JEŻELI CZYTASZ I UWAŻASZ, ŻE CI SIĘ PODOBA, ZOSTAW;
-KOMENTARZ LUB GWIAZDKĘ! :)
MIŁEGO CZYTANIA- snuckky
-Lubię twoje kary. -powiedziałam zdejmują z siebie sukienkę i zostając jedynie w białej koronce.
Posunęłam krzesło chłopaka, jak najdalej do tyłu a sama przed nim klękając.
Niech się trochę rozluźni.
-Justin, ja mam pomysł. -powiedziałam, gdy weszłam do domu chłopaka.
-Tak, cześć kochanie, też Cię bardzo kocham. -powiedział, patrząc na mnie i się śmiejąc.
-Nie mamy na to czasu. -powiedziałam szybko siadając na kanapie.
Na stół rozłożyłam dużo kartek. Różne duże firmy lub ludzie, którzy będą mogli nam pomóc.
-Oni potrzebują też sponsorów. Ludzie z pieniędzmi nie jadają tam, bo uważają, że jest to miejsce, które nie zasługuje na ich uwagę. -spojrzałam na chłopaka, kiwnął głową, żebym kontynuowała. -A może, jakbyśmy my do nich poszli i ich zaprosili? Obiecali, że nie pożałują? Rozumiesz o co chodzi? -spytałam.
-Kylie, masz zamiar jeździć do różnych firm i zapraszała ich tam? Myślę, że to się nie uda.
-Justin. Nie rozumiem właśnie. Nie chodzi o to, że ma to być jutro. Rozmawiałam z rodzicami. Powiedzieli, że pokryją koszty remontu "Gregorio" (nazwa restauracji). Gdy to miejsce będzie wreszcie dobrze wyglądać, wtedy możemy zebrać sponsorów. Ustalimy dzień i godzinę. Myślę, że jak wejdą tam. Poczują ten świetny nastrój, zjedzą te pyszne dania i najważniejsze potańczą to będą sami chcieli to wszystko sponsorować. A jak się jeszcze dowiedzą o tym, że to świetne miejsce może zostać zamknięte to już w ogóle. -wykrzyczałam podekscytowana.
-Polubiłaś to miejsce? -zapytał i wziął mnie pomiędzy swoje nogi.
-Kochanie, nawet więcej niż polubiłam. Ja je pokochałam. -zaczęłam jeździć po jego policzku palcem.
-Bardzo? -mruknął.
-Baaaaaaaardzo. -przeciągnęłam.
-Bardziej ode mnie? Bo jeżeli tak to nie wiem czy będę w stanie Ci pomóc. Wtedy będę musiał leczyć swoje serce. -zaśmiał się a ja z nim.
-Nie masz o co się martwić. Kocham je ale nie tak jak Ciebie. -pocałowałam go lekko w usta i wstałam. -Chodź. Mam już wszystkie farmy i rzeczy w wozie. Reszta już dojeżdża autami. -pociągnęłam go za rękę.
***
-Ja nie wiem czy możemy to przyjąć.. -powiedział zszokowany Erni, gdy wchodziłam z ekipą remontującą do ich restauracji.
YOU ARE READING
Zakład
FanfictionOna- była tą cichą osobą, która nie próbowała zawracać nikomu głowy. Najważniejsze dla niej było zakończenie szkoły i wreszcie wyjechanie z rodzinnego miasta jak i rozpoczęcie nowego roku szkolnego w jej wymarzonym Uniwersytecie. Nie lubiła imprez...