym snem. Płakałam, krzyczałam, jednak nic się nie działo, przecież szlochaniem nie byłam w stanie nikogo wskrzesić.

Usłyszałam echo kroków stawianych na podłodze mojego pokoju i zdałam sobie sprawę, że powinnam być sama w domu. Strach mną zawładnął, paraliżując całe moje ciało. Jedyne co potrafiłam zrobić, to pokryjomu schować głowę pod poduszkę, aby ukryć się przed kimś, kto nade mną spacerował. Czułam, jak na mnie patrzy, a sama przez lęk nie potrafiłam na niego spojrzeć, aż uświadomiłam sobie, że tworzę się bezpodstawnie.

Odkryłam oczy, pozostawiając resztę twarzy pod pościelą. Ukradkiem penetrowałam wzrokiem każdy zakątek niedużego pokoju; wtedy zamiast strachu rządziła mną ciekawość. Chciałam wiedzieć, kto i z jakiego powodu mnie odwiedził; nie myślałam, co będzie potem. Nie pomyślałam, że ten człowiek może być złodziejem, gwałcicielem czy psychopatą. Wierzyłam w jego dobroć, choć nawet nie widziałam jeszcze jego twarzy. Byłam tak naiwnym dzieckiem... chociaż akurat wtedy się nie myliłam.

Poczułam czyiś dotyk na moich włosach. Ktoś bardzo delikatnie głaskał mnie po głowie i równolegle drugą dłonią ocierał resztki moich łez. Bez strachu spojrzałam na niego, na jego oczy. Były inne, wyjątkowe, piękne; miały nietypowy złoty kolor. Ich nieludzka uroda wręcz pozwalała sądzić, że nie należały one do człowieka. "Spij, ja będę cię pilnował..." - szepnął do mnie, a ja momentalnie zasnęłam.


Złote Oczy Złote SerceWhere stories live. Discover now